Mi w tym komiksie brakuje prok Wyszńskiego który przeprowadza proces pokazowy coś w stylu lat 30
Jakiś współczesny klon Berii by się znalazł materiały by zdobył

A właściwie, co to za przepis, że trzeba mieć zgodę właściciela na wejście na jego teren? Jakie jest tego umocowanie prawne? :ups: Czy jeśli ktoś przyjmuje gości w domu, to tym bardziej goście nie powinni mieć wystawionej pisemnej zgody przez właściciela :roll: A jeśli rolnik lubi, gdy ktoś się pojawia i chodzi po jego polu, ale nie lubi wydawać jakiś idiotycznych zgód na piśmie, to co , nie wolno mu? Zawsze coś nowego, nieprzewidzianego się dzieje, jest do kogo pysk otworzyć, piwo wypić, bo z sąsiadami to już wszystkie tematy omówione. Jakim prawem ktoś rolnika pozbawia przyjemności takich spontanicznych kontaktów i ogranicza prawo dysponowania swoją własnością, jeśli lubi niespodziewanych gości na swoich włościach? Że niby taka troska państwa, by go nie nachodzili nieproszeni goście? Bez obaw, polscy włościanie zawsze słynęli z gościnności, a jeśli ktoś by jej nadużył, to nigdy nie mieli problemów z "asertywnością", by bardziej lub mniej grzecznie takiego kogoś wyprosić :D Taka wizyta na terenie prywatnym to jest prywatna sprawa gospodarza i gościa, jeśli gość jest intruzem i gospodarz ma problem z pozbyciem się go (o co polskich gospodarzy raczej nie podejrzewam), to wówczas może prosić o pomoc policję. Czy nasze państwo nie jest przypadkiem nadopiekuńcze w stosunku do grupy posiadaczy ziemskich, którzy w dodatku o taką opiekę nie prosili? :666

Kol. Ryjec - to są herezje !
Wy się Ryjec doigracie ! ( ja z resztą też :666 )

Pozdrawiam - olek. ;)

Gdyby było takie opiekuńcze o cudzą własność to była by uregulowana kwestia prowadzenia działalności dochodowej/zarobkowej na prywatnym terenie przez obcy podmiot.
Czyli koła myśliwskie.

Z tej samej książeczki interpretacja definicji zabytku według NIDu. :)

Lub miłego autora tego cuda :P

@ Argo, przetestowane na 9-latku ,archeo bełkot z broszurki jak i ona sama nie spodobała się wcale ,natomiast bajka jak najbardziej:).Mało tego to musiałem ją zgrać i pokazywać młodemu ,radości nie było końca:). Mnie też do gustu przypadła:D

Rodzi się problem: czy niektórzy z nas nie podpadają pod definicję zabytku? ;)
Dzieci są dobrymi obserwatorami i biorą sobie do serca wszystko bardzo dosłownie... :lol:

Publikacja jest pewno efektem grantu którego trzeba było w porę wykorzystać bez względu na zdrowy rozsądek , nikt nie wpadł na pomysł aby propagując ochronę zabytków w formie komiksu czerpać z dobrych wzorców "Tytus, Romek i A’Tomek księga XI." Prasolot ;)

Nie wierzę że ktoś poważny podpisał się jako autor tej "przypowieści" edukacyjnej i nie spalił się po tym zaraz ze wstydu a ktoś inny nie miał wstydu by to publikować. Mam tylko nadzieję że nieszczęśnika nikt do tego nie zmusił:).

Fabuła tej "przypowieści" jest niestety żałośnie prymitywna. Dawno już nie widziałem niczego na tym poziomie. Ochrona zabytków poprzez edukację społeczeństwa przybrała chyba najbardziej prymitywną formę z możliwych.

Lechowiec...czemu nie wierzysz ? .Ja wierzę.Kiedyś udało mi się spotkac jednego archeologa , a ostatnio naukowca-przyrodnika i polityka znanego spotkałem i uwierz mi Lechowiec mieli spore problemy z konstruowaniem zdań. Za to często okraszali je (te zdania) ku....,pi....,pier....-mi i uwierzyłem(zobaczyłem), że elita tzw.inteligencka,która mnie otacza to , nolens-volens, prymitywy do potęgi którejś tam (nie wszyscy oczywiście)