zdzicho napisał(a):
Po pierwsze Voucur,to mógłbyś zachować się grzeczniej.
warlock opisał jak przebiegało jego spotkanie z saperami w Niemczech.Nikt mu nie wbijał do głowy specjalistycznej wiedzy.Chodzi o to,aby młody poszukiwacz wiedział jak się zachować w takiej sytuacji , nie wyciągał z ziemi i nie przynosił do domu takich przedmiotów.Szkolenie/spotkanie z saperem nie ma na celu uczynić z poszukiwacza specjalisty sapera.
Ty gimnastykujesz się jak możesz aby udowodnić,że się nie da,a ja uważam,ze trzeba próbować aby nie dochodziło do takich sytuacji jak ta:
viewtopic.php?f=39&t=169543. Ty uważasz,że nic nie należy robić i,a więc niech taki niewypał dzieciaka zabije.Ja tak nie uważam.
Ja przyjmuję do wiadomości,ze masz inne zdanie i nie zakończę w taki sposób jak ty:"Jak Ty masz /.../ w tym temacie pleść takie androny, to może faktycznie się już kompletnie zamknij, bo tylko oczy usychają od czytania tego bełkotu."
Na twoje pytania nie odpowiem.Jeśli WKZ będzie organizatorem takich szkoleń,to tam pytaj
Ty zaś miałeś skończyć swoje występy w tym wątku, a tymczasem dalej mielesz jęzorem i mielesz te swoje życiowe mądrości. Nie, nie będę grzeczny, bo to nie jest forum nauki savoir-vivre i grzeczny mogę być w stosunku do kogoś, kto się zachowuje konsekwentnie i jak miał zabrać z tej dyskusji cztery litery, to to robi i siedzi cicho.
W mojej kilkuletniej karierze saperskiej nagimnastykowałem się o wiele bardziej żeby nie dochodziło do "takich sytuacji niż Ty swoim ględzeniem i różni z choinki urwani specjaliści razem wzięci. Bardziej się obawiam takich cepów po kilkugodzinnej pogadance, co to pooglądają kilka poglądowych plansz i już mogą ryć na całego, bo oni są "po kursie" i mają "certyfikat".
Ja wcale nie uważam, że nic nie należy robić. Owszem, należy. Należy zbudować od podstaw dobrze wykształconą kadrę specjalistów do spraw neutralizacji zagrożeń związanych z występowaniem materiałów niebezpiecznych pochodzenia wojskowego. Później ta kadra powinna między innymi zająć się przeprowadzaniem szkoleń, ale przede wszystkim stworzeniem ogólnokrajowej łatwo dostępnej bazy wszystkich występujących na danym terenie przedmiotów niebezpiecznych, z podziałem na zastosowanie, z dokładnym opisem wymiarów, kształtu, ewentualnych zachowanych symboli itp. gdzie każdy laik w trybie online mógł z 90% prawdopodobieństwem sam w trybie online dokonać identyfikacji przedmiotu i stopnia jego zagrożenia. Takim programem była np. amerykańska Ordata, stworzona głównie dla osób "spoza branży", którzy jednakże w związku z wykonywanymi zajęciami mogli mieć styczność z takimi przedmiotami (geodeci, budowlańcy, pracownicy leśni itp.) Baza powinna być systematycznie i na bieżąco rozbudowywana. I tyle, bez zbędnych pogadanek i bajek z mchu i paproci.
Dalej podtrzymuję zdanie, że pleciesz bzdury i wypowiadasz się w tematach o których nie masz zielonego pojęcia oraz że proponujesz rozwiązania, które przynoszą mizerny efekt, a jak masz inne zdanie, to może porozmawiaj o tym z 19-letnim chłopakiem, który z 2 lata temu w nadleśnictwie Okonek w czasie oczyszczania terenu na skutek kopania na polu ćwiczebnym granatów Pallad stracił pół twarzy i jedno oko - on też był właśnie po takim "spotkaniu z saperami", pogadance itp. głupotach, które miały go teoretycznie ustrzec przed zagrożeniem. Niestety nie mogę przycwaniaczyć i wkleić linka do żadnego artykułu z tego zdarzenia, bo sprawa została zamieciona pod dywan, tak jak dziesiątki podobnych, które miały mniej poważne skutki.
Problem istnieje, ale takie kursiki są tylko spychaniem odpowiedzialności na późniejszych eksploratorów i Piłatowym umywaniem rąk od odpowiedzialności, "no bo przecież był po kursie to wiedział z czym może mieć do czynienia".