Dziękuję wszystkim za pomoc.
Frank niestety nie będę upubliczniał numeru konta i danych, jest grono ludzi (hakerów) którzy tylko na takie okazje czekają. Ale można pisać na PW
A może tak paserstwo…?
Po nie długim czasie od próby werbunku mnie na stanowisko konfidenta – sygnalisty, otrzymałem wezwanie na komendę na przesłuchanie, trochę zdziwił mnie ten fakt, ponieważ myślałem, że wszystko co miałem do powiedzenia w całej sprawie już powiedziałem, zwłaszcza, że miałem też stawić się w prokuraturze, jak to określono na jakieś wyjaśnienia.
Ale po kolei. Aby dowiedzieć się mniej więcej o co chodzi, zadzwoniłem do policjanta, który wystawił mi wezwanie, policjant ten niezmiernie uprzejmie poinformował mnie, że sprawa dotyczy zupełnie czegoś innego i jest odrębna, że nie mam się właściwie czym przejmować i że to tylko wezwanie na świadka w swojej sprawie, że mam spokojnie przyjść i porozmawiamy.
Ewidentnie próbował uśpić moją czujność i sprawić abym przyszedł na komendę jak owca na ścięcie. Wtedy już wiedziałem, że na pewno na to przesłuchanie nie pójdę sam, ale wraz z mecenasem, z którym podpisałem pełnomocnictwo. Nie pamiętam już jakie były okoliczności, ale do pierwszego terminu spotkania nie doszło, ponieważ odmówił je policjant. Na kolejne wezwanie przyszło mi sporo czekać.
W między czasie zostałem wezwany do prokuratury nie pamiętam już dokładnie kiedy, ale spotkanie było krótkie, miałem złożyć wyjaśnienia odnośnie pierwszych trzech przedmiotów uznanych za zabytki o szczególnym znaczeniu dla kultury, mianowicie fibuli, siekierki z brązu i bransolety z brązu. Dwa pierwsze przedmioty znalazłem, trzeci bransoletę kupiłem, po poinformowaniu o tym fakcie prokuratora, zostało mi zasugerowane, że lepiej tego nie mówić, bo może mi dojść zarzut paserstwa, dla tego w protokole przesłuchania znajduje się, że nie pamiętam skąd mam bransoletę, co generalnie z perspektywy czasu było błędem, bo mógł bym się z tego przedmiotu wybronić. Dalsza rozmowa toczyła się też na temat ewentualnego poddania się karze co sugerował prokurator. Opcji takiej nie wykluczałem, ale też nie byłem do końca przekonany do niej, z perspektywy czasu, było to chyba lepsze rozwiązanie, no ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że sprawa będzie głośna na całą Polskę i ostatecznie trafi do sądu okręgowego.
Umówiony z prokuratorem byłem tak, że jak zakończy on swoją robotę to wezwie mnie ponownie i wtedy już dokładnie przedyskutujemy warunki poddania się karze i wtedy też podejmę ostateczną decyzję co do tej formy rozwiązania sprawy, niestety nigdy to nie nastąpiło, pomimo obietnicy prokuratora, ostatecznie nie skontaktował się on już ze mną, a kolejną informacją jaką od niego otrzymałem była niestety informacja o zakończeniu postępowania i skierowaniu aktu oskarżenia do Sądu Okręgowego w Poznaniu, co zamknęło mi drogę do „dogadania się” na etapie prokuratury.
Wróćmy do wspomnianego przesłuchania na policji w charakterze świadka, przez dość długi czas nie działo się nic, aż pewnego dnia było to jakoś po wakacjach, chyba początek września 2018 roku, otrzymałem wezwanie na policję na przesłuchanie, wówczas poinformowałem policjanta, że w przesłuchaniu będzie uczestniczył mój adwokat, pamiętam, że policjant nie był zadowolony z tego faktu, a wręcz nawet zniechęcał mnie do tego abym przychodził nie sam, mówił, że to tylko przesłuchanie w charakterze świadka, że tak nic z tego nie będzie, że tylko narobię sobie kosztów. Nie miałem w zamiarze słuchać jego rad i w końcu po kilkukrotnym przekładaniu terminów, z tego co pamiętam około 15 października udaliśmy się na przesłuchanie.
Po spisaniu wszelkich formalności, danych itd. zaczęło się przesłuchanie, policjant zachowywał się już zupełnie inaczej, nie był już tak pewny siebie jak wcześniej, pytania zadawał bardziej precyzyjnie, nie prowadził luźnej rozmowy wyciągającej z człowieka wszystkiego po kolei, z mecenasem mieliśmy obraną strategię, sygnałów i reakcji na nie, czyli odpowiedzi – o której z pewnych względów nie chciał bym pisać, bo jak wiadomo w wezwaniu na świadka kruczek jest taki, że nie można odmówić odpowiedzi na pytanie, no ale można nie pamiętać, a jak wiadomo pamięć ludzka zawodną jest.
Cała sprawa generalnie dotyczyła tego, że koniecznie chciano rozszerzyć mi zarzuty i dołożyć dodatkowo paserstwo, co jak już wcześniej wspominałem nie udało się. Mina na przesłuchaniu policjanta była bezcenna, a całość tej części postępowania zakończyła się umorzeniem.
Chciano mnie dobić do reszty, ale na szczęście i z pomocą mecenasa nie udało się to.
Pozdro!
|