Wiem o co Ci chodzi . Też nie jestem zwolennikiem komuny ale nikt mi nie powie że 600 tys. żołnierzy Armii Czerwonej to sami barbarzyńcy . Co roku jestem na cmentarzu Bródnowskim i widzę jak bardzo dużo ludzi zapala znicze na grobach żołnierzy radzieckich .Wiadomo że w każdej społeczności są różni ludzie ale nie wszyscy są jednakowi . Powtarzam historii nikt nie zmieni . Takich miejsc np. w Warszawie jest więcej . I co ? Zaorać , przenieść do lasu z dala od miasta . To z czego się młodzi będą uczyć historii . I zaznaczam że też jestem przeciwny żeby np. Lenin mi stał pod domem ale nie przesadzajmy
http://nimoz.pl/upload/wydawnictwa/cenn ... awione.pdfCytat ze strony z linku jest dla mnie :1
Cmentarze wojenne zawsze są
miejscami przypominającymi o okrut
-
nych czasach, o śmierci i cierpieniu
wielu ludzi. Warszawskie nekropolie
upamiętniają wojnę wciąż obecną
w pamięci, znaną z doświadczenia
własnego lub rodziców i dziadków.
Nie może zatem dziwić, że zdarzają
się spontaniczne akty wrogości, dewa
stacji i bezczeszczenia tych miejsc.
W ostatnich latach nienawiść jednak
słabnie, a zastępuje ją refleksja nad
złem, jakim jest każda wojna. W tych
mogiłach nie spoczywają władcy ani
przywódcy, próżno tam szukać wysoko
postawionych urzędników państwo
wych, trudno nawet o generałów. Na
cmentarzach wojennych leżą w więk
szości ludzie, którym tak samo jak
naszym przodkom przewrócono świat
do góry nogami, zmarnowano mło
dość, zabrano bliskich, przekreślono
życiowe plany, ludzie, którzy stracili
życie z dala od rodzinnego domu,
zaginęli bez wieści i zostali pochowani
na obcej ziemi. Ta świadomość całkowi
cie zmienia nasze postrzeganie „obcych”
czy „wrogich” żołnierzy. Warto zatem
zapalić znicz poległemu obcokrajow
cowi, zadbać o godność
miejsca spo
czynku i mieć nadzieję, że zawsze znaj
dzie się ktoś, kto zadba o groby naszych
rodaków na cmentarzach wojennych poza
granicami Polski.