Cytuj:
Bagniska pod Warką kryją samolot: amerykańską cobrę
Szczątki samolotu P-39 Air Cobra amerykańskiej firmy Bell, będącego podczas drugiej wojny światowej na wyposażeniu armii radzieckiej, wyciągano w czwartek z bagnistej łąki koło Warki. Wieczorem udało się wydobyć zniszczone śmigło oraz silnik, reszta maszyny, która najprawdopodobniej rozbiła się o ziemię z dużą prędkością, jest we fragmentach.
Według miejscowych air cobra została zestrzelona nad Warką, a radziecki pilot usiłował wylądować na łące w Boguszkowie. Maszyna runęła na skarpę rowu, skapotowała, czyli uderzyła przodem kadłuba o ziemię, i przewróciła się do góry kołami, a potem się przełamała. Przez jakiś czas po wojnie samolot leżał jeszcze na łące, z czasem się zapadł w bagnistą ziemię.
Z inicjatywą wydobycia samolotu wyszli Sławomir Gabler z PTTK i Jan Marczak, który mieszka po sąsiedzku. Zwrócili się z tym do Darka Porzyckiego ze Stowarzyszenia Ochrony Zabytków Militarnych, a on do mnie - mówił rano dyrektor Muzeum Orła Białego w Skarżysku-Kamiennej Artur Buńko. Dodał, że wrak trafi do Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie, które współfinansowało wczorajszą akcję.
Przygotowania zaczęły się w połowie listopada. Wtedy wypompowano wodę, a georadar wskazał położenie maszyny. Wydobyto trochę szczątków, które wskazywały, że może to być właśnie air cobra. W czwartek użyto kilku pomp i szambiarek, by odkryć większą część samolotu, a następnie wyciągnąć go z błota. Z bajora wystawał tylko fragment śmigła. W wielogodzinną akcję oprócz członków stowarzyszenia zaangażowano także służby komunalne z Warki i Magnuszewa oraz strażaków z okolicznych OSP.
- Jeśli to naprawdę ten samolot, to znalezisko może być cenne, bo takich maszyn jest na świecie tylko kilka - mówił Michał Mietelski z krakowskiego muzeum. Przypuszczał jednak, że wrak będzie w bardzo złym stanie, prawdopodobnie mocno połamany. - Podejrzewam, że za mojego życia nie będzie wyeksponowany - powiedział.
I faktycznie. Wieczorem, po wielogodzinnym wypompowywaniu wody z wyrobiska, w którym leżał wrak, zdołano wyciągnąć zniszczone śmigło - przetrwała tylko jedna z trzech łopat i silnik, który jest w dość dobrym stanie. Reszta samolotu była we fragmentach. Jeszcze po godz. 18 akcja wydobywania air cobry trwała.
Okazuje się, że latem jakaś dzika grupa miłośników militariów usiłowała nielegalnie wydobyć wrak, ale im się nie udało. Zabrali jednak ogon i goleń podwozia.
http://radom.gazeta.pl/radom/1,48201,10745160,Bagniska_pod_Warka_kryja_samolot__amerykanska_cobre.html#ixzz1fJjDmBkL