Panowie teren typowo z drugiej wojny światowej pole za gospodarstwem, jedynym miejscem w okolicy jest pomnik (czołg.)upamiętniający wydarzenia z tamtych czasów. Znajduję się on jakieś 400m od gospodarstwa. Miejscowość Studzianki Pancerne.

No to nie byle jakie pole :o Ciekawe, czy w ogóle dostałbyś pozwolenie. Warto spróbować, bo chyba w szkole macie Izbę Pamięci i może byłoby co pokazać :1

Rozumiem, ale chodzi o przykład.
Może być całkowicie fikcyjny.
Chodzi mi o formę i co ma zawierać.

Mnie zastanawia kwestia zwróconych przedmiotów przez WKZ. Czy wraz z nimi dostaje się jakiś dokument potwierdzający, że owe przedmioty nie są zabytkami i można je bez żadnych obaw trzymać w domu?

WKZ przesyła jedynie informację o przyjęciu sprawozdania lub nie: wtedy zawiadamia o konieczności uzupełnienia informacji. Odbiór znalezisk osobisty. Zwracane przedmioty nie mają żadnej certyfikacji, zabytek czy nie zabytek.

Tak sobie rozmyślam ale w takiej sytuacji w razie np. donosu od "życzliwego" sąsiada i znalezienia przedmiotów zwróconych przez WKZ podczas ewentualnego przeszukania jaki będziemy mieli dowód że były pozyskane legalnie?
Czy pomimo pozyskania ich w sposób legalny nie będzie trudno tego dowieść?

Ty pokazujesz pozwolenie a udowadniać to mają oni. Nawet przy pierwszym pozwoleniu, zakwestionowane przedmioty posiadasz w opracowaniu do aktualnych poszukiwań, i tyle. Jeśli w domu nie ma broni itp. to wizyta będzie krótka.
Jest jeszcze inwentarz znalezisk, który składa się w ramach sprawozdania ale który nie wraca. Można zachować kopię, ale szczerze mówiąc po co w takiej sytuacji pokazywać? Niech sobie szperają po WKZtach, o ile będzie im się chciało.

Myślę, że wszelkie odpowiedzi, na tak zadane pytanie, służyć mogą bardzo nieodpowiedniemu ich wykorzystaniu.
Jedyną i właściwą odpowiedź dostaniesz przy składaniu pozwolenia.

maciek7309
Masz rację ale co z przedmiotami otrzymanymi np. na prezent a kupionymi na giełdach staroci?
Ich przecież nie będzie na żadnym wykazie a mogą być potraktowane jako te "niesłuszne".

-warlock-
Pewnie masz rację ale przy składaniu pozwolenia to mogę dostać jedynie odpowiedź ze zgodą lub z odmową...

Może zadaję dziwne pytania i analizuję abstrakcyjne sytuacje ale nie są one niemożliwe do wystąpienia... A skoro coś może się zdarzyć...

Damiano, to już są problemy wszystkich kolekcjonerów. W naszym kraju własność prywatna wytworzona przed 1945 jest zawsze podejrzana :ups:

Trzeci od dołu wniosek o pozwolenie: http://poznan.wuoz.gov.pl/formularze-wnioskow

Czyli za jednorazowe wydanie pozwolenia na poszukiwanie zabytków na określony czas musimy zapłacić 82 zł. Przeciętny poszukiwacz w Polsce, który dla relaksu i chwili spędzonej na świeżym powietrzu, oddając się swojemu hobby, musiałby wydać równowartość co najmniej jednej średniej krajowej na rok (jakieś 30 wypadów w roku - zaokrąglając 3 wypady w miesiącu). To jest patologia. I to tylko za pozwolenie na poszukiwanie zabytków. To już lepiej zapłacić raz kiedyś mandat 100 zł nadgorliwym funkcjonariuszom. :zb :n

Jakoś nikt z występujących o zezwolenia na poszukiwania w biurze WKZ i o zgodę właściciela miejsca prowadzenia poszukiwań, nie wspomina o tym, że powiadomił właściciela terenu o wynikających konsekwencjach w przypadku znalezienia zabytków archeologicznych na jego gruntach. Przeciętny rolnik nie zdaje sobie sprawy w co się pakuje wyrażając taką oficjalną zgodę na poszukiwania, jedynie drogowcy i inwestorzy dobrze wiedzą co jest grane, mają nadzorcę archeo i sami, albo z jego pomocą decydują, kiedy i co ma być znalezione, albo nie zauważone, i skutecznie przeganiają detektorystów, bo jeszcze by coś znaleźli i zgłosili.

sieni przeczytaj posty kol.maciek7309 i zapoznaj się z formularzem wniosku.Przecież to ty określasz termin poszukiwań.No chyba,ze potrzebujesz 365 jednodniowych pozwoleń.
I tak nie narzekaj.Teraz za jedną fajną monetkę można dostać więcej

I co z tego Zdzicho ze ja określam termin? Jeśli robisz wypad i wyciągasz z ziemi przez cały dzień folie i druty aluminiowe (90% przypadkow) to następnym razem udajesz się w inne miejsce a to jest równoznaczne z uzyskaniem kolejnego pozwolenia na poszukiwanie zabytków których i tak nie znajdziesz w ogromnej większości przypadkow. Poza tym jeśli ktoś przelicza fanty na $, jak sugerujesz, to nie jest pasjonatem tylko szkodnikiem i taka osoba na zezwolenia na pewno nie spojrzy. Takie pozwolenie ma sens tylko wtedy, kiedy naszym zamiarem jest poszukiwanie zabytków w miejscach, gdzie z dużym prawdopodobieństwem mogą one wystąpić. Czyli wszelkie stanowiska archeo czy pola bitewne. W innych przypadkach jest to według mnie nieracjonalne.

Wysłane ze smartphone