Nietajenko napisał(a):
Ja już chyba wiem o co chodzi zdzichowi. On nie chce sytuacji, gdy jakiś barbarzyńca wykopie zabytkowy przedmiot i nie wiedząc co wykopał zniszczy go lub ciepnie w rów. Coś w tym jest. Nie jest to jednak argument za wprowadzeniem i utrzymywaniem systemu pozwoleń na poszukiwania. Co do szkoleń myślę że ma to sens. Legitymacją do wyjścia w teren mogłoby być zaświadczenie odbycia takowego. Natomiast w większości trafień u detektorystów to znaleziska przypadkowe, a na takie już od dawna jest odpowiedni przepis.
Trudno się na tym forum rozmawia, bo zaraz zbiegną się hejterzy wylewając pomyje i insynuując różne rzeczy, a frank jak zwykle będzie uprawiał demagogię. W takiej sytuacji nie da się poważnie rozmawiać.
System pozwoleń na poszukiwania występuje praktycznie w całej Europie z nielicznymi wyjątkami. Nawet w najbardziej liberalnych pod tym względem Anglii i Walii występują różnego rodzaju ograniczenia, o których pisał swego czasu jeden z kolegów. W Irlandii i Francji Państwo zakłada, ze poszukiwania z detektorem, to zbyt poważna sprawa aby uznać to za hobby i rekreację i praktycznie pozwoleń na poszukiwania amatorom nie wydaje. Jak już to z rekomendacji archeologa osobom z odpowiednim wykształceniem i doświadczeniem uzyskanym przez współpracę z archeologami. Irlandia:
https://www.museum.ie/NationalMuseumIre ... evices.pdf Oczywiście są tam tak jak i u nas kopiący nielegalnie, ale kary dotkliwsze niż w Polsce.
Po co pozwolenia?
1/ To co napisałeś
2/ Sprawozdanie z poszukiwań zawierające informacje o miejscu znalezienia/kontekst miejsca/. Wytarty i zniszczony denar rzymski może nie mieć żadnej wartości, ale informacja o miejscu znalezienia może być bardzo ważna dla identyfikacji szlaku handlowego, miejsca wymiany handlowej, istnienia osady, cmentarzyska itp
Można długo pisać. Jednym słowem państwo zapewnia legalność poszukiwań otrzymując w zamian informacje
A! jeszcze prawo we Francji:
https://translate.googleusercontent.com ... hw9KwRDyaQ