Należy przede wszystkim zauważyć, że "Daily Mail" to szmatławiec. Coś takiego jak nasz "Fakt", czy "Superekspres".
Unity Valkyrie (bo taki nosiła drugie imię :) ) Mitford poznała Hitlera 9 lutego 1935 roku, w rok po przebyciu do Niemiec. Już wówczas była kompletnie sfikskowana na punkcie Fuhrera, a jej studia na monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych stanowiły pretekst do spotkania swojego (jak mówiła) "słońca".
Ponieważ Hitlerowi zdawało się, że z racji urodzenia Mitford ma rozliczne kontakty we wpływowych kręgach brytyjskiej society, próbował wykorzystać tę znajomość do celów propagandowych. Ale na tym jego zaangażowanie się kończyło. Starał się unikać jakichkolwiek dwuznacznych sytuacji i pozostawania z Mitford sam na sam. Zapytany o Mitford przez Leni Riefenstahl, powiedział: "Ona jest bardzo atrakcyjną dziewczyną, ale ja nie mógłbym nigdy mieć intymnego związku z cudzoziemką". Siostra Unity, Diana Mosley, osoba raczej dobrze poinformowana, stwierdziła: "Lubił jej towarzystwo, i na tym koniec, jak sądzę".
A poza tym, w czasie pobytu w Niemczech pomiędzy rokiem 1935 a 1939 , Unity Mitford stale przebywała w świetle reflektorów i jakoś nikt nie zauważył, aby była w ciąży. W dniu wypowiedzenia wojny przez Wielką Brytanię, mając w perspektywie konieczność opuszczenia Niemiec, usiłowała popełnić samobójstwo, strzelając sobie w głowę. Zrobiła to o tyle skutecznie, że do końca swych dni była częściowo sparaliżowana i niesprawna umysłowo. Kiedy Hitler dowiedział się o wypadku, bardzo się zmartwił. Ale nie Unity Mitford, ale losem jej psa. Odwiedził Unity w szpitalu i odesłał ją do Anglii.
Skoro Unity Mitford zmarła w 1948 roku, a jak napisał "Daily Mail": "kilka lat wcześniej urodziła dziecko", to z technicznego punktu widzenia było to niezmiernie trudne :) Chyba, że nie był to potomek Hitlera. Ale wówczas news straciłby całą swoją pikantność.
Więcej na ten temat można przeczytać w "Przegrane życie Ewy Braun" Angeli Lambert
|