Norwegia jest krajem który w mądry i niezwykle prosty sposób uregulował kwestie dziedzictwa narodowego. Ustawa o jego ochronie oraz przepisy wykonawcze nie pozostawiają cienia wątpliwości co do sposobu ich rozumienia i stosowania. Należy przy tym dodać , że nie zapomniano w niej o dużym wkładzie tzw.archeologów amatorów pozostawiając im dość dużą swobodę działania .Każdej wiosny i jesieni konserwatorzy zarzucani są pewną ilością znalezisk ku uciesze i zadowoleniu obu stron. Intrygował mnie ich stosunek do obcokrajowców bebeszących ich ziemię więc gdy tylko nadarzyła się okazja zrobiłem co należy. Telefonicznie o odkryciu powiadomiłem archeologów z Hammar (wlaściwość terytorialna) , którzy poprosili o maila ze zdjęciami podmiotu. Bardzo szybko otrzymałem odpowiedz , w której wyrazili chęć posiadania znaleziska , a na przyjazd do mnie wraz z dokumentem przekazania zdeklarowała się wiodąca archeolog pani Tina Amundsen. Oj...cóż to było za przemiłe spotkanie. Ponad godzinę przy kawce rozmawialiśmy o kluczowych aspektach poszukiwań jak i o pierdołach co chwilę pokładając się ze śmiechu od własnych pomysłów. Skilpadde brosje (czyli brosza żółwiowa) a raczej jej szczątki będące przedmiotem interwencji zostaną wysłane do muzeum w Oslo gdzie zostaną poddane determinacji , co do wieku w szczególności. Jeśli patrzycie na te tragicznie wyglądające wskutek kultywacji gruntu elementy zapewne rodzi się pytanie po cóż tyle zachodu o jakieś gówno warte szczątki? Odpowiedz jest banalnie prosta: Lokalni historycy jak i również literatura zgodnym chórem głoszą , iż w tej części Norwegii nie zanotowano dotąd żadnych śladów bytności człowieka starszych nisz 270 lat ! A teraz przychodzi do nich człowiek z obcego kraju i mówi "o...przepraszam , ale ja mam dowód..." Tę broszę wykonali Merovingowie - kultura starsza od Vikingów z grubsza 500 lat i o to tu chodzi.Zabawa jest przednia i uciechy co nie miara. I co? nie mogło by tak być i u nas ? Przecież w gruncie rzeczy ludzie , którym bliska jest historia własna wszędzie są tacy sami. Ja wiem...archeolodzy nas nie kochają , ale my będziemy ich kochać tak długa , aż oni w końcu nas pokochają. ;)

...przyznam, źle mi się to czytało, bardzo przygnębiające. To jakieś sf :que

Gratuluję znaleziska jak i zdrowego podejścia do temat :1

tylko czekać, aż u nas będzie dobrze i ludzie przestaną się bać oddawać to i owo do muzealnych zbiorów.

Żeby kolega wiedział aż się dziwnie czyta jakby nie z tego świata ale my raczej normalności nie doczekamy :(

Nie chciałbym rozpętać kolejnej wojny słownej, ale jak to jest u nas ?
Powiedzmy, że znajdę jakąś fibule itp i chce ją oddać to jak to zrobić, aby biedy sobie nie naklepać ?
Aż tak jest źle (niebezpiecznie dla nas poszukiwaczy) ? czy to powielane argumenty od kilku lat, że paragraf wisi nad tymi sprawiedliwymi ?

Jakoś całkiem sporo osób przekazuje znaleziska i nie robimy na forum składek na paczki ze smalcem i cebulą :D Jest kilka wątków na forum... Problemy zaczynają się raczej gdy chodzi o przyznanie przewidzianej w ustawie nagrody pieniężnej w przypadku bardziej spektakularnych znalezisk ;)

nie wiem jak tam u ciebie w muzeum, bo chyba nie ma archeologa ale u nas możesz oddać bez problemu i też dostaniesz kawkę jak będziesz chciał, trzeba tylko chciec oddać ;)

są problemy...
ale to burzliwy i obszerny temat
wiele aspektów...
----------------------
mimo powyższego - można - a nawet trzeba

przekazywać/zgłaszać przypadkowo znalezione przedmioty

Czyli można powiedzieć Bilzbor , iż zmieniłeś historię Norwegii ... a w każdym razie pewien jej wątek :1 .
Taka mała rzecz jak szczątki broszki a zmienia spojrzenie / kształt historii tej części Norwegii .

Ładnie napisane pois , choć stwierdzenie brzmi śmiertelnie poważnie. Jedno jest pewne, że w przyszłości będą zmuszeni tę historię sobie nieco uzupełnić ,to fakt.
Chcę przy tym zwrócić uwagę na esencję samego sedna rzeczy zawartą w dwóch pierwszych zdaniach wątku. Oni też tam mają swoje "boratynki" i klamerki, które w zgodzie z prawem i sumieniem własnym kolekcjonują legalnie tak samo jak legalnie zbieramy choćby znaczki ;)

Gratuluję i Pozdrawiam Tak trzymać :1

Ja zostałem swego czasu poczęstowany herbatą, i 3 godzinna rozmową w trakcie której miałem przyjemność przejść z szefem placówki na Ty, było więcej niż sympatycznie. Tez można, fakt, że było to chyba z 7 lat temu....historia...

Drobna korekta (może Pani Tina zajmuje się czymś innym). Ta zapinka żółwiowata jest z okresu wikińskiego i pochodzi (tak na oko, bez sprawdzania) z końca VIII-IX wieku.
Pzdr,
Mr IJ

Pani Tina faktycznie ma inną specjalizację, zatem poczekajmy na opinię Oslo choć pewnie przyjdzie czekać na nią długo.

:1 :1 :1 :1 :1 :1 Brawo i oto w tym wszystkim chodzi