Dziadek Jacek napisał(a):
Dziś w "przelocie" usłyszałem w radio, że wchodzi, albo ma wejść (do obrad) nowe prawo dotyczące zasobów "wytworzonych" (chyba tak to sformułowano) z pieniędzy z budżetu. Będzie można korzystać z tych zasobów za darmo, przetwarzać je i publikować w celach prywatnych i zarobkowych.
Biblioteki państwowe, Geoportale itp. nie będą mogły domagać się "żadnych" praw. Będziemy mogli wykorzystywać mapy, skany i zdjęcia satelitarne dostępne w internecie nie prosząc żadnego "buraka" starostę czy innego kacyka o zgodę na wykorzystanie zrobionych za nasze pieniądze zdjęć czy skanów lidarowych.
(Nareszcie coś na drodze do normalności :1 )
Ggoogel jednak mi wygrzebuje stare ustawy jeszcze Boniego, Czy ktoś coś słyszał :? ?
jedyne co w tej sprawie mi wiadomo, to projekt ustawy sprzed kilku lat, za Boniego wlasnie. Ustawa zostala pogrzebana przez lobbying artystow, ktorych rowniez (celowo, lub przypadkiem), dodano do tej ustawy (tzn. utwory stworzone czesciowo lub calkowicie za pieniadze budzetowe mialy rowniez podlegac tej ustawie, czyli, faktycznie, legalnemu i bezplatnemu rozpowszechnianiu). Na etapie "konsultacji spolecznych" artysci podniesli wrzask, ze umra z glodu (nb. byla to niezle skoordynowana akcja) - mozna sie spierac czy slusznie, czy nieslusznie, ale to inna sprawa - no i ustawa zdechla, zanim chyba w ogole wyszla na swiatlo dzienne.
Osobiscie pozostaje MOCNO sceptyczny. Po pierwsze, czy taka ustawa w ogole wejdzie w zycie, a po drugie, nawet jesli wejscie, czy zostanie skonstruowana w ten sposob, ze faktycznie po te zasoby bedzie mozna siegnac bezplatnie. Tzn. mozna i dzis "siegnac" (= zobaczyc). Ale siegnac = SKOPIOWAC... oooo, prosze Panstwa, tu jest cenniczek oplat za tego typu uslugi i po uiszczeniu taksty, prosze bardzo. Mysle, ze gdy instytucje i urzedy zorientuja sie ze zagrozone jest ich stale i latwe zrodlo dochodow, wykaza sie wielka inwencja, umozliwiajaca im pobieranie "oplat za digitalizacje" jako jedynej drogi do uzyskania kopii cyfrowej, i jednoczesnie znajda dosc przepisow, ktore jednoczesnie uniemozliwia robienia tego klientowi osobiscie. Np. materialy archiwalne mozna zablokowac siegajac po ktorys z przepisow dotyczacych ich ochrony, ktore dopuszczaja ingerencje tylko za pomoca takiego a nie innego sprzetu (tu przychodzi mi na mysl pretekst stosowany w Centralnej Bibliotece Wojskowej, gdzie powielanie (skanowanie) materialow, zgodnie z paragrafem takim czy innym, mozna wykonywac tylko na sprzecie dzialajacym na swietle cieplym. Albo zimnym, mniejsza z tym. Gdy zaczalem byc uciazliwy, okazalo sie, ze tak naprawde nikt z pracownikow nie wie, ani dlaczego, ani ktore konkretnie urzadzenia "cieple", a ktore "zimne", ale ogolnie zrobili sie... "zimno", bo klient, zamiast olsnienia taka dbaloscia o zbiory zamknac dziob i polozyc uszy po sobie, zaczyna wnikac...) No, mozna sie przez lata kopac z koniem i pisac odwolania, skargi, zazalenia i nawet do sadu chodzic. BARDZO chcialbym byc optymista, ale... watpie.
n.