To jest tylko ''wrażenie'' Nietajenko . Poczytaj posty i owo wrażenie zniknie...

Ty też po ludzku powiedz bo pewnie niewielu to zrozumiało :)

a tu to ja sie nawet specjalnie im nie dziwie ( co nie znaczy ze to pochwalam a wrecz przeciwnie) ...przeca nie wszyscy sa tak dobrzy zeby załapac sie na badania archeologiczne pradziejów czy innego antyku ( ktorych nie neguje a ktore dla mnie prywatnie sa poza zainteresowaniami), a ci ktorym grozi wizja głodu z braku pracy w zawodzie ( a przekwalifikować sie nie chca badz nie potrafią ) , imaja sie róznych dziwacznych konstrukcji pseudonaukowaych typu archeologia pól bitew ( co jeszcze od biedy ma tam jakies uzasadnienie i co od biedy potrafie zrozumieć ) bądź totalnie kuriozalna dla mnie archeologia wspolczesnosci, czyli stratyfikacja kubłów ze smieciami :lol:

Chodzi o to, że ta stosunkowo młoda subdyscyplina archeologii jaką jest archeologia historyczna rozszerza pole zainteresowania archeologów o wszelkie historyczne "artefakty". Wśród nich poczesne miejsce zajmuje także fenol Rzeszy Niemieckiej.

Nikt z archeologów poważnie nie traktuje pogiętych łyżek aluminiowych i pfennigów za zabytki archeologiczne. Elementy archeologii współczesności i nadinterpretacja definicji zabytku archeologicznego używana jest wyłącznie na potrzebę tępienia detektorystów.

Argo - jednak mistrzostwem jest tzw. archeologia złomowisk :D

Do mnie regularnie co dwa tygodnie przyjeżdżają archeolodzy z Remondisu. :D

Kurde balans... Nie tylko do Ciebie...
Pytałeś ich może o pozwolenia?
O jakieś opracowania badawcze?
Myślę że oni to takie zabytki widzą jak idą na przemiał że w niektórych muzeach takich nie zobaczysz...

Moja opinia na temat kierunków zmian w ustawie niżej. Tak bardzo ogólnikowo
Uważam, ze każdy obywatel tego kraju ma prawo do własnej opinii w każdej sprawie. Nie widzę nic złego w tym, ze ktoś ma inne zdanie niż ja. Nigdy bym nie śmiał osoby mającej inne zdanie nazwać prymitywem, prostakiem, hipokrytą, podważać czyjegoś dorobku naukowego lub zawodowego. Po raz kolejny sugeruję postępowanie wedle złotej reguły etycznej: „traktuj innych tak, jak ty byś chciał być traktowany”. Będzie nam się lepiej żyło. :) Miłego dnia.

A co kolega zdzicho sądzi o wprowadzeniu do stanu prawnego cezury czasowej, która określałaby pole zainteresowania archeologii? Niektórzy sugerują, że odpowiednią co do tego datą byłby rok 1500.

Zdzicho zrozum, nawet konwencja którą przytoczyłeś rozróżnia chronione dziedzictwo archeologiczne od reszty przedmiotów i obiektów które mogą być utylizowane, przetwarzane, przetapiane, przebudowywane, burzone, zaorane, oczywiście jeżeli nie są objęte inną ochroną jako zabytki kultury, architektury, przyrody, rezerwaty, parki narodowe itd. A Ty dalej swoje - zezwolenia, szkolenia, nadzory i inne pierdoły, bo jak zwykle według ciebie detektor to narzędzie służąca wyłącznie do poszukiwania zabytków. Zajmij się boratynkami bo temat detektoryzmu Cię przerasta. :666

Tak, już o tym kiedyś pisałem. Jeszcze 20-30 lat temu takie było stanowisko samych archeologów. Niestety tendencja do przesuwania tej granicy w Europie jest coraz częstsza. We Francji przyjmuje się np. rok 1875 i prawo francuskie jest jeszcze bardziej surowe niż w Polsce.
Natomiast dla poszukującego z pozwoleniem nie ma to żadnego znaczenia.

Ja już chyba wiem o co chodzi zdzichowi. On nie chce sytuacji, gdy jakiś barbarzyńca wykopie zabytkowy przedmiot i nie wiedząc co wykopał zniszczy go lub ciepnie w rów. Coś w tym jest. Nie jest to jednak argument za wprowadzeniem i utrzymywaniem systemu pozwoleń na poszukiwania. Co do szkoleń myślę że ma to sens. Legitymacją do wyjścia w teren mogłoby być zaświadczenie odbycia takowego. Natomiast w większości trafień u detektorystów to znaleziska przypadkowe, a na takie już od dawna jest odpowiedni przepis.

Czy operatorzy koparek, spychaczy przechodzą szkolenia pod względem archeologii, czy muszą posiadać pozwolenia WKZ ? Nie muszą, to nie wymagaj tego od człowieka z saperką. :666

Frank, obawiam się że lobby archeo dąży do tego, żeby każdy operator koparki, albo musiał mieć archeologa co biegnie przed koparką i zerka w wykop, albo przynajmniej szkolenie i to takie za kilkanaście tysięcy.
Powtarzam od lat, genezą problemu jest nadprodukcja archeologów i sztuczne tworzenie miejsc pracy. Niestety nie da rady zmniejszyć produkcji, bo by trzeba było wywalić z uczelni mnóstwo profesorów. Sytuacja jest bez wyjścia.