Tak trochę a propos donosicielstwa w naszym tzw. "środowisku":
Cytuj:
Jak odnaleźć w sieci zabytki zrabowane przez poszukiwaczy?
Redakcja Archeolog.pl prowadziła ożywioną dyskusję czy monitoring zasobów internetowych ma sens.
Czy wychwytywanie szabrowników jest czynnością „pro bono publico”, czy raczej wpisuje się w naturę donosicielstwa? Do długiej rozmowy zainspirował nas pewien orzeł ze starej aukcji internetowej (patrz zdjęcie). Aukcja ta jest zresztą ciągle dostępna w sieci.
Oczywiście, carski orzeł ze zdjęcia jest na pewno piękny i być może zupełnie legalnie pozyskany, ale bez dwóch zdań okazał się również idealny dla Archeolog.pl do pozyskania pretekstu do długiej redakcyjnej debaty. Traktujemy więc ten zabytek jedynie jako inspirację, ponieważ aukcja pojawiła się w 2006 r., kiedy systematycznie poszukiwacze (tych nie nazywamy pasjonatami, a tacy też oczywiście istnieją i poszukują!) zaczęli rabować Redutę Ordona (dokumentują to archiwalne zdjęcia satelitarne i późniejsze prace archeologiczne). Według archeologów, właśnie w 2006 roku na mickiewiczowski szaniec wjechały koparki, a szaber odchodził tam już hurtowo.
Co ciekawe, archeolodzy odkryli szczątki i guziki związane m.in. właśnie z 39. Aleksopolskim pułkiem piechoty (w tym przypadku z II linii II kolumny gen. Geismara). Pułk ten nosił dokładnie takie orzełki i z taką cyfrą jak na aukcji. Stąd źródło inspiracji do naszej redakcyjnej pogaduchy, a trzeba dodać, że takie zabytki nie należą do popularnych i masowych. Przeciwnie.
Wracając do odkrytej prawdziwej lokalizacji Reduty Ordona (być może było to najważniejsze wydarzenie historyczne i prawdopodobnie archeologiczne w 2014 r. w Polsce), do 2010 r. złodzieje zdążyli rozkraść to, co najcenniejsze (ciała z mundurami i przedmiotami z pobojowiska wrzucano do zagłębień - tu więc wilczych dołów i fosy, które zostały przekopane przez hieny cmentarne w ponad 90%!!!) Co stało się więc z orłami i innymi emblematami ze szczątków, które zostały na Reducie odnalezione „nagie”, bez porządku anatomicznego, wrzucone do świeżych dołów już odarte z każdego metalowego przedmiotu? Odpowiedź nasuwa się sama przez się: albo prywatna kolekcja albo handel…
Oczywiście, zabytki znajdowane przy szczątkach zazwyczaj posiadają tak zwaną trupią patynę (i tak było na Reducie Ordona, co dokumentują zdjęcia), dlatego trudno je zapewne wprowadzić w obrót handlowy. Takie zabytki prawdopodobnie są pozbawiane wspomnianej patyny poprzez „czyszczenie” artefaktu do żywego mosiądzu, ale to z kolei uwypuklać może gdzieniegdzie wżery spowodowane procesem rozkładu ciała ludzkiego wchodzącego w reakcję np. z metalem emblematu wojskowego. Nolens volens znowu nam ten orzełek z aukcji dostarczył i tutaj pożywki, chociaż jego wyczyszczenie z patyny mogło być zabiegiem np. konserwatora amatora, a wżery wynikać mogą z pozostawienia na orle przekrojonej cytryny… (na miesiąc przynajmniej).
Dlatego - nie czepiając się tego biednego zabytku z aukcji, który być może ktoś miał po dziadku i nic nam do tego… - chcielibyśmy jedynie w końcu się dowiedzieć, co może zrobić zwykły obywatel, aby faktycznie wiedzieć co kupuje i rozumieć co ogląda w sieci? Pomimo kilku wypitych kaw załoga Archeolog.pl nie doszła do pełnego konsensusu. A Wy co o tym sądzicie?
Redakcja Archeolog.pl