Przedwojenny skarb odnaleziony dzięki... cieknącej rurze.

Do niecodziennej sytuacji doszło w Wałbrzychu, gdzie w jednej z kamienic przypadkiem odkryte zostało zamurowane przez prawie 80 lat pomieszczenie. W środku znaleziono historyczne skarby, które obecnie katalogują muzealnicy.
Mieszkańcy jednej z przedwojennych wałbrzyskich kamienic zgłosili wspólnocie mieszkaniowej problem z cieknącą rurą w piwnicy. Ekipa remontowa, której zlecono naprawę, uznała, że aby dostać się do usterki, trzeba kuć ścianę. W ten sposób odkryli pomieszczenie, które było zamurowane od końca II wojny światowej.
Należąca do wspólnoty mieszkaniowej nauczycielka poinformowała o tym swojego dawnego ucznia Mateusza Mykytyszyna, obecnie historyka i prezesa Fundacji Księżnej Daisy von Pless na Zamku Książ w Wałbrzychu. "Po pierwszych kilku walizkach wiadomo już było, że to zabezpieczony depozyt miejscowej ludności. Ukryty po to, aby go odebrać w przyszłości. Wszystko skatalogowane, opisane. Ubrania, buty, pamiętniki, albumy rodzinne, wianek ślubny, pamiątki po rodzicach. Całe życie spakowane w jednym miejscu" — przekazał Mykytyszyn portalowi tvn24.pl. Historyk zgłosił znalezisko konserwatorowi zabytków oraz odpowiednim służbom.
Tereny, na których leży Wałbrzych, przed II wojną światową należały do III Rzeszy. Najprawdopodobniej wiosną 1945 r. mieszkańcy miasta zrozumieli, że muszą uciekać, ponieważ zbliżała się Armia Czerwona. Ukryli w piwnicy to, czego nie mogli ze sobą zabrać. Po wojnie Wałbrzych stał się częścią Polski i jednym z największych miast Dolnego Śląska, a większość niemieckich obywateli została wysiedlona.
Informacją o znalezisku podzielił się na Facebooku prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej. "Zawartość piwnicy została zabezpieczona przez pracowników Muzeum Porcelany w Wałbrzychu, którzy zajmą się także ewidencją znaleziska" — napisał.
spółczesną instalację elektryczną. Jacek Drejer, dyrektor Muzeum Porcelany w Wałbrzychu, wyjaśnił, że ekipa remontowa nakazała mieszkańcom kamienicy przenieść wszystkie przedmioty do sąsiedniej piwnicy, by móc kontynuować remont. Tam zostały zrobione fotografie. "Wszystko [było] dobrze zabezpieczone, owinięte gazetami, włożone w słoiki albo otulone trocinami. Było tego naprawdę dużo, wywoziliśmy to sporych rozmiarów ciężarówką" — tłumaczył Drejer w rozmowie z tvn24.pl.
Teraz muzealników czeka szczegółowa inwentaryzacja przedmiotów. Badacze z Muzeum Porcelany są gotowi wspomóc proces poszukiwania spadkobierców znalezionych przedmiotów.