Przyznam, że w ostatnich czasach, w terenie, nikogo „normalnego” nie udało mi się spotkać, albo mam pecha, ale zawsze trafiałem na właśnie takich, nierozgarniętych, jakby przed chwilą zeszli z fejsa. Wystarczy chwilę porozmawiać by uciekać od nich daleko. Czego się nie nasłuchałem, sa nawet tacy co się lubią pochwalić, jakie to skarby kopią i ile zarabiają na poszukiwaniach. Zawsze poubierani jak militaryści, albo wędkarze, sprzęt markietowy, albo co najwyżej kanarki, łażą, gdzie chcą, kompletnie nie zwracają uwagi na BHP, dołków nie zasypują, po prostu tylko szukają i jak dzieci cieszą się dosłownie wszystkim co znajdują, totalne bezmózgi. Jednego delikwenta trafiłem w centrum miasta na placu budowy, przy mnie go kierownik budowy wywalił, innego w parku miejskim, a raz dwóch rzeczywiście fajnych chłopaków, prawie kopali w lesie żelastwo ze starej śluzy, myśleli, że to szczątki pojazdu, nie uwierzyli mi, zabrali z sobą chyba ze 30 kg złomu.
|