Rzygać mi się chce jak widzę media robiące z igły widły. Nawet nie wiadomo czy granat był pełny i zapalnik sprawny, a tu szum jakby co najmniej terrorystę złapali.
Na miejscu ojca tego dzieciaka, jeśli okaże się że granat był pusty, pociągnąłbym tych dziadów do odpowiedzialności, żeby dupami odszczekiwali to co wcześniej pisali.

Nikt nie sprzeda granatu z ładunkiem!(na giełdzie) Nawet :cop o tym wiedzą!
Jest to woda na ich młyn,po stronie wykrywalność przybędzie + ,bo skorupy już nie ma i udowodnij że nie jesteś wielbłądem...
Mój znajomy kupił na warszawskiej giełdzie skorupę F-1 i przy wyjściu z niej został zatrzymany przez smutnych w cywilu.Jeden z nich poświecił latarką do środka i stwierdził że widzi tam kawałek trotylu wielkości łebka od zapałki.
Gościa zapakowano do auta i ...po 6 godzinach wypuszczono z komendy bo trotyl okazał się kawałkiem herbatnika :ups:

Śladowe ilości materiałów wybuchowych nie mogą być dowodem obciążającym w sprawie o nielegalne posiadanie materiałów wybuchowych. Aby materiał wybuchowy był wybuchowym musi "odejść" jak to się mówi w żargonie saperów. Śladowe ilości nie "odchodzą" i są określane metodą chemiczną, która jest podważalna bo takich "chemicznych" materiałów wybuchowych mamy w każdym domu kilkanaście :)

A nikt nie pomyślał że to był pełny sprzęt a gość tak jak większość ludzi z instynktem samozachowawczym wymyślił bajkę o panu życia i śmierci ??
Myślicie że są tacy idioci jeszcze na świecie co biorą uzbrojony granat na giełdę lub z niej ?

Witam,

Facet, który kupił dziecku ów granat, (nawet jeśli była to tylko pusta kolekcjonerska skorupa
jakich mnóstwo na takich giełdach czy portalach aukcyjnych) i tak wykazał się totalnym brakiem odpowiedzialności.
Nie zapominajmy o jednym - pusty czy nie - to nadal "bojowy" wojskowy granat, tyle tylko iż "wybebeszony" i pozbawiony wszystkiego co niebezpieczne czy nielegalne.
To iż policja czy inne organy w miarę jeszcze tolerują kolekcjonowanie tego typu artefaktów (jeśli tylko kolekcjonujemy takie artefakty "z głową") nie oznacza iż to odpowiedni prezent dla dziecka i można z tym paradować po ulicy, czy tez zabrać do szkoły!
Pomyślcie - gdyby to był różowy plastikowy granat z zestawu z pistoletem na strzałki-przyssawki jakich pełno w sklepach dla dzieci - zapewne nikt by nie zareagował. Myślę iż gdybym zobaczył dziecko w piaskownicy bawiące się skorodowaną skorupą F-1 również bym zareagował.
Takie rzeczy trzyma się w kolekcjach, a nie w kieszeni gdy idziemy do sklepu.

Miałem kiedyś sytuację gdy wnosiliśmy tego typu militaria do muzeum w naszym mieście.
Zaparkowaliśmy samochód w centrum miasta, przed głównym wejściem do muzeum.
Wiadomo - granaty czy inną drobnicę wnosiliśmy w skrzyniach, większe rzeczy - po prostu na rękach.
Przechodnie o mało nie powpadali na siebie gdy wnosiłem na rekach 1,5m długości bombę lotniczą do środka.
5min później podjechał radiowóz i funkcjonariuszowi mało oczy nie wypadły gdy obładowany skrzyniami z zawieszonym na ramieniu PPS-em wchodziłem do muzeum. Oczywiście nie było żadnej większej reakcji gdyż chyba połapali się iż skoro nad wejściem wisi napis "Muzeum", to takie sytuacje jednak nie atak terrorystyczny.
Niemniej jednak widzicie jak reagują "ludzie postronni", nie obeznani z tematem.

Resumując;
Moim zdaniem ów człowiek to jakiś statysta-turysta, który przechadzał się z rodzinką na giełdzie.
Może to co napisze poniżej wyda wam się śmieszne, ale bywając na tego typu giełdach regularnie,
naprawdę często słyszałem podobne teksty;
- Tato, tato! zobacz granat! kupisz miiiii?
- Prawdziwy, a puste pan to ma?
- no a jak!
- a po ile?
- a 25
- to poproszę
... teraz idź się dziecko pobaw.

I potem dziwota, iż ich w gazecie opisali :roll:
Pozdrawiam.

To że granat był pustą wydmuszką jest więcej niż pewne.Ja fanty od dawna trzymam rozkręcone ,bo pewnie jak by wpadli miejscowi :cop to by nie wnikali i nie bawili się w rozkręcanie . Będąc dziećmi mieliśmy właśnie takiego F1 i bawiliśmy się nim prawie przez całe wakacje do puki nie zginął :(

I tym optymistycznym akcentem temat się wyczerpał :)