Renald napisał(a):
Tak, z takimi "kolekcjonerami" będzie problem. I to nie problem policji, ale nasz. Bo policja, za pośrednictwem ministerialnego rozporządzenia, przykręci śrubę na egzaminie i już. Ale przy okazji polecą w szarą strefę wszyscy inni. I będzie, jak było.
Nieszczęście zaczęło się w momencie przeforsowania przez tzw. "stronę społeczną", usunięcia granicznej daty (1945) dla broni kolekcjonerskiej. Bo wtedy nie dało się już obronić 1885 (wiadomo, jak wy tak, to my wam...itd), za to policja dostała argument, że teraz każdy bandyta może być "kolekcjonerem". I będzie z niego korzystać. To jedno, i nic poza tym, jest pewne :)
To fakt, że pojawi się problem z "pseudo kolekcjonerami", nowa ustawa umożliwia możliwość kolekcjonowania wszystkiego, również współczesnej broni, z wyłączeniem broni maszynowej, zabrania noszenia broni załadowanej, ale to nie problem, bo można nosić pistolet, także wyprodukowany współcześnie w kaburze, a magazynek z amunicją oddzielnie też w kaburze i to w zgodzie z ustawą, bo broń nie będzie załadowana. Ponadto badania lekarskie wykonuje się tylko raz, w momencie wyrabiania pozwolenia, nie ma konieczności robienia badań co 5 lat jak w przypadku posiadania broni do celów ochrony osobistej.
Ustawa umożliwia również zakup amunicji bez żadnych problemów do broni posiadanej do celów kolekcjonerskich.
Jedyny problem jaki się może nasuwać to:
- koszty
- zdawalność egzaminu
Obecnie koszt egzaminu to 1000zł. + badania lekarskie + opłaty skarbowe
do tego koszt zakupu szafy pancernej na przechowywanie broni.
Obecnie egzamin to test 10 pytań, pomylić nie można się ani raz, jedna pomyłka = niezdane.
Koszt egzaminu poprawkowego 500zł.
Ile razy można przystąpić do poprawki nie wiem?
Po ilu niezdanych poprawkach (kosztach) zdający się zniechęci?
Obecnie egzamin nie należy wcale do łatwych, obejmuje wiedzę z zakresu ustawy, oraz wszystkich rozporządzeń wykonawczych, oraz innych przepisów dotyczących broni, a jest tego nie mało.
Zapewne po nowelizacji ustawy będzie jeszcze trudniejszy.