Skoro zostałem wywołany...
Jakie znaczenie dla historii i numizmatyki ma moneta o której nie ma wiedzy w przestrzeni publicznej?
Oczywiście nie ma żadnego znaczenia. Obojętnie czy leży w magazynie muzealnym czy w klaserze poszukiwacza.
To, że kilkanaście tysięcy boratynek ze skarbu z Rokitna od 12 lat leży w muzeum lubelskim i do dzisiaj nie zostały opracowane to strata dla nauki. Z drugiej strony kol.ivvan autor katalogu półgroszy prosi o zdjęcia falsyfikatów do kolejnego opracowania- bezskutecznie. C.Wolskiemu w opracowaniu katalogu boratynek pomagaliśmy w kilkanaście osób. Mi w poszukiwaniach pomaga osób kilka. A przecież/był taki wątek/ w posiadaniu poszukiwaczy są dziesiątki tysięcy tych monet. Poszukiwacze pokazują swoje monety tylko wtedy kiedy proszą o identyfikację. Nie wiedzą, nie rozumieją czy mają to w d..., że aby coś zidentyfikować, to najpierw temat trzeba opracować, stworzyć katalog.
W ciągu ostatnich kilkunastu lat numizmatyka rozwinęła się w Polsce jak nigdy dotąd, szczególnie w zakresie monet zdawkowych polski królewskiej. Zaowocowało to wieloma opracowaniami i katalogami monet, które zostały napisane przez pasjonatów amatorów, a nie przez naukowców na etacie. Wszystko to dzięki poszukiwaczom oferującym część swoich znalezisk do sprzedaży. Niestety pod rządami nowego prawa zapanował marazm.
W związku z powyższym nie widzę nic złego w tym aby poszukiwacze mogli legalnie posiadać znalezione zabytki, wymieniać je czy sprzedawać. Często prywatny właściciel lepiej zadba o zabytek niż muzeum. Tylko naprawdę cenne zabytki powinny być w muzeach dostępne dla szerokiej publiczności. Aby tak było trzeba spełnić kilka warunków.
1/ Archeolodzy przestaną się wygłupiać twierdząc, że wszystkie zabytki archeologiczne muszą być własnością państwa.
Zamiast budować magazyny dla ton skorup, dziesiątek tysięcy drobnych monet należy zbiory wreszcie opracować/ bo często ważniejsza jest wiedza niż sam przedmiot/, a później dublety monet, fragmenty glinianych garnków itp sprzedać pasjonatom.
2/ Poszukiwacze. Zanim napiszę tu mój wzór poszukiwań amatorskich:
https://www.zwiadowcahistorii.pl/znalaz ... heologiem/Każdemu może się taki skarb trafić i powinien wiedzieć jak się w tej sytuacji zachować aby nie zniszczyć cennych być może informacji. Dlatego potrzebne są pozwolenia na poszukiwania poprzedzone porządnym szkoleniem i opieka archeologa taka jak w tym artykule. Taki poszukiwacz nie zakopuje z powrotem niewybuchów tylko informuje policję. Uczciwie pokazuje konserwatorowi co znalazł, bo wie, że większość znalezisk będzie mógł zachować. Konserwator odbiera uczciwie zrobione sprawozdanie, w którym dokładnie opisano co i gdzie zostało znalezione + zdjęcia. Poszukiwacz staje się legalnym właścicielem znalezionych przedmiotów i może je zachować lub sprzedać. Kiedyś pisałem ,że Polska jest za biedna aby płacić za cenne znaleziska i wystarcza nagroda pieniężna. Teraz jak widzę, że minister ma dziesiątki milionów na magazyny skorup, państwo płaci nawet milionerom 500+, i wydaje lekką ręką miliony na głupoty/ ławki patriotyczne MON za 4 mln na przykład/to za cenne znaleziska, ważne dla historii też niech płaci.
Taką mam wizję ostatnio. Może przez te upały. :D