witam jest tu na forum prawnik?
potrzebuje małej porady- w sumie nie ja ,ale potrzeba porady

a z jakiego zakresu?

Kurcze nie strasz ludzi, pisz do Jacka albo Mirka.
Prawnik ale od czego? Rozwodów :666 , nieruchomości, spadków, prawa pracy?

przepraszam panowie że od razu nie napisałem
brat miał mały wypadek autem z pijanym kolesiem na rowerze

Obawiam się że jedynie sprawa cywilna - nawet jak wygra to i tak g.. dostanie.
Właśnie dla tego ja jestem zwolennikiem wprowadzenia OC i rejestracji dla rowerów. Przed wojną rowerów było więcej i miały rejestracje, to i teraz można. W rodzinie żony był identyczny przypadek, dobrze że ciotka wezwała policję (ustalili że rowerzysta był sprawcą) bo facet po 3 dniach przyszedł z wyciągniętą łapą po "odszkodowanie". Jak by nie było notatki to by ciotka szarpała się z pijakiem kilka lat. Dwukrotnie widziałem jak rowerzysta demoluje komuś samochód i ucieka z rowerem na plecach w pole kukurydzy. Byłoby OC - nie byłoby takich sytuacji.
Przepraszam przyzwoitych rowerzystów, a pozostali niech giną :)

Czyja wina?
Czy ktoś ucierpiał fizycznie?
Czy była wzywana policja?
Fakt, że kolarz był pijany, nie świadczy automatycznie, że musiał być sprawcą zdarzenia.

z wolna opiszę co nieco -
jechał poza terenem zabudowanym 3-4 w nocy, pola,las
na ulicy wyprzedzał inne auto na linii przerywanej
rowerzysta jechał tym pasem co on wyprzedzał
był na bani, ponad 2 promile, i jechał całą szerokością pasa
zarówno brat jak i kierowca wyprzedzanego auta zobaczyli go w ostatniej chwili
choć miał światło i koszulkę odblaskową
brat zahaczył o niego , miał buzię rozwaloną , nie chciał aby policję wzywać
ale brat wezwał policję i pogotowie
teraz po 2 miechach dzwoni do niego :cop i mówi że po niemu to będzie brata wina
ale ma propozycje -nie wiadomo jaką - ma przyjechać do komisariatu w miejscu wypadku
przyznać się do winy,
ja mu radzę żeby się nie przyznawał , wolałbym do sądu dojeżdzać na rozprawy
brachol nie wie co robić - bo na rozprawy miałby 240 km w jedną mańkę
ps. karetka była i zabrała kolesia

Propozycja dla tego milicjanta jest taka, żeby dobrowolnie sam zgłosił się do wydziału wewnętrznego KGP na ulicy Wiśniowej w Warszawie i powiedział, że dostał od sprawcy określoną kwotę pożytku i chciałby popełnić wyznanie grzechów.
Jakby co, to daj znać na priwa - podam bezpośredni numer telefonu do kosiarza takich cwaniaczków.

niby mu powiedział że jak się nie przyzna do winy sprawe wysyła do nas na komende

Niech robi co do niego należy.
Na miejscy wypadku była milicja, poszkodowanego zabrało pogotowie i zrobili mu, mam nadzieję, badanie na alkohol.
Teraz sprawa cywilna przeciwko pijanemu za wszystko co tylko można mu przykleić :666
Są od tego wyspecjalizowane kancelarie prawne.

Waza, do niczego sie nie przyznawać, przyzna się to będzie pozamiatane, a panowie na komendzie będą mieli piękny sukces przed końcem roku. Brat ma świadka że pijak wyjechał im prosto pod koła, a pijak był w stanie nie pozwalającym na złożenie wiarygodnych zeznań. Zero układów, niech udowodnią winę jeżeli potrafią.

Na razie nie widać w zachowaniu policjanta nic dziwnego.
Na pierwszy rzut oka, z opisu wynika, że wina faktycznie jest Twojego brata - rowerzysta był na swoim pasie, zarówno on jaki rower byli prawidłowo oznakowani, a Twój brat powinien zachować podczas wyprzedzania szczególną ostrożność. Fakt, że rowerzysta był pijany, może mieć tutaj znaczenie drugorzędne.
Jeśli obrażenia rowerzysty były niewielkie, to pewnie potraktują to jako wykroczenie, ale jeśli były na tyle poważne,że spowodowały, iż przebywał na zwolnieniu lekarskim powyżej 7 dni, to łapie się już na zarzut z art. 177. par.1 KK.
Na miejscu brata poszukałbym kumatego prawnika, a nie korzystał z porad z netu - kasa, którą na niego wyda może mu się naprawdę opłacić.

No proszę Cię. Każdy kto jest pod wpływem alkoholu jest na przegranej pozycji.
Nawet jeżeli jest to poziom poniżej dopuszczalnego.
Zachować ostrożność trzeba praktycznie przy każdym manewrze więc to żaden argument.
Nie sprowadzajmy pieszych i rowerzystów do roli świętych krów na których tylko trzeba uważać a oni za nic nie odpowiadają i mogą zachowywać się na drodze wedle uznania.

Niestety, ale nie masz pojęcia o czym piszesz.
Z ostatnim zdaniem Twojego wywodu się zgadzam.

Możliwe [emoji4]
Wszystkie przypadki które znam były rozpatrywane na niekorzyść tego który miał "nieświerzy" oddech - stąd mój komentarz.