We wszystkich wątkach związanych z pozwoleniami wydawanymi przez WKZ jest mowa tylko o poszukiwaniach z wykrywaczami. Czy ktoś starał się o takie pozwolenie na prace poszukiwawcze prowadzone "stacjonarnie", bez użycia wykrywaczy, a polegające np. na odkopaniu zawalonych piwnic? Czy formalności będą takie same jak w przypadku chodzenia z wykrywaczem?

Ustawa mówi" Kto bez pozwolenia albo wbrew warunkom pozwolenia poszukuje ukrytych lub porzuconych zabytków, w tym przy użyciu ...", czyli każde , nawet organoleptyczne- okiem, węchem, dotykiem poszukiwania sa zabronione. . Czyli literalnie, kto w ogóle poszukuje, W TYM PRZY UŻYCIU !!!. Nie wolno nawet w myśl ustawy chodzić i szukać wzrokiem na polu po deszczu, nie wiem czy poszukiwania w księgach- kwerenda informacji o ukrytych skarbach jest legalna. :D
Naprawdę, chodzenie po polu i szukanie wzrokiem z intencją znalezienia zabytków, wypełnia znamiona przestępstwa wg art. 111 nowej ustawy.

Sytuacja hipotetyczna. Nie szukam zabytków, nie interesują mnie. Mam zgodę właściciela terenu, nie ma tam żadnych stanowisk archeologicznych ani obiektów wpisanych do rejestru zabytków nieruchomych. Pustynia.
Wchodzę na pole, przyjeżdżają panowie. Przyjmijmy najgorszy scenariusz: standardowo konfiskata patyka, trzepanie kwadratu, zabawy w sądzie 2 lata itp. itd.
Jestem kolekcjonerem puszek po piwie, tylko i wyłącznie pochodzących z gleby. Lubię puszki po piwie sfatygowane pługiem, to najlepsze rarytasy.
Sumując:
Nie szukam zabytków, nie znaleziono u mnie złamanego fenola. Po 2 latach sąd uniewinnia mnie i oddaje patyka.
Pytanie brzmi:
Czy dalej mogę chodzić z wykrywaczem i zbierać puszki?

Mnie tylko jedno zastanawia, w policyjnych wytycznych. Jest mowa o tym że jak zobaczą gościa z wykrywaczem to od razu zaczyna się imba, zdjęcia robią, przeszukanie, od raz najlepiej wjazd na chatę. Ale jest jedno ale, jak naprawdę literalnie bez żadnej ściemy, szuka się złomu, magnesem albo wykrywką ? Złomu złomu nie żadnej militarki takiego po 60gr/kg, to też od razu do paki?

W załaczniku policyjny papierek

Pozwolisz kolego że pokażę najbardziej interesujący fragment tego "manuala".
Wychodzi na to że panowie z góry ze 100% pewnością zakładają że poszukiwacz szuka zabytków. Dlaczego nie zakładają np. że 100% kierowców to piraci drogowi?
Dla pewności moją kolekcję puszek po piwie wywiozę poza UE. Szlag wie jakich tam mają biegłych betoniarzy.

Jakiś tam archeologiczny i wojskowy złom, zmurszałe guziki, monetki to nic, tego są pełne magazyny, najważniejszy dla nich jest punkt nr 7 :
"...innych zabytkowych przedmiotów" tzn. wszystkich, które mogą być uznane za zabytki, a nie tylko tych wydobytych z gruntu.

Sądy lotne polowe....kiedyś coś takiego już było... :h

ok mamy pkt 3 i przyjmijmy że osoba posiada zezwolenie
i co dalej będą lecieć kolejne punkty czyli przeszukanie kieszeni i zatrzymanie przedmiotów
przeszukanie mieszkania itp
czy na pkt 3 procedura zostanie wstrzymana
znając nadgorliwość to nie ważne czy osoba będzie posiadała zezwolenie czy nie i tak dojdzie do kolejnych etapów wg instrukcji

Twórca tego nowotwora leży gdzieś i płacze ze śmiechu.
Jest jeden pozytywny aspekt tego wszystkiego.
W końcu używany wykrywacz kosztuje tyle ile powinien.

Tak?Za omegę 8000 proponują mi 300 zł.

oni sa swiecie przekonani ze nikt go nie bedzie miał .....wiec albo mamy do czynienia z idiotami, albo co gorsza, konserwa juz wie ze nikt nie bedzie mial pozwolnia, bo go zwyczajnie nie dostanie , czyli likwidacja poszukiwaczy metoda paragrafu 22, czyli zeby móc szukac musisz miec pozwolenie od konserwy, ale konserwa ci go nie da, bo jesteś poszukiwaczem

Cena zakupu to zawsze wypadkowa interesu dwu osób.

Też mnie zastanawia pkt.7 powiedzmy dorabiam sobie w sobotę zbieram złom z rzeki czy pola, łapie mnie policja, witamy się w domu. I teraz jest zonk bo z mebli które mam w mieszkaniu 90% jest przedwojennych, więc po tej wizycie zostają mi praktycznie gołe ściany w mieszkaniu, dobrze to rozumiem?

Niestety, "prawo" jest zawsze po stronie silniejszego (choćby nawet nie posiadał żadnych dowodów). Wystarczy głębokie przeświadczenie i przypisanie intencji. Mniej więcej w taki sposób w czasach średniowiecza działała "święta" inkwizycja.

Te swoje pseudo pozwolenia niech sobie wsadzą w cztery litery.Oczy dookoła głowy i sprawne nogi. Potraktowali jak bandziorów to tak trzeba się zachowywać. Tym bublem prawnym tylko zaszkodzili zabytkom,siekierki z brązu pójdą do skupów metali a co lepsze pojedzie za granicę i tam sobie będzie mógł je archeo beton oglądać wraz z burakami którzy do tego doprowadzili. Już cieszą się że zrobił się wysyp wykrywaczy na aukcjach,niech się nie cieszą bo wykrywacze sprzedają ,,niedzielni,, a stara gwardia i tak będzie szukać. Więzienia znowu się zapełnią,byli już rowerzyści teraz detektoryści. A'propos śmiesznych pozwoleń nie do uzyskania dla maluczkich z piszczałką,może dla stowarzyszeń prędzej. Dane zawarte we wnioskach posłużą do dalszych czynności operacyjnych policji,zapis o pozwoleniach jest po to żeby sprawca sam się ujawnił,reszta to już tylko przeszukanie i rekwirowanie kolekcji i sprzętu.
Rozumiem takie surowe sankcje dla rozkopujących groby hien czy niszczących stanowiska archeologiczne czy innych dewiantów ale żeby tak potraktować uczciwych ludzi ,pasjonatów historii na równi z hienami. Sam oddawałem do muzeum wiele rzeczy ,często cennych za darmochę pomimo że ponosiłem koszty paliwa sprzętu i czasu. Dziś niestety choćbym nie wiem co znalazł wykrywaczem,wzrokiem celowo czy przez przypadek nic nie zgłoszę nic nie oddam nie zabiorę niech pługi rozorają do reszty. Nie warto współpracować z aparatem ucisku, myśmy wykazali dobrą wolę i chęć współpracy niestety zostaliśmy spłukani w klozecie przez polityków WSZYSTKICH opcji politycznych za namową archeo betonu i innych podżegaczy. Po drugie o ludku z wykrywaczem w celi nie słyszałem ale za to o archeologach złodziejach handlującymi zabytkami to całkiem sporo.