Duber, ja dam 500zł na ten cel.
Nawet jeżeli nie dojdzie do skazania prawomocnym wyrokiem to "sygnalistę" można przeczołgać przez 3 instancje :) gwarantowane 4 lata nerwów, kilkanaście rozpraw, namieszane w papierach, jak się uprzeć to smród w miejscu pracy i zamieszkania... Koszty oceniam na kilka tysięcy złotych, ale były by to bardzo dobrze wydane pieniądze.

Jeśli by chcieli kontratakować, to może zrzutka? :lol:

Problem jest jeszcze tego typu ze siedmiu wygralo ,ale trzech nie odwolalo sie od wyroku nakazowego.

Obawiam się, że sygnalista łatwo się wyślizga. Powie, że w dobrej wierze zgłaszał PODEJRZENIE czy też MOŻLIWOŚĆ popełnienia przestępstwa, spełniając swój obywatelski obowiązek. A jeśli się mylił, to najwyżej wyrazi swoje ubolewanie :zb

Co z tego że się wyślizga, na rozprawę musi się stawić, albo wysłać zastępstwo w postaci adwokata. Można wnieść o badanie psychiatryczne, można poprosić o opinię z miejsca zamieszkania, pracy... można narobić takiego bigosu że będzie wracał kanałami do domu. Nawet jak nic mu nie zrobią, to w Polsce takie procesy trwają 2-3 lata. Ja uważam, że to jedyna droga na obronę przed debilami.

Filip w pełni popieram :1 -a jak bedzie trzeba to tez sie dołozę :D

No przydalby sie w naszych szeregach jakis dobry prawnik co by to ugryzl, tez sie doloze jak cos!

Niech zainteresowani się odezwą, to coś ogarniemy.
Nie chodzi o doprowadzenie do skazania, a o narobienie takich samych bezsensownych kłopotów jakie mieli "nasi". Co prawda zawsze jest szansa na wygraną nawet w beznadziejnych sprawach, ktoś nie dotrzyma terminu, nie pojawi się na 3 kolejnych rozprawach itp.

Myślę że bardzo dużo ludzi by się dołożyło

Sugerował bym jakąś zbiórkę ogarnąć.

ja też dorzucę kilkaset złotych. szkoda, że takie rozprawy nie są transmitowane w TV :P

Ale najpierw poszkodowani muszą wyrazić zainteresowanie. Ludzie po takich doświadczeniach zwykle chcą świętego spokoju, więc nie dziwię się że milczą.

No raczej, że oni o tym decydują. Ale przy odrobinie dobrych chęci mogli by karuzelę rozkręcić. Jak widać Forumowicze wspomogą maszynę.

Mówicie tutaj o procesowaniu się na parę lat, ale najpierw ktoś musiałby wszcząć postępowanie.
Sygnalista nie łamie prawa, bo każdy może (a pewnie ma nawet obowiązek) zgłosić możliwość/podejrzenie popełnienia przestępstwa. Sygnalista jest w takiej sytuacji czysty jak łza (niestety).
Nie wiem jaki prawny zarzut można by mu postawić. Żaden prokurator niczego się tu nie dopatrzy ani takiej sprawy się nie podejmie. Chyba, że poza donosem zrobił coś jeszcze(?).
Chyba, że mówimy o jakiejś sprawie cywilnej, tylko pytanie o co :)

Edit: Żeby nie było, nikogo tu nie bronię, staram się jednak zwrócić uwagę na beznadziejność takiej sprawy. Nie jestem też prawnikiem, więc jeśli jednak da się jakoś ten temat ugryźć, to chętnie się czegoś dowiem ;)

A o naruszenie dóbr osobistych? Albo sprawy przeciw piszącym pierdy dziennikarzynom?