„20 lipca 1925 roku trzej osobnicy: W.Wachlewicz i Z.Kudyba ze Lwowa oraz L.Gąszczyk z Lublina dokonali napadu rabunkowego na wagon pocztowy pociagu relacji Rzeszów - Lublin. Wykorzystując postój pociągu na stacji w Kraśniku rabusie sterroryzowali bronią obsługę wagonu, dostali się do środka wagonu. Następnie rozbroili strażników i związali. Jeden ze strażników, najwyraźniej niezbyt dobrze spętany uwolnił się i korzystając z nieplanowanego postoju na przystanku Borkowizna wyskoczył z wagonu i wszczął alarm. Powodem nieplanowanego postoju był policyjny konwój który miał zawieść trzech wcześniej pojmanych złodziei do Lublina. Konwój policyjny w sile 5 policjantów plus przewodnik zorientowawszy się w sytuacji otworzyli ogień do próbujących ucieczki rabusiów. Rabusie odpowiedzieli ogniem i wywiązała się strzelanina w której W.Wachlewicz został zabity na miejscu a L. Gąszczyk ranny (zmarł dzień później). Po stronie policji było dwóch, na szczęście, niegroźnie rannych. Trzeci z rabusiów korzystając z zamieszania zaczął uciekać wzdłuż torów w kierunku wsi Sobieszczany. Policjanci wszczęli pogoń za rabusiem. Wywiązała się strzelanina. W lesie miedzy Borkowizną a Sobieszczanami rabuś zmylił pogoń. Na szczęście nie na długo, bo po krótkim czasie uciekinier został wyśledzony w lesie i po krótkiej wymianie strzałów zastrzelony na miejscu. Łupem napastników miały paść depozyty oraz gotówka o wartości 25.000 złotych. Większość udało się odzyskać z wyjątkiem części depozytu, które to ostatni z napastników najprawdopodobniej, korzystając z chwilowego zmylenia pościgu, ukrył w lesie miedzy Borkowizną a Sobieszczanami. Poszukiwanie zaginionego depozytu trwały jeszcze kilka dni a nie przyniosły żadnych rezultatów.” O tym wszystkim można było przeczytać w Ekspressie Lubelskim z dnia 27 lipca 1925 roku.
Przyznam szczerze, ze bardzo mnie to wszystko zainteresowało. Szybko się okazało, że nie istnieje przystanek „Borkowizna” na linii Lublin – Rozwadów. Linia ta mija dużym łukiem wymienioną w notatce wieś Sobieszczany. Najstarszy rozkład jazdy pociągów do jakiego udało mi się dotrzeć, to jest z 1926 roku nie wykazywał przystanku „Borkowizna”
[ img ]
Wobec powyższego uznałem, że redaktor trochę „podrasował” rzeczywistość albo coś mu się poprzestawiało z nazwami przystanków i stacji. Przypadek zrządził, że niedługo potem wpadło mi w ręce pewne zdjęcie. Pochodziło ono z katalogu firmy „Wolski, Wiśniewski Inżynierowie”. Zdjęcie wygląda tak:
[ img ]
W sumie nic ciekawego na zdjęciu nie ma. Jakaś budowa. Najważniejszy był podpis.
[ img ]
Od razu mówię, że mnie olśniło. Przebudowano trasę. Pozostało ustalić tylko jak. I tu zaczęły się schody. W archiwum nic na ten temat nie było. Koledzy coś tam słyszeli o przebudowie ale nikt dokładnie nie wiedział, gdzie i jak.
Rozwiązanie znalazło się w Zamościu, w archiwum państwowym w materiałach dotyczących Ordynacji Zamojskiej. Co ma Ordynacja Zamojskich do lasu pod Kraśnikiem. Ano to, że przebudowywana linia biegła przez obszary należące do Ordynacji. W związku z powyższym Ordynacja wszczęła spór z Dyrekcją Kolei Państwowych w Radomiu na okoliczność zmiany przebiegu linii kolejowej z Lublina do Rozwadowa. Nieznany z imienia i nazwiska pracownik Ordynacji wyrysował był na fragmencie starej poaustriackiej mapy przebieg nowej linii. Oczywiści chciałem zaraz przekserować całą mapę. Okazało się to niemożliwe z powodu awarii kserokopiarki. Cóż było zrobić. Przerysowałem mapę:
[ img ]
Pozostała najbanalniejsza rzecz pod słońcem czyli dopasowanie rysunku z archiwum do mapy.
[ img ]
O tym co tam znalazłem może następnym razem.
Pozdrawiam serdecznie.
Inzynier_1