Jezzzu, miałem ostatnio przygodę z podobnym. Też na plaży, ale nad jeziorem. Sytuacja była trochę bardziej skomplikowana, bo to była plaża wewnątrz parku narodowego. Z drugiej strony była ogólnodostępna, z ratownikiem, regulaminem itp. Typ był takim chamem, że przekroczył mój "próg bólu" i zawziąłem się - uderzyłem do samego dyrektora parku (akurat w pobliżu była siedziba), poskarżyłem się, naciskałem o podst. prawną (jak zwykle jakaś jest, ale interpretacji sto), argumentowałem, że sprzątam plażę i dostałem pozwolenie na łażenie. Nadgorliwiec już niestety nie przyjechał, a szkoda. Chciałem zobaczyć jego minę :)
|