$niper. napisał(a):
Jestem tego samego zdania. W tym przypadku chłop wyorał. Ale jak by chodził z wykrywaczem miałby przej...e. A Ile osób chodzi z wykrywkami i trafia na różne "skarby" tylko boją się zgłosić. A kłamać nie każdy potrafi.
Czy tam wyorał czy wykopał mniej istotne, motywy zgłoszenia w sumie też, może i uczciwy chłop, może przestraszony, może sprytny. Natomiast nie wierzę, że w przypadku zmiany prawa na korzyść poszukiwaczy wzrośnie zauważalnie ilość zgłaszanych zabytków. Wzrośnie co najwyżej odsetek zgłoszeń w których nie będzie nikt ukrywał faktu wykorzystania detektora, pod płaszczykiem grzybobrania, orki, bronowania, leśnych spacerów i obserwacji przyrodniczych. Mentalność większości opiera się na przesłaniu ,,co w ziemi leży nam się należy" co chyba jest nawet mottem przewodnim jednego z uczestników tej boratynkowej dysputy. :D
A prawda jest taka, daleko Polakom do społeczeństwa obywatelskiego w stylu brytyjskim. Nawet jeżeli będzie obowiązywało prawodawstwo zbliżone, to już widzę te chmary poszukiwaczy chcące się podzielić z właścicielami ziemi znaleziskiem :lol: Natomiast zapewne wzrośnie zainteresowanie odsprzedażą znalezisk państwu, znalezisk bez konkretnej orientacji co do miejsca znalezienia, by urząd który ma odkupować nie był zainteresowany czy poszukiwania były z chłopem uzgodnione czy nie. Polak potrafi. Guzik prawda, że ktoś przyniesie wykopane wiaderko boratynek, bądź jakiś tam trojaków do muzeum, przyniesie ewentualnie rzeczy na które nie ma popytu kolekcjonerskiego, bo ich proweniencja wskazuje na to iż są to zabytki archeologiczne, których sprzedać się oficjalnie nie da. Reszta znalezisk zasili giełdy i obieg wewnętrzny. Tym się różnimy od Brytyjczyków, że każdy przepis staramy się naginać do swojego widzimisię, a że przepisy skonstruowane debilnie i z lukami to my tych luk poszukujemy, znajdujemy je i wykorzystujemy. Tutaj jest pies pogrzebany. bo poszukiwacz nawet najbardziej zaangażowany w ramach tzw. szlachetnego partactwa sam będzie oceniał czy narusza czy nie kontekst znaleziska i jestem przekonany że w większości przypadków uzna że nie. Ile skarbów monet zostało zgłoszonych przez indywidualnych poszukiwaczy? Pozostałe skarby tak, ozdoby, etc. no ale tego nie da się opchnąć oficjalnie w ramach ,,likwidacji zbioru" etc. Może to krzywdzące, ale większość znalezisk skarbów numizmatycznych ,,grup poszukiwawczych" , rolników, geodetów, budowlańców, etc. nigdy nie ujrzała by światła dziennego gdyby nie element podstawowy, że
byli świadkowie tego znaleziska co skutecznie cuci i pozwala na podjęcie decyzji o powiadomieniu kogo trzeba. Nie piszę tutaj o znaleziskach pojedynczych monet, tylko zespołach znalezisk numizmatycznych. Każdy poszukiwacz ma swojego ,,trupa w szafie" i każdy w jakiś sposób świadomy bądź nie otarł się w jakimś okresie swojej działalności o paragrafy. Stąd deklaracje niektórych grup zorganizowanych występujących o legalne ,,pozwolenia" deklarujących że wszyscy członkowie grupy działają zgodnie z prawem i wszystkie znaleziska przykładnie przedstawiają konserwatorowi do oceny jest mijaniem się z prawdą. Bo tak nie jest przynajmniej w większości przypadków. Wielokrotnie miałem propozycje od przeróżnych ,,zrzeszonych poszukiwaczy" na wypad w miejsce x cóż z tego że stanowisko , gdzie nikt krzywdy nie zrobi, bo jest glejt więc niech się inni odp.......
Stąd i brak wiary w uczciwość znalazców, wyorujących dzbanki z monetami, w których prócz boratynek nie ma niczego innego, bardziej wartościowego.
A prawo odnośnie poszukiwań jest jakie jest i trzeba się modlić by nie było gorsze, bo czytać ze zrozumieniem nie trzeba się bać....Stąd moim zdaniem każda kolejna zmiana w prawie nie przyniesie wymiernych korzyści środowisku poszukiwawczemu.