Żydowskie pewnie przetrzepane, jedynie te w centrach dużych miast ostały się nienaruszone jako w miarę dozorowane. Znałem kiedyś oficera milicji, który ujął szajkę rozkopującą żydowskie cmentarze, ale to były lata 60-70te. Działali bez finezji, interesowały ich tylko głowy ze złotym uśmiechem. Kiedyś jak likwidowali cmentarz na D.Ś. na którym leżały zakonnice to operator spychacza nieźle się obłowił w żółty kolor. Słoiki pękały pod lemieszem maszyny jeden po drugim. Ile z tego zostało w glebie nie wiem, ale pewnie sporo. Czy chowały koleżanki zakonnic, czy ludność miejscowa sądząc, że tam będzie bezpiecznie to nie wiem. Wiem natomiast, że ludność czy to niemiecka, czy żydowska sądziła, że nachodźcy nie ruszą cmentarzy ani grobowców, ale byli w błędzie. Na miejscu pozostali czasami inny Niemcy, wiedzieli gdzie chowają sąsiedzi, a że w małych miejscowościach drzewa mają oczy i uszy to stało się to po wojnie lokalnym sportem w prawie każdej miejscowości. I wcale nie chodziło tu o bezczeszczenie grobów, a głównie o sprawdzenie czy nie leżą w nim jakieś pakunki. A chowano od dywanów, po ubrania, maszyny do szycia i inne rzeczy agd. Co kto miał to chował, jeden agd, inny pieniądze i biżuterię. W jednej zaś miejscowości w grobowcu była całkiem zasobna skrytka pewnej szlacheckiej rodziny, ale tak sprytnie zrobiona że pierwsza co szukała to ubecja i przeoczyli temat. Po nich weszli cwaniaki, rozbili ściankę, za którą było drugie podobne pomieszczenie napchane jak w sezamie. Najczęściej jednak wkopywano płytko w ziemi. Obecnie jacyś dilerzy narkotyków podobne skrytki sobie urządzają. Umysł ludzki działa podobnie niezależnie od czasu
https://www.tvp.info/30924399/diler-dop ... na-skrytkaAch te skarbowe opowieści z krypty....