Przekazując do muzeum w dobrej wierze zabytek, oczekujemy przynajmniej minimum uprzejmości i uznania, że robimy coś dla naszego dziedzictwa, ale trzeba też zrozumieć, że jednocześnie stawiamy w niezręcznej sytuacji człowieka, który w imieniu muzeum przyjmuje od nas zabytki, po prostu człowiek zgłaszając to na policję zabezpiecza się przed możliwymi konsekwencjami ze strony WKZ, i nie tylko. Zabytki mogą mieć różne pochodzenie, mogą być znalezione, mogą pochodzić z dawnej kolekcji, z kradzieży, z bazaru, z netu, z przemytu, rabunku stanowiska, tak samo intencje przekazującego mogą być różne, wywołanie sensacji, zwykła potrzeba dowartościowania się i dlatego podane wraz z zabytkiem informacje nie zawsze mogą być przyjęte za wiarygodne, szczególnie, gdy dotyczy to zabytków nietypowych dla miejsca znalezienia.
Zadaniem policji jest wyjaśnienie pochodzenia zabytków, weryfikacja podanych przy przekazaniu faktów, gdzie co i jak zostało znalezione, przy czym nie można dać się zastraszyć, jak zwykle możliwym, sugerowanym oskarżeniom o kradzież, paserstwo, zatajanie, czy o podanie nieprawdy co do miejsca znalezienia i ilości znalezionych zabytków, jak i próbami wyciągania informacji nie związanych ze sprawą przekazania zabytków, pytaniami o inne posiadane zabytki, o kontakty, o sugerowane znajomości wśród handlarzy zabytkami, złodziei, paserów itd.
Aśka72 napisał(a):
A ja uważam,że nic nie tłumaczy takiego zachowania :) urzędnika. Nie poznaję kolegi "franka". Osobiście jednak nie sądzę żeby to pracownik muzeum wpadł na pomysł zakapowania. To raczej WKZ postanowił pokazać kto tu rządzi. Nie rozumiem tego tłumaczenia ,że przecież to może być zabytek niewiadomego pochodzenia,może z kradzieży,może z przemytu. Pochodzenie zabytku jest takie jakie deklaruje znalazca i nie ma absolutnie powodu ,żeby mu nie wierzyć.
Nie wszystkie racje są po naszej stronie, wśród nas nie brakuje debili, idiotów, czy niedowartościowanych delikwentów o wybujałym ego. Kradzione z netu zdjęcia znalezisk z dorabianymi legendami można znaleźć tu na naszym forum, a „złoty pociąg” to już apogeum konfabulacji.
Więc dlaczego człowiek z muzeum ma bezkrytycznie wierzyć poszukiwaczowi, czy przypadkowemu znalazcy. Muzeum nie może sobie pozwolić na jakiś blamaż, zabytki są badane i opracowywane naukowo, więc muszą być dobrze udokumentowane, poza tym nikt nie chce ryzykować ciągania po sądach za przyjęcie zabytków pochodzących z kradzieży, z przemytu, czy o nieuregulowanych prawach własności.