...ale najpierw :cop :cop musieliby mu zrobic wjazd na chate,coby jakis okolnik wydal :lol:

Witam Kolegów :) . Z tego co wiem, to nie można przetrzymywać broni którą sie wykopie, nawet jeśli jest to stary model lub jest zniszczona. Trzeba to zgłosić na policji :666 . Mimo wszystko wydaje mi się to bez sensu.
Wszystkiego się czepiają. :mg:

:jump

C.

Dylematy dotyczące poruszanych problemów, przypomina mi trochę czasy PRL. Kiedy posiadanie obcych walut było karane a pod Pewexem można było kupić dolary i oczywiście bony. W gazetach można było przeczytać ogłoszenie "kupie bony" itp. Było to dość powszechne zjawisko. A wracając do tematu chodzenie z wykrywaczem od jakiegoś czasu stało się modne. Możliwe, że nikt nie przykręci śrubki i nie będzie nagonki na poszukiwaczy. Mam nadzieję bo to fajne i ciekawe hobby.

No to te nadzieje w buty możesz sobie włożyć. W dalszym ciągu będzie obowiązywało prawo uznaniowe jeśli chodzi o indywidualistów oraz droga urzędowa (mniej lub bardziej kręta) jeśli chodzi o stowarzyszenia itp organizacje.
Zbyt wiele ustaw trzeba by zmienić aby poszukiwania stały się legalne. Przed kolejnymi wyborami nikt nie zaryzykuje. Po wyborach-nie będzie możliwości.

C.

Temat wałkowany od lat.
Nigdzie nie jest napisane, że poszukiwania z wykrywaczem są nielegalne !
Ustawa określa tryb uzyskiwania pozwoleń na poszukiwania w obrębie zabytków wpisanych do rejestru.WKZty rozszerzają interpretację na zabytki archeologiczne.
Czyli chodzi o intencjonalność.
Wchodząc na pole z wykrywaczem szukasz przedmiotów metalowych, a nie zabytków bo skąd masz wiedzieć czy takowe tam występują skoro sprawdziłeś i miejsce to nie jest wpisane do rejestru ?
Czasami zdarza się trafić na przedmiot o znamionach zabytku poza terenami objętymi rejestrem i wtedy należy taki fakt zgłosić do odpowiedniej instytucji.
Zachęcam do obszernej lektury zawartej w dziale "Prawo a poszukiwania" autorstwa Arturborata.

JW

Kolego Jacku, podziwiam Twoją cierpliwość w tłumaczeniu po raz n-ty, że chodzenie z wykrywką to nie przestępstwo.
Czy nie lepiej zamykać takie wątki od razu i z definicji. Jeżeli kolega wojtekk nie zadał sobie min. trudu żeby sprawdzić klepany tysiące razy stan prawny w tej kwestii to jego problem. A tu bracie tylko zamęt. I wpisy, że kolega kolegi dostał coś tam, gdzieś tam, za coś tam itp. itd. Ni logiki, ni ładu i składu.
pzdr

Około dwóch miesięcy temu będąc na rybach zgubiłem kluczyki od auta,nie znalazłem ich tego samego dnia tylko żona przywiozła mi zapasowe.
Po niedzieli pożyczyłem od kolegi wykrywacz i pojechałem szukać kluczyków,po pół godziny odnalazłem zgubę i wracając do auta spotkałem dwóch bardzo nieprzyjemnych :cop .
Po wytłumaczeniu co i jak i pokazaniu drugiego kompletu kluczy,dwaj panowie roześmiali się bezczelnie i powiedzieli że takie bajki to mogę swoim dzieciom opowiadać a nie im i przystąpili do przeszukiwania auta,po paru minutach poszukiwań nic nie znaleźli ale powiedzieli że sprawę trzeba będzie wyjaśnić a na razie na poczet kary zabierają dowód przestępstwa,czyli wykrywacz,dali pokwitowanie j odjechali.
Ja nie zastanawiając się zbyt długo zadzwoniłem do znajomego papugi i umówiłem się na spotkanie.
Na spotkaniu kolega powiedział mi że to nie jest teren objęty ochroną zabytków i nie mieli prawa tak postąpić i że on załatwi tą sprawę bardzo szybko.
Na drugi dzień telefon od kolegi że mam się zgłosić na komisariat,nie czekając pojechałem,tam zostałem przyjęty przez komendanta bardzo nie przyjemnie ale odzyskałem sprzęt i zostałem tak od niechcenia przeproszony.
Tak to zaczęła się moja przygoda z poszukiwaniami,co najlepsze wcale mnie to nie odstraszyło a wręcz przeciwnie zachęciło do dalszego rozwijania tej pasji.

Pogonił bym ich ,przeszukał bym im auto- nie oddał bym wykrywacza tylko kazał bym się wieżć do komendanta ,chcieli się popisać sami przed sobą .Jakaś paranoja

Chciałbym to zobaczyć :666 :cop

A ja uważam, że trzeba o tym, że nie robimy nic nielegalnego, pisać gdzie się da i ile razy się da. Uświadamiać, uświadamiać i jeszcze raz uświadamiać.

Trzeba o tym pisać i wymieniać się doświadczeniami. Brak wiedzy jest przyczyną wpadania w kłopoty. Tematu proszę nie zamykać prawo się zmienia i jak brzmi stare porzekadło "kodeks nie trzeba mieć w głowie tylko głowę w kodeksie". Uważam, iż nie trzeba tego wyjaśniać. Tak jak pisałem w poprzednim poście mam nadal nadzieję, że nie zmieni się intensywność prawa i nie będzie nagonki na poszukiwaczy z wykrywaczami. Wątpliwym jest fakt by nastąpiła zmiana prawa dotyczącego ochrony zabytków i tego co pozostało w ziemi. Aby to uzasadnić musiałbym przeprowadzić obszerny wywód. Argumentując go w sposób merytoryczny i rzeczowy nie wyczerpałbym tematu. Przecież nie jest to forum literackie. Pozdrawiam i życzę płytkich dołków.

Zgadzam się z moim przedmówcą.
Chciałbym też powiedzieć o zabezpieczeniu się na każdą ewentualność.
Mój ostatni rejon:
Zamknięta i opustoszała szkoła z placem zieleni i boiskiem. Szkoła była tam od zawsze i za Polaka i za Prusaka.
Teren pod ochroną firmy ochroniarskiej, obecny właściciel Zakł. Gospodar. Mieszkań.
Dookoła w/w rejonu osiedle mieszkaniowe. Dwudziesto-klatkowy wieżowiec ustawiony równolegle do boiska.

Widzę na ogrodzeniu tabliczkę z telefonem firmy ochroniarskiej,dzwonię...Dostaję info że muszę napisać podanie do Z.G.M- u
o wydanie przepustki na wejście na teren byłej szkoły. Idę za ciosem i tego samego dnia ląduje w ZGM-ie i piszę prośbę o wejście na teren szkoły i czekam dwa tygodnie na pozytywne rozpatrzenie mojej prośby. W tym czasie codziennie odwalam
po śniadaniu taniec indiański aby w tym roku zima się opóźniła. Moje prośby zostały wysłuchane, zima nie chce zawitać na zachodzie Polski i Z.G.M. wyraża zgodę na moje wejście.
Po instrukcji od kierownika Z.G.M. dzwonię następnego dnia do dyspozytora firmy ochrony że chcę wejść na teren szkoły.
Gość dzwoni do ochroniarza ze szkoły i witamy się już na terenie moich docelowych przeszukiwań.
Po godzinie mojej zabawy na boisku rozglądam się po okolicy widzę na sobie wzrok około dwudziestu osób z wieżowca
o którym pisałem już wcześniej. Pierwsza myśl kiedy przyjadą :cop
Po następnej godzinie podchodzi do mnie ochroniarz i podaje mi tekst: Miałem tu przez Pana odwiedziny... Aaa co Pan
mówi - odpowiedziałem z uśmiechem na ustach.
Straż Miejska tu była, jakaś Pani dzwoniła i mówiła że się czuje zaniepokojona bo jakiś facet szuka tu bomby koło szkoły...
Ochroniarz wytłumaczył strażakom że mam pozwolenie i wie o mojej obecności na boisku. Nawet ich nie widziałem...

Warto więc się zabezpieczać i wchodzić oficjalnie na - papier- w rejonach ludzkiej ciekawości. Do czego Was tu namawiam.

Zawsze gdzie jakoś kopałem nigdy nie miałem jakiś sensacji czy to w lesie , czy przy torach , wioskach , dworkach , centrum miasta , przy stacjach , leśniczówkach .Widziano mnie i różne sytuacje i było to traktowane jako coś normalnego.Może nie wywołuje pewnych skojarzeń ale to i dobrze . Fakt dokonany to fakt dokonany i przed takim wszystkich stawiam.Co nie oznacza że nieraz nie pytam o wejście na dany teren. Chociaż mam swoje metody którymi się raczej nie podzielę bo i po cą ......

Nie powinien się obawiać ten co nie włazi gdzie mu tam nie wskazane. Jest tyle miejsc że nie ma żadnej potrzeby jak dla mnie żebym lazł w te miejsca. To jest moje wyłącznie zdanie.