Cytuj:
Jak część bezcennej kolekcji trafiła do skupu makulatury
Zagrożona cenna kolekcja Krakowskiego Towarzystwa Fotograficznego. Część eksponatów od kilku tygodni pojawia się na czarnym rynku w Krakowie i na Śląsku. Sprawę badają policja i prokuratura.
- To zbrodnia! Dokonano włamania do magazynów, w których przechowywana była kolekcja Krakowskiego Towarzystwa Fotograficznego. Bez naszej wiedzy i zgody przewieziono zbiory w inne miejsce. Na dodatek z różnych źródeł dowiaduję się, że zdjęcia, aparaty fotograficzne i dokumenty wypłynęły u handlarzy - mówi Tadeusz Chołda, wiceprezes KTF.
Kolekcja KTF to gigantyczne zbiory zdjęć, dokumentów, archiwaliów, ale też i obrazów oraz dawnych aparatów fotograficznych gromadzonych przez dziesiątki lat przez Władysława Klimczaka, założyciela i prezesa KTF (ze względu na jego podeszły wiek towarzystwem kieruje jego zastępca). To m.in. ponad 5 mln fotografii, 600 tys. klisz i 80 tys. woluminów literatury fachowej.
U prywatnych handlarzy, pod Halą Targową
- To bezcenne zbiory dokumentujące historię fotografii polskiej i światowej od momentu jej powstania - opisuje Chołda. - Mamy na koncie kilkadziesiąt wystaw, w tym pierwszą w Polsce poświęconą Katyniowi - dodaje. Wielokrotnie zagraniczne agencje korzystały z zasobów krakowskiego towarzystwa, m.in. z archiwalnych zdjęć polskich rodów. Fotografiami z tej kolekcji ilustrował swoje rozliczeniowe teksty z rodzinną historią syn Hansa Franka.
Od kilku tygodni fragmenty tej kolekcji wypływają m.in. u prywatnych handlarzy. Z naszych informacji wynika, że pod krakowską Halą Targową i u antykwariuszy zainteresowanych starymi fotografiami i dokumentami pojawiły się rzeczy sygnowane pieczątką KTF. Wśród nich zdjęcia, dokumenty, fachowe czasopisma i zabytkowe aparaty fotograficzne.
- Mój znajomy pod halą znalazł XIX-wieczne fotografie z pieczątką KTF, które kupił w większej liczbie - opowiada nam proszący o anonimowość jeden z kolekcjonerów dawnych fotografii. Kolejny trafił na fragmenty kolekcji na Bytomskim Jarmarku Staroci. - Wśród nich były cenne albumy. Oferowano je w całych paczkach - opowiada nam krakowski kolekcjoner.
Kto zdecydował o wywiezieniu zbiorów
Całe stosy dokumentów i zdjęć dwa tygodnie temu odkryto w jednym ze skupów makulatury w Krakowie. Zabezpieczyła je policja zaalarmowana przez miłośnika archiwaliów. Było ich tyle, że ledwo zmieściły się na ciężarówce. Policja musiała prosić o pomoc w transporcie straż pożarną, która wypożyczyła specjalne płachty używane podczas powodzi.
Prokuratura prowadzi teraz dochodzenie, które ma wyjaśnić, w jaki sposób archiwalia te znalazły się w skupie. - Na razie toczy się ono pod kątem uszkodzenia bądź zniszczenia zabytku - mówi prokurator Tomasz Moskwa, szef nowohuckiej prokuratury. Śledczym na razie udało się ustalić tyle, że właściciel magazynów miał zażądać od KTF przeniesienia zbiorów ze względu na zły stan techniczny budynku. Teraz wyjaśniają, kto zdecydował o wywiezieniu zbiorów i wyrzuceniu części kolekcji na makulaturę.
- Nie dawaliśmy żadnej zgody na jej wywiezienie, nikt z nami w tej sprawie nie rozmawiał. O tym, że magazyn został splądrowany, dowiedziałem się od kolekcjonerów - zapewnia Chołda. Jego i niektórych krakowskich kolekcjonerów niepokoi też, co dzieje się z resztą kolekcji, gdzie została umieszczona i czy jest bezpieczna. W tej sprawie pisał do policji. Z nieoficjalnych informacji zdobytych przez nas wynika jednak, że śledczy prawdopodobnie nie sprawdzali, czy w innych punktach skupu makulatury bądź targach staroci pojawiały się fragmenty kolekcji, a dochodzenie obejmuje tylko przypadek ze skupu.
W magazynach prywatnej firmy
O kolekcję KTF od lat toczyły się spory. W 1992 roku władze miasta i województwa chciały przejąć ją na rzecz skarbu państwa. Jednak KTF wygrał sprawę w sądzie o prawa do kolekcji. Musiał za to opuścić swoją siedzibę w Kamienicy Hetmańskiej. Od tego czasu zbiory tułają się po różnych magazynach. - Ostatnim miejscem pobytu były magazyny przy ul. Śliwiaka należące do firmy krakowskiego biznesmena Grzegorza Hajdarowicza - relacjonuje wiceprezes KTF. - Ale jak poszedłem tam, kłódki były zmienione, nie dostałem się do środka - dodaje.
Ostatnie miejsce przechowywania potwierdza dyrektor wydziału kultury UMK Stanisław Dziedzic. Ale żaden z nich nie potrafił nam precyzyjnie wyjaśnić, dlaczego archiwalia znalazły się w magazynach prywatnej firmy.
Próbowaliśmy odpowiedź na to uzyskać w firmie krakowskiego biznesmena. Chcieliśmy też dowiedzieć się, jak to się stało, że część kolekcji przechowywanej przy ul. Śliwiaka trafiła do skupu makulatury i pojawia się teraz w obrocie antykwarycznym. - Od półtora roku nie jesteśmy już właścicielem tej nieruchomości. Została przez nas sprzedana i od tego czasu nie mamy nic wspólnego ani z nią, ani z tymi zbiorami - powiedział nam Dariusz Leśniak z grupy Gremi. Nie chciał jednak ujawnić, komu sprzedano magazyny, zasłaniając się tajemnicą handlową.
Potraktowali archiwalia jako zbiory porzucone
Sprawę dodatkowo komplikują ciągnące się negocjacje między KTF-em a miastem, które chce przejąć zbiory. - Stanisław Dziedzic, który z ramienia miasta prowadził te rozmowy, postawił twarde warunki, że przejmą całą kolekcję bez inwentaryzacji. Na to nie możemy się zgodzić, bo w zbiorach są rzeczy należące do prywatnej kolekcji Władysława Klimczaka i osób związanych z KTF - twierdzi Chołda.
Jak powiedział nam Stanisław Dziedzic, gdy urzędnicy dowiedzieli się o sprzedaży magazynów, umieścili zbiory w należącym do miasta pomieszczeniu przy ul. Weissa. Nie powiedzieli jednak o tym KTF-owi. Dlaczego? Bo jak tłumaczy Dziedzic nie znali jego adresu, a negocjacje były zerwane. Więc potraktowali archiwalia jako zbiory porzucone. Ale to w czasie tej przeprowadzki najprawdopodobniej wypłynęła część kolekcji.
Jakub Meissner, kolekcjoner i były właściciel antykwariatu: - W latach 90. miałem okazję zobaczyć część zgromadzonych rzeczy. To niebywałe, że takie kolekcje jak ta spotyka tak dramatyczny los. Gdzie jest polityka miasta, które powinno mimo wszystko zadbać o prywatne zbiory, które - jak wskazuje historia - dały początek wielkim muzeom - mówi.
...sorry za źródło:
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35796,18219354,Jak_czesc_bezcennej_kolekcji_trafila_do_skupu_makulatury.html