I to jest istota rzeczy.
Dlaczego Anglik,Niemiec, Francuz i cała reszta nie uważa uzyskania pozwolenia za kaganiec,lejce itp?
Bo dla nich jest to oczywiste,że w cywilizowanym kraju obowiązują określone zasady.Oczywistą oczywistością jest,że należy właściciela poprosić o zgodę na wejście na jego teren,a wartością znalezisk podzielić się z nim po połowie.Przestępczy margines jest wszędzie,ale przeciętny obywatel się do nich stosuje.U nas potrafimy krzyczeć precz z komuną,ale komuna w nas siedzi i jest dziedziczna.
U nas normalne jest wchodzenie na teren prywatny bez zgody właściciela,jak nie w dzień,to w nocy.Ilu poszukiwaczy dzieli się z właścicielem?Tu na tym forum czytałem "dobre rady"aby zawsze mieć w kieszeni trochę złomu i jak właściciel będzie dociekliwy to mu te złomki pokazać.
Brak poszanowania własności,krętactwo,oszustwo jak za komuny.Tak ma być dalej?
Może dlatego,ze mieszkam blisko zachodniej granicy i często w innych krajach bywałem zachodnie wzorce są mi bliższe niż wschodnie.Filip nikt cie do uzyskania pozwolenia nie zmusza,ale jest to jakiś wybór

Zdzicho , w tym temacie raczej chodzi o beton administracyjny i durne przepisy prawa , a nie o uczciwość ludzką.
Jestem bardzo ciekaw , czy gdybyś posiadał np. 5 ha gruntu ornego , to tez byś zaiwaniał do WKZ-ta z podaniem o umożliwienie poszukiwań i opłacił myto?
Trzeba sobie powiedzieć wprost , ze te wszystkie zezwolenia są tylko po to , by wyciągać kasę oraz by się dowiedzieć od poszukiwaczy-amatorów , gdzie są "złotonośne" działki , by mogli na nie wpaść po ciemku poszukiwacze-zawodowcy z tytułami naukowymi lub szabrować w świetle prawa ze stosownymi lewymi papierami.

Jasne,zawsze winni są ONI.

Warlok, jeżeli to była by zgoda na prowadzenie prac ziemnych, to cały kraj by kopał na podstawie takiego papierka. :666
Dlaczego zgodę do WKZ traktujesz jako jedyną potrzebną? Zdajesz sobie sprawę że w wielu miejscach w ziemi jest infrastruktura przy której nie wolno kopać bez nadzoru? godzina nadzoru przy takim gazociągu wysokich ciśnień to 1000zł, mogę się założyć że żaden z was nie miał podkładów z naniesionymi takim instalacjami i kopał koło nich - w razie "wpadki" draka gorsza od wejścia na stanowisko.
Ja jak debil w zeszłym roku, kupiłem mapy zasadnicze do celów projektowych, uaktualniłem je przy pomocy geodety, zrobiłem dokumentacje, otrzymałem zgody i płaciłem nadzory za kopanie około 40km wykopów.
Nie chce mi się kontynuować tej dyskusji, jeżeli jesteście fanami UE i ich kretyńskich ograniczeń i zapędów do wprowadzania norm na wszystko bądźcie nimi. Ja uważam że wprowadzanie jakichkolwiek pozwoleń nic nie da, ludzie szukali i będą szukać - jedynym wyjściem jest wyciągnięcie ręki przez konserwatorów, WKZ i wszelakie archeo. Zmiana polityki w taki sposób, aby ludzie sami chcieli z własnej woli zgłaszać, a nie z przymusu.

PS
Ja na tym forum tylko sprzątam, a wykrywacza używam do lokalizacji instalacji podziemnych, kolizji z nimi zanim coś zniszczę koparką.

Zdzicho,no mniej więcej tak,no bo kto jest winien takiego stanu rzeczy? W Polsce nie jest zabronione poszukiwanie zabytków,zabronione jest poszukiwanie bez odpowiedniego zezwolenia. A czy ten czarodziejski glejt okraszony opłatą urzędową gwarantuje , że nieuczciwy piszukiwacz stanie się uczciwym i odda państwu znaleziska? Czy ten glejt w 100 procentach zapewni nietykalność przed organami ścigania?
Kilkanaście lat temu , pewne kręgi zwietrzyły interes i zaczęły powstawać zakazy dla gawiedzi.

Niektórym wydaje się, że pozwolenie na poszukiwania jest jakimś niesamowitym antidotum, które nawet rabusia stanowisk zmienia w uczciwego poszukiwacza.

Rozumieć powinienem, że pozwolenie na poszukiwanie zabytków(udzielane przez WKZ), nie zawiera w sobie pozwolenia na ich wydobywanie?
hmm... mógłbym również pomyśleć, że jeśli tak jest, to wcale pozwolenia nie potrzebuję.

hihi

Frank, byłoby wspaniale, co nie?! :)

Przecież wielu członków różnych stowarzyszeń, które szczycą się posiadaniem odpowiednich kwitów z WKZ, ryje pokątnie w miejscach nieobjętych pozwoleniem i nie zgłasza wszystkich znalezisk.

Pozwolenia w obecnej formie są bez sensu, bo są bardzo ograniczone terytorialnie. Gdyby były wystawiane na powiat czy województwo to byłoby co innego.
Przecież większość z nas jadąc na jakieś pole nie wie, co tam znajdzie. Po co mam więc bawić się w tą całą papierkologię i płacić 82zł za pozwolenie na kopanie na polu, na którym może nic nie być i po 15min. z niego zejdę? Przecież to jest nielogiczne.
W ciągu roku odwiedzam setki pól - na każde mam wykupić osobne pozwolenie? Na większości z nich nie spędzam dłużej niż 30-40min.

Żeby pozwolenia miały sens, należałoby zmienić kilka rzeczy:

- definicję zabytku
- prawo własności
- zasięg terytorialny wydawanych pozwoleń

Inaczej dalej będziemy mieli fikcję jaką mamy i mądrali pokroju zdzicha, który wykrywacza nie ma, problemu nie rozumie ale jest pierwszy do pouczania.

Nie, bo tam obywatel nie jest petentem a urzędnik nie jest panem. U nas nie ma urzędów, które się szanuje bo każdy obywatel jest traktowany z góry jako potencjalny złodziej i przestępca. Dotyczy to każdego szczebla administracji i nie widać ku temu poprawy. Do tego mamy niejasne przepisy, różnorodne interpretacje i dowolną uznaniowość urzędnika. Wskaż mi chociaż jeden urząd w Polsce do którego ludzie mają zaufanie i szacunek.

Zresztą w wymienionych krajach też nieco się zmienia podejście obywateli, chociażby w takich niemczech w ostatnich kilku latach szacunek do Państwa i instytucji zmalał znacznie z powodu nadmiaru biurokracji i nie liczenia się z obywatelami. Już i tam nie każdy wierzy, że po wypełnieniu papierków będzie czuł się bezpieczny w każdej sytuacji życiowej.

Obecnie WKZ praktycznie zajmuje się wyłącznie papierologią, wydawaniem decyzji pod inwestycje i pobieraniem opłat skarbowych 82zł.

Lipek.
Jesteś w stanie przejść całe pole w 15 min.???

Moje pozwolenie zobowiązuje mnie do bardzo dokładnego przeszukania wyznaczonego terenu.
Ja wchodzę na pole by szukać i ew. coś znaleźć. Dokładnie w tej kolejności.

Warlok, mi chodzi o to że jak raz w jednej instytucji zgodzisz się że jest Ci coś potrzebne, to zaraz się okaże że inne tez wyczują tam pieniądze. Zaraz się okaże ze jest konieczne zastosowanie sie do zaleceń ochrony środowiska (okresy ochronne ptaków, roślinek itp) , niszczenie melioracji, infrastruktura podziemna ( sam w czasie poszukiwań wykopałem rurociąg na 1,5m - piękny sygnał dawał :D ) i zwykły wyjazd, który miał być przyjemnością zamieni się w urzędniczy koszmar. Ja jestem za maksymalnym uproszczeniem - chcesz kopać, kop, znajdziesz coś cennego historycznie zgłaszaj to. Na koniec, posiadaczy wykrywaczy w Polsce jest pewnie około 200tysięcy, tych aktywnych skupionych na naszym forum kilka tysięcy, to 1/100 tej społeczności i to ta bardziej nastawiona na dialog z WKZ czemu tak nas atakujecie?

Tutaj Ciebie doskonale rozumiem, ale...
Nie muszę komplikować mojej sytuacji, kiedy pozwolenie, które posiadam, pozwala mi na określone działanie.
A takim jest wykopywanie przedmiotów, które wykrywacz metalu mi wskazał.

To była lekka przenośnia :) Ale po 30min. przebywania na małym poletku zazwyczaj wiem, czy jest sens tam dalej łazić.

Sens mojej wypowiedzi był inny - wybór miejsca poszukiwań jest często spontaniczny, a poszukiwacz podczas jednej wyprawy potrafi odwiedzić nawet kilkanaście pól w obrębie kilku miejscowości czy gmin. Obecne przepisy nie przystają do tej rzeczywistości.