Esej niezły tylko gro może nie przebrnąć przez wstęp i nie dotrwa do epilogu.

trudno troche sie rozjechal ale nie zastal napisany w pogoni za odslonami...

i przy okazji da się coś zarobić ;)

A jeśli nie chcę stać biernie i patrzeć na to wszystko, to co mogę 'ja zwykły' zrobić na np.swoim terenie?

Panowie, rozmawiałem z jednym z "ojców-założycieli". Rzecz jest w tym, aby nasi wspaniali posłowie otrzymali od nas nie jak dotychczas prośby o złagodzenie prawa, co jest z góry skazane na porażkę, a gotowe rozwiązanie na zasadzie "win-win" (tj. my mamy spokój, archeolodzy mają wiedzę a muzea - przedmioty - choćby czasowo).
Moje pomysły są następujące:
- obowiązkowe członkostwo w Związku,
- raportowanie do WKZ wyników każdej wyprawy (tak jak muszą to robić wędkarze)
- WKZ ma prawo do wypożyczenia znaleziska np. na pół roku np. w celu przeprowadzenia badań
- prawo pierwokupu dla znalezisk dla Skarbu Państwa
- co do sprzedaży znalezisk innym niż Skarb Państwa, prywatne muzea, fundacje, itp. podmiotom - nie wiem czy to nie zbyt radykalne, ale może też rozwiązanie z zakazem byłoby konieczne - raz konieczność członkostwa jak i zakaz handlu pozwoliłoby wyeliminować z naszego grona choć część ludzi uprawiających patologię?

Kopanie po stanowiskach archeologicznych, cmentarzach, itp. - tu oczywiście bez zmian - choć rejestr stanowisk archeologicznych powinien być jawny.
To duży skrót mojego materiału - to w końcu forum :).
Zainteresowanym mogę wysłać szerszą wersję na pw.
To wszystko powinno być w statucie, na podstawie tych zapisów przygotowałoby się projekt ustawy (musi to być gotowiec!!!!).
Tak to widzę.

zgłaszanie do wkz ok ale powinni mieć do tego system informatyczny, z obsługą map, ustawiania tam znalezisk i ich kategoryzowania, dodawania zdjęć, bazą danych wszystkich zarejestrowanych poszukiwaczy. nie moze byc takiej sytuacji, ze z każdą boratynką czy guzikiem trzeba by jechać do wkz, wypełniać tone papierów i czekać aż łaskawy urzednik odpowie i odda te przedmioty. to urzednicy mając bazę przedmiotów mogli by statusami oznaczać te przedmioty, które są uznane za rzeczywista wartość i mogą podlegac dalszej analizie. mówię to od strony informatycznej jak taki system mógłby działać, byłbym w stanie przygotować specyfikację jego działania jeślki była by potrzebna.

Co do systemu informatycznego - super pomysł. Ja myślałem o wysyłce raportów mailem - ale jak można zrobić coś lepiej, to pewnie!

wysyłka e-mailem to słsby pomysł, w UK chyba mają taki sysdtem informatyczny jaki opisałem. jest centralna baza danych i nie ma potrzeby jeździć z każdym nadrobniejszym znaleziskiem. ryzyko takiego systemu jest takie, że oddajemy pelne info o tym kto kiedy co znalazł, nie będzie tu anonimowości

A pozwolenie będziemy wykupywać raz na rok na cały kraj czy na województwo?
Wędkarze mają roczne zezwolenia na łowiska :)

Tylko że wędkarze zarybiają sobie łowiska za zebraną kasę, a tu kogo miało by się bogacić i po co? będą rorzucać boraty po polach?

Zdaję sobie sprawę, że temat anonimowości będzie zamknięty - ale co by nie zrobić, "to se nevrati" - musimy mieć tego świadomość.

takie składki rozumiem mogły by finansowac system informatyczny, zespól ekspertów, którzy by badali, oceniali znaleziska, może też jakieś publikacje z analizą tego co zostalo zgłoszone. mogły by też finansować jakieś nagrody albo część kosztu wykupu co cenniejszych znalezisk od poszukiwaczy. to oczywiście w idealnym świecie i przyjaznym państwie :)

Ja tam mogę jakieś groszowe płacić,żeby się tylko od nas odczepili.

Jeżeli danego znaleziska nie chciałby WKZ, ani muzeum to dlaczego nie można go sprzedać komuś innemu. Dlaczego sprzedaż przedmiotu jaki należy do mnie nazwał byś patologią. Patologią jest zniewalanie obywateli. Znowu będzie pajacowanie, że "ja dam Ci za darmo dukata, a ty mi za darmo tysiąc złotych."

Nieprecyzyjnie się wyraziłem. Patologią jest nie sprzedaż, a patologię w naszym środowisku tworzą ludzie kopiący wyłącznie dla zysku. Każdy z nas się już pewnie się spotkał z przykładami...