Trudno trochę wyrokować na 100 % na podstawie zdjęcia wielkości pudełka zapałek i to na dodatek, gdy przedmiot leży pod kątem utrudniającym identyfikację, ale na moje oko to rakieta oświetlająca FLG 5000. O ile to, że jakiś lokalny policjant, który pewnie prochu nie wąchał, uznał to za bombę można jeszcze wybaczyć, to poniższy tekst:
Cytuj:
Saperzy dość szybko zorientowali się, że nie jest to żaden pocisk,ale zwyczajna atrapa. Została dość dobrze wykonana i wiernie przypominała z zewnątrz prawdziwy pocisk. Pierwszy raz nasi saperzy spotkali się z podobną sytuacją. Zdarzały się pomyłki, gdy przypadkowe osoby znajdowały w ziemi coś co uznawały za niewybuchy, a później okazywało się na przykład, że to kawałki rur. Ale atrapa zdarza nam się pierwszy raz – przyznaje chorąży Marcin Szubert z Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu.
Policja przesłuchała już dzieci, które znalazły atrapę. Nie mają one nic wspólnego z konstruowaniem fałszywego ładunku. Namierzenie osoby, która mogła przygotować bombową mistyfikację będzie niezwykle trudne.
jest esencją głupoty, bo inaczej nie jestem w stanie tego nazwać. Albo saperzy z CSWL to idioci, albo gdzieś na styku saperzy - dziennikarze ktoś czegoś nie zrozumiał albo przeinaczył, bo mając z dziennikarzami do czynienia parę razy też jestem w stanie to podejrzewać. Jeśli wypowiedź tego chorążego jest prawdziwa, to świadczy fatalnie o stanie wykształcenia poznańskich saperów - skoro nie widział on do tej pory atrapy amunicji bojowej, to może powinien się zająć hodowlą jedwabników. Jeśli FLG 5000 zidentyfikował jako atrapę - samoróbkę - tym bardziej.