zdzicho napisał(a):
Oj nieładnie :( Nigdzie nie napisałem,ze hobbyści to głupki.Nie dyskutuj tak ze mną
Tutaj o czytelnictwie:
http://lubimyczytac.pl/aktualnosci/6801 ... a-rok-2015a o tej instrukcji,to były międzynarodowe badania,ale niestety nie potrafię teraz żrodła odnaleźć
Cytuj:
Moim zdaniem nie masz racji upierając się i chcąc praktycznie zachować dotychczasowy stan rzeczy, w którym to od konserwatora zależy, czy można cieszyć się swoim hobby bez zbędnych i czasochłonnych, biurokratycznych formaności.
Aby uzyskać kartę wędkarską też trzeba spełnić określone warunki.Nie możesz łowić co chcesz,gdzie chcesz i kiedy chcesz.
Zgłaszasz konserwatorowi gdzie chcesz kopać,on cię informuje gdzie możesz,a gdzie nie,co ci wolno,a co nie i to wszystko.Co w tym złego.Spełniasz wymagania i ciesz się wolnością.Każda dzialalność ma swoje ograniczenia
Zadałem Ci tylko pytanie (nie chcąc Cię urazić), dobrze, że na nie odpowiadasz choć nie wprost.
Jeśli już mam przyjąć Twoje twierdzenia i z dobrą wolą domyslać się ich intencji, to uważam, że ewentualnie wchodziłoby by w grę organizowanie przez konserwatora co jakiś czas
jednorazowych grupowych szkoleń (kursów) dla hobbystów poszukiwaczy i obowiązkowy w nich udział, na których przedstawiane byłyby najistotniejsze kwestie ważne z punktu widzenia konserwatora oraz przedstawiony sposób korzystania z opublikowanych informacji o stanowiskach archeologicznych. Po takim szkoleniu, nawet mogącym kończyć się testem, wydawane byłoby
zaświadczenie o ukończeniu takiego kursu. Uważam, że każdorazowe ubieganie się o zezwolenie na poszukiwania jest w żaden sposób nie uzasadnione i sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, jest niepotrzebną biurokracją i niesie zagrożenie nadużyć ze strony urzędników. (Na kartę wędkarską zdaje sie tylko raz, potem juz się tylko łowi).