Teraz jest piątek, 12 września 2025, 16:22

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Regulamin działu


Kliknij, aby przejrzeć regulamin



Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: Bardzo ciekawy artykuł !
PostNapisane: piątek, 30 maja 2014, 19:57 
Offline
Plutonowy
Plutonowy

Dołączył(a): piątek, 16 maja 2014, 21:06
Posty: 46
Natknąłem się na dość ciekawy artykuł. Ciekawe czy coś znaleźli a oficjalnie się nie przyznali ?
Cytuj:
Złoto "bambra"

Mija trzydzieści lat. Wrocław, ulica Hugona Kołłątaja, prostopadle do kompleksu kolejowego dworca głównego, wchodzę w bramę nr 21, podwórko jak tysiące innych, ciasno, trochę drzewek, samochody, nic szczególnego. Trzydzieści lat temu rozbierano tu oficynę. Byłem wówczas kierownikiem sekcji w komendzie poprzedniczki dzisiejszej policji. Pamiętam, że ta kartka przywędrowała na moje biurko od wojewódzkiego oficera dyżurnego, bo ktoś tam się z nią zgłosił.


Znaleziona pod podłogą na drugim piętrze rozbieranej właśnie oficyny. Trzykrotnie złożona w kostkę, około 6×6 cm, po rozłożeniu 21×22 cm, papier kratkowany, widać, że zestarzały i ze śladami wilgoci, pismo równe, wykonane ołówkiem kopiowym, tekst w języku polskim: "Uwaga. Kto podejmie tą kartkę to proszę szukać ukrytego skarbu w piwnicy. Od schodów 2 (dwa) metry w prawo jest małe wgłębienie i tam mój bamber ukrył dużo złota w głębokości jednego metra. Ja byłem u niego niewolnikiem i nie miałem możności przekazać tej wiadomości swoim kolegom i postanowiłem w nocy ukryć tą kartkę pod podłogą. Breslau dnia 2.7 X. 1944 roku nazywam się Antkiewicz Czesław Warszawa".

Kim byli uczestnicy wydarzeń w 1944 roku? Oczywiście bliższy sercu jest nam ten, który, zmuszony do niewolniczej pracy, był autorem tych paru linijek na "kartce spod podłogi". Reportaż pt. "Wyprawa po złoto" na temat znaleziska pod podłogą opublikował w 1983 r., nieżyjący już, Bogdan Daleszak w magazynie wrocławskiej "Gazety Robotniczej". Odzewu nie było. Nie będzie więc indywidualnego portretu Czesława Antkiewicza, zastąpimy go portretem zbiorowym polskich robotników przymusowych, bo takim zapewne był ten Polak z dawnej Neue Taschenstrasse (obecnie właśnie Kołłątaja).
Reklama

Natomiast określenie "bamber" to głównie regionalizm poznański, historyczna pozostałość językowa po osadnikach sprowadzonych przez władze Poznania do zasiedlenia opuszczonych wsi w I połowie XVIII w. z okolic Bambergu we Frankonii. Potocznie oznaczało "bogatego chłopa" (rolnika, gospodarza). Sądzę, że w przytoczonym tekście może symbolizować "bogatego Niemca". Ciekawostką może być fakt, że współcześnie jeszcze określenie to funkcjonuje w wielu znaczeniach w gwarze różnych subkultur.

Jak kształtowała się sytuacja miasta i w mieście Breslau, gdy polski robotnik przymusowy wyśledził co robi jego "bamber"? Mieszkańcy mieli wszelkie podstawy do tego, by zacząć się niepokoić i wyrażać obawy o nagromadzone dobra. Wprawdzie trochę czasu pozostało do zarządzonej w styczniu 1945 r. przymusowej ewakuacji ludności cywilnej i okrążania miasta przez wojska radzieckie, ale miasto utraciło spokój.

25 sierpnia 1944 r. na mocy rozkazu Naczelnego Dowódcy Wojsk Lądowych gen. Heinza Guderiana zostało ogłoszone twierdzą - Festung Breslau. Niemiecki jeszcze Wrocław zaczął zmieniać swe oblicze i intensywnie przygotowywać się do obrony. Zostały wstrzymane wszystkie urlopy, zapędzano ludzi do prac obronnych, a 5 września w Hali Stulecia gauleiter Karl Hanke zażądał wprowadzenia 10-godzinnego dnia pracy. 25 września funkcję pierwszego komendanta twierdzy objął generał-major Johannes Krause. Wreszcie 7 października miał miejsce nalot radzieckich bombowców dalekiego zasięgu, ucierpiały okolice Sępolna i Biskupina i był to początek nalotów. W tych warunkach - narastającego zagrożenia - "bamber" mógł niewątpliwie chować swoje złoto, podobnie jak setki, tysiące innych mieszkańców tych ziem.

Z treści kartki wynikało, że Czesław Antkiewicz oceniał swój status jako "niewolnika", czyli podobnie do powojennych ocen całej pracy przymusowej na rzecz III Rzeszy. Sądzę, że myślał o sobie w taki sposób w szerszym znaczeniu tego słowa, niż według ścisłego zaliczenia do którejś z czterech podstawowych kategorii pracy przymusowej. Mógł więc być oficjalnie "ochotnikiem", choć faktycznie z łapanki lub przymusowego kontyngentu albo skierowanym w trybie przymusowym w formie kary.

Dwa elementy decydowały w zasadzie o definicji pracy przymusowej: niemożność rozwiązania przez pracownika stosunku pracy w określony sposób oraz niemożność wpływania przez niego na warunki pracy. Już 26 października 1939 r. rozporządzeniem Hansa Franka objęto w Generalnym Gubernatorstwie nakazem pracy przymusowej wszystkich Polaków w wieku 18-60 lat, a 12 grudnia 1939 r. przesunięto dolną granicę wieku do lat 14. Art. 52 konwencji haskiej ograniczał możliwość rekwizycji w naturze oraz świadczeń od ludności zajętych terenów jedynie dla potrzeb armii.

Tymczasem praca przymusowa stała się w III Rzeszy jednym z podstawowych elementów polityki okupacyjnej i wojennej strategii gospodarczej. 9 listopada 1941 r. Adolf Hitler stwierdził: "Obszar, który na nas w tej chwili pracuje, obejmuje ponad 250 mln ludzi". Łapanki, wywózki, pozbawianie podstawowych praw i swobód, brutalne traktowanie i ciągłe represje, surowe warunki, obozy pracy, racje żywnościowe na poziomie wegetacyjnego minimum, bezwzględny wyzysk ekonomiczny - to wszystko spotykało miliony polskich rodzin w zakresie przymusu do pracy.

Mogę przytoczyć rodzinny przykład próby degradacji polskiej inteligencji twórczej: mój wuj, uznany artysta-grafik, zagoniony został do budowy pieców w kopalni rudy żelaza i do kopania rowów przeciwczołgowych w Poraju na Górnym Śląsku. Szacuje się, że w latach 1939-45 przebywało w III Rzeszy 12 mln ludzi przymuszanych do pracy na rzecz Niemiec (wliczając także jeńców wojennych i więźniów obozów koncentracyjnych). W szczytowym okresie wykorzystywania pracy przymusowej pracowało ponad 7 mln robotników z całej Europy.

Z terenu Generalnego Gubernatorstwa i Białostocczyzny wywieziono do Rzeszy w latach wojny ponad 1,2 mln ludzi, a z całego okupowanego obszaru Polski 3 mln. Dokładne oficjalne niemieckie dane dotyczące wojennego Wrocławia podają Norman Davies i Roger Moorhouse: w 1943 r. liczba robotników przymusowych wynosiła 43 950 osób, a w 1944 r. - 51 548. Pod koniec tego ostatniego roku, po Powstaniu Warszawskim, wysłano do Breslau od 30 do 60 tysięcy polskich cywilów. Wśród tych wszystkich liczb był chyba gdzieś Warszawiak Czesław Antkiewicz. Polacy, ludzie z literą "P", stanowili w wojennym mieście największy cudzoziemski kontyngent. Były tu w ogóle wszystkie kategorie ludzi wykorzystywanych przez Tysiącletnią Rzeszę: dwie pierwsze, które wymieniłem przy okazji samooceny autora "kartki spod podłogi" oraz pozostałe - poddawani największym restrykcjom i represjom więźniowie i jeńcy wojenni.

Polityka pracy przymusowej na rzecz III Rzeszy była jednym z wątków aktu oskarżenia przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w procesie norymberskim. Poświęcone tej kwestii zostały uzupełniające się części aktu oskarżenia: ustęp B trzeciego rozdziału ("Zbrodnie wojenne"), zajmujący się sprawą deportacji milionów ludzi z okupowanych terytoriów do niewolniczej pracy przymusowej i w innych celach oraz ustęp H, zajmujący się pracą przymusową ludności cywilnej.

Oskarżony Fritz Sauckel, tytularny Obergruppenführer SS i SA, był generalnym pełnomocnikiem do spraw rozdziału siły roboczej w wykonywaniu planu czteroletniego i generalnym organizatorem (wspólnie z oskarżonym Leyem) centralnej inspekcji do spraw opieki nad cudzoziemskimi robotnikami. Opracował projekt mobilizacji siły roboczej i kierował programem, który objął swym zasięgiem 5 mln ludzi. W instrukcji z 20 kwietnia 1942 r. pisał, że "wszyscy ci ludzie mają być w taki sposób odżywiani, umieszczani i traktowani, by umożliwić ich jak największą eksploatację jak najtańszym kosztem".

Trybunał uznał go winnym popełnienia przestępstw między innymi objętych wspomnianym rozdziałem trzecim i skazał na śmierć przez powieszenie. Oskarżony dr Robert Ley, Reichsleiter i Obergruppenführer SA, był przywódcą Niemieckiego Frontu Pracy i generalnym organizatorem centralnej inspekcji do spraw opieki nad cudzoziemskimi robotnikami. Powiesił się w celi w trakcie procesu. Wreszcie - oskarżony Albert Speer był szefem Organizacji Todta, ministrem Rzeszy do spraw uzbrojenia i amunicji oraz generalnym pełnomocnikiem do spraw uzbrojenia. Speer zgłaszał Saucklowi potrzeby dotyczące liczby robotników, a ten werbował ich i przydzielał według informacji przesłanych przez Speera. Został przez Trybunał uznany winnym popełnienia przestępstw między innymi objętych także rozdziałem trzecim i skazany na dwadzieścia lat więzienia.

Z poziomu historycznych dywagacji wróćmy na podwórko przy wrocławskiej ulicy Kołłątaja. Wpierw rekonesans. Mobilizacja mojej sekcji. Jest z nami Bogdan Daleszak, czyhający i skwapliwie wykorzystujący (dodam: i nie dziwota z racji jego pisarskich pasji i aktywności) takie dziennikarskie okazje. Część gruzu już wywieziono, ale pozostało jeszcze olbrzymie gruzowisko po parterze oficyny. Wśród tego odkryte wejście do piwnicy i można tam zanurkować. Roboty chwilowo zostały wstrzymane, ale czasu mamy mało. Część piwnicy jeszcze nie jest zawalona i można dość swobodnie tu się poruszać.

Następne trzy dni to czas prób penetracji, a właściwie bezradnego miotania się po tym kawałku podziemi. Doprowadzamy kablami zasilanie do oświetlenia. Jakieś kilofy, łopaty. Jest fachman z młotem pneumatycznym. Dwa metry w prawo, może tu. Rozkuwanie posadzki, przekuwanie ściany, glina, piasek. Poproszony z wojska obywatel kapitan z minerskim wykrywaczem metali stwierdza nieprzydatność urządzenia w warunkach nadmiaru metalowych instalacji w otoczeniu. Sprowadzony z Kłodzka radiesteta Antoni Małek (ulegam sugestiom ekipy), owszem, wskazuje miejsce, ale jedynym pocieszeniem jest fakt, że głębokiej dziury nie trzeba zasypywać. Nie będzie skarbu "bambra". Też obecnie nieżyjący, a niezapomniany przez wrocławskie środowisko dziennikarskie, fotoreporter "Gazety Robotniczej" Tadeusz Szwed zrobił jeszcze zdjęcia. Odbój, odwrót, czyli moja armia wycofuje się na z góry zaplanowane pozycje.

Ale pal licho jakieś nieokreślone bliżej precjoza. Dużo ciekawsza byłaby historia uczestników wydarzeń z 1944 r., prawdziwych z krwi i kości, a z hitlerowskiego nadania pełniących role - niewolnika i pana. Tej historii jednak nie znamy.

Marcin Brzeziński

Po napisaniu tego tekstu dzięki uprzejmości i cierpliwości p. Barbary Daleszakowej odnalazła się w archiwum jej męża "kartka spod podłogi".
Źródło: http://fakty.interia.pl/prasa/odkrywca/ ... nId,916898


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 22 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL