-ralf- napisał(a):
W Niemczech jest chyba podobnie. Jeden kolekcjoner chcąc wyeksponować oficjalnie swoją kolekcję "wydmuszek" musiał przenieść ją do innego landu, bo w pierwszym robiono mu problemy. W drugim już ich nie było. Nie tylko u nas jak widać jest państwo w państwie.
Niemniej jednak, wydaje mi się iż jest jednak nieco lepiej :) przede wszystkim dlatego iż ustawy mają nowsze.
Tutaj np. w DEKO amunicji strzeleckiej-kolekcjonerskiej nie muszę mieć np. zbitych spłonek. Mogę posiadać
amunicję strzelecką z pociskami specjalnymi (zapalające, wskaźnikowe, smugowe, itd) byle łuska była
pozbawiona mat. miotającego. Jedyny problem to restrykcje względem amunicji przeciwpancernej podkalibrowej-rdzeniowej, która jest nadal na wyposażeniu BW. Musi być ona w jakiś specjalny sposób uszkodzona - dokładnie nie
wiem jak gdyż współczesny złom kompletnie mnie nie interesuje.
W Hollandii na ten przykład jest jeszcze lepiej; uzyskując licencje na kolekcjonowanie DEKO amunicji i członkostwo
w stowarzyszeniu NVBMB (Nederlandse Vereninging voor Bestudering van Munitie en Ballistiek) możemy
kolekcjonować amunicję strzelecką i działową, z tym iż do 12,7mm nie musi być ona DEKO (wliczając amunicję
specjalną), a do 15mm może nadal posiadać ładunek miotający. Większe kalibry muszą być już pełne DEKO.
Oczywiście taka licencja i członkostwo w NVBMB nie jest tak skomplikowane jak polskie pozwolenia na broń - nie
trzeba szwagra w KWP, testów za kilka tyś, i nastu egzaminów.
W Czechach też jest łatwiej, jeszcze lepiej np. w Norwegii... no ale to o sytuacji w Polsce jest ten temat więc
nie ma się co rozwodzić nad tym gdzie jest lepiej a gdzie gorzej.
W Polsce - jak do tej pory najskuteczniejszą obroną swojej kolekcji DEKO amunicji jest dyscyplina;
brak niezbitych spłonek, brak skorodowanych skorup za garażem czy w piwnicy (nawet pustych),
smugacze bez masy pirotechnicznej, brak śladowych nawet ilości MW w skorupach.
Przydają się również kwity z placówek muzealnych, świadczące o tym iż czasami wypożyczamy swoje
"eksponaty" na wszelakie wystawy. Ale to wszystko może tylko pomóc - nie gwarantuje w myśl obecnych
przepisów iż nikt nam kolekcji przy uciesze pismaków nie wywiezie na "wieloletnie badania", a rodzina
nie zobaczy was w TVN jako kolegę A. Breivika.
Warto również wydrukować sobie obecną ustawę o BiA i mieć ją pod ręką w razie "W", gdyż panowie
milicjanci podczas przeszukania często udają iż ja "znają" lepiej od nas - wmawiając nam na siłę co jest legalne a co nie. A najlepiej do tego wszystkiego chyba postarać się jeszcze o status prywatnego muzeum.
Pozdrawiam.