tom_23 napisał(a):
arturborat napisał(a):
ale WKZ musiałby wszcząć odrębne postępowanie administracyjne w celu zmuszeniu Nadleśnictwa do udostępniania terenu
arturborat napisał(a):
Nawet w przypadku uwieńczenia takiego postępowania sukcesem, prowadzenie poszukiwań w takiej sytuacji wiąże się z koniecznością zapłaty odszkodowania dla właściciela terenu - art. 30 ust. 2 i 3 ustawy o zabytkach. Płacić musiałby prowadzący poszukiwania.
Kolega wybaczy, że się nie do końca zgodzę. Zgodnie z art. 36 ust. 7 wiadomej ustawy pozwolenie na prowadzenie badań konserwatorskich i architektonicznych przy zabytku wpisanym do rejestru albo badań archeologicznych lub
poszukiwań ukrytych bądź porzuconych zabytków ruchomych, w tym zabytków archeologicznych,
wydaje się również na wniosek osób fizycznych albo jednostek organizacyjnych zamierzających prowadzić te badania lub poszukiwania. W przypadku nieuzyskania zgody właściciela lub posiadacza nieruchomości na przeprowadzenie tych badań lub poszukiwań przepisy art. 30 ust. 1 i 2 stosuje się odpowiednio. Z kolei art. 30 dotyczy prowadzenia badań, też do poszukiwań możemy go stosować, ale nie bezpośrednio lecz właśnie "odpowiednio", czyli - nie wdając sie w szczegóły - z uwzględnieniem specyfiki poszukiwań.
Specyfika pozwolenia na poszukiwania jest zaś taka że WKZ wymagają pozwolenia na szukanie na każdym terenie, a nie tylko na "wpisanym do rej.zab." oraz szukania wszystkiego, co może być znalezione wykrywaczem.
Dlatego w świetle tego przepisu, w aktualnym stanie rzeczy, nie wyobrażam sobie że WKZ w trybie art. 30 przymusza właściciela gruntu do wpuszczenia poszukiwacza na teren, który sobie ten poszukiwacz upatrzył do prowadzenia poszukiwań potencjalnych zabytków, niezależnie od tego czy ten teren jest czy nie jest wpisany do rej.zab..
Natomiast mogę sobie wyobrazić sobie taką sytuacje, kiedy ktoś dowiaduje się, że na danym terenie jest ukryty
konkretny wartościowy zabytek ruchomy i nie mając zgody właściciela terenu występuje do WKZ o wydanie decyzji o której mowa w art. 30 ust. 2, oczywiście z wzięciem na siebie ryzyka odszkodowania.
Tak więc, wracając do szukania na gruntach należących do Lasów Państw., nadal twierdzę, że zgoda Nadl. nie jest przesłanką uzyskania pozwolenia od WKZ i w takim przypadku jest już problemem poszukiwacza, jak to pozwolenie zrealizuje.
Bardzo ciekawe rzeczy kolega pisze. Proszę uprzejmie o rozwinięcie i uzasadnienie tych światłych myśli. Aby ułatwić sprawę, zacytuję art. 30 , o którym zaczęliśmy dyskutować.
Cytuj:
ust. 1
Właściciel lub posiadacz zabytku nieruchomego bądź nieruchomości o cechach zabytku jest zobowiązany udostępnić ten zabytek lub nieruchomość wykonawcy badań w celu ich przeprowadzenia.
Czy mógłby mi kolega wobec treści tego przepisu wytłumaczyć, dlaczego niby dowolna działka ewidencyjna należąca do Lasów Państwowych, czyli mówiąc krótko - byle lasek ma być przedmiotem tego artykułu? A w szerszym kontekście - każda działka? "Odpowiedność" stosowania tego przepisu w kontekście art. 36 ust.1 pkt. 12 nie polega na lekceważeniu jego istoty, z czego kolega chyba zdaje sobie sprawę. On nie został przecież stworzony po to, aby byle poszukiwacz mógł włazić na dowolnie wybrany teren z buciorami. A koncepcja kolegi do tego prowadzi, bo:
- wszelkie poszukiwania wymagają pozwolenia WKZ po uprzednim uzyskaniu zgody właściciela
- jeśli nie mam zgody właściciela i tak mogę dostać kwitek WKZ i właściciel może mi naskoczyć. Mogę np.wystąpić o poszukiwania na rabacie sąsiadki i wbrew jej wyraźnemu sprzeciwowi przekopać jej kwiaty do góry nogami.
Raczy kolega wytłumaczyć, dlaczego wszystkie polskie laski (i rabaty sąsiadek) są zabytkami lub nieruchomościami o cechach zabytku? Bo wtedy i tylko wtedy art. 30 może być stosowany, a nie gdy koledze się wydaje, że tam może się znajdować jakiś ukryty lub porzucony zabytek ruchomy. To co koledze się wydaje jest raczej za słabym argumentem, aby łamać konstytucyjnie chronione prawo własności...