Poszukiwacze skarbów zejdą do podziemia? Aleksander Gurgul 10 października 2017 | 06:00
Szukanie skarbów bez pozwolenia od września traktowane jest jak przestępstwo. Resort kultury i dziedzictwa narodowego chce wyeliminować "amatorskie ekshumacje" i okradanie grobów.
Po wejściu w życie nowelizacji ustawy o ochronie zabytków w środowisku poszukiwaczy skarbów zawrzało. Powód? Nielegalne poszukiwania ze sprzętem elektronicznym (detektorem), kopanie w niedozwolonym miejscu i nurkowanie, by szukać cennych artefaktów nie będą już traktowane jak wykroczenie, ale jak przestępstwo, za które grożą dwa lata za kratkami.
Krzysztof Kępiński, odkrywca, koledzy mówią o nim „Indiana Jones”: – Część poszukiwaczy zrezygnuje. Inni zejdą do podziemia, a wiele artefaktów po znalezieniu może być sprzedanych za granicę.
Zdaniem Kępińskiego państwo mogłoby stworzyć platformę do dyskusji z poszukiwaczami skarbów, a przepisy powinny być bardziej czytelne. – Dziś nawet złotówka z czasów PRL jest zabytkiem, bo w myśl ustawy to obiekt „z minionej epoki”.
Magdalena Gawin, generalna konserwator zabytków, przekonuje, że zmiana prawa była potrzebna: – Przez nielegalne poszukiwania dochodziło do dewastacji stanowisk archeologicznych i bezczeszczenia ludzkich szczątków. Zdarzały się przypadki rabowania grobów, znikały przedmioty osobiste, kwitł nielegalny handel.
Gawin powołuje się na przypadek poszukiwacza skarbów, który w 2017 roku w woj. zachodniopomorskim nielegalnie rozkopał stanowisko archeologiczne i przywłaszczył sobie znaleziony artefakt. Gawin: – Konserwator zabytków zgłosił to prokuraturze, a sąd wydał wyrok – 50 zł grzywny. Tymczasem zgoda na poszukiwanie kosztuje 82 zł. Przecież to absurd, by grzywna była niższa niż administracyjne pozwolenie! Znaleziska należą do skarbu państwa
Główna konserwator zabytków przypomina, że zgodnie z polskim prawem wszystkie znaleziska archeologiczne należą do skarbu państwa. O każdym znalezionym przedmiocie należy poinformować konserwatora.
– Skazany nie może pełnić funkcji publicznych, a wśród poszukiwaczy skarbów są prawnicy, lekarze i nauczyciele. Po wyroku nie będą mogli pracować w zawodzie – odpowiada Gawin na pytanie o skuteczność nowych przepisów. – Szacujemy, że w Polsce jest ponad 100 tys. poszukiwaczy, tymczasem rocznie konserwatorzy wydawali ok. 100 pozwoleń. Skala zjawiska pokazuje, jak wielu kopało nielegalnie – dodaje.
Po nowelizacji internet zalała fala ogłoszeń z nagłówkami „Sprzedam detektor”, co Gawin uważa za dobry znak. – Prawo ma odstraszać od nielegalnego działania. Wzorowi poszukiwacze skarbów
Główna konserwator zastrzega jednak, że w Polsce jest sporo przykładów stowarzyszeń, które współpracują z konserwatorami. Wymienia Lubuską Grupę Eksploracyjną „Nadodrze”, która brała udział w badaniach archeologicznych na terenie obozu jenieckiego w Żaganiu. Tak wyglądała również sprawa poszukiwań słynnego „złotego pociągu”. Poszukiwacze najpierw oficjalnie złożyli dokumenty u dolnośląskiego konserwatora zabytków i uzgodnili zakres poszukiwań (działali też w porozumieniu z PKP i wałbrzyskim magistratem).
Krzysztof Kępiński: – Rząd potraktował poszukiwaczy skarbów jak profesjonalnych archeologów, a tymczasem wielu z nich to pasjonaci. Ale może ustawa zmobilizuje ich do ubiegania się o pozwolenia konserwatorskie.
By zacząć szukać, potrzebna jest m.in. pisemna zgoda właściciela terenu z wymienionym numerem działki. Trzeba też wypełnić formularz i wpisać m.in., czego, po co i z użyciem jakich metod będzie się szukać. Niektórzy konserwatorzy wymagają jeszcze mapki geodezyjnej. Na koniec dołączyć trzeba druk z potwierdzeniem wpłaty 82 zł.
|