Początkowo miałem wrzucić temat do działu Humor i Rozrywka, ale nie jestem pewien jeśli czarny scenariusz by się ziścił to czy byłoby tak do śmiechu :)

W każdym razie, w internecie natrafiłem na ciekawy artykuł :
https://auto.wprost.pl/aktualnosci/1025 ... miala.html

I jeden fragment, który najbardziej mnie zaciekawił :
„Tym razem nie chodzi o prędkość (Land Cruiser w tej wersji rozpędza się do 175 km/h) ale o zdolności terenowe. Policjanci nie chwalą się, po co im takie auta, ale można się domyślać, że nie do patrolowania ulic wielkich miast.”

Może to już objawy paranoi z mojej strony, a może nowa rzeczywistość ?

Kilka m-cy temu na parkingu Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy stało tak z 60-80 nowiutkich Hyundai Tuscon. Na mieście ich nie widzę, więc domyślam się że rozdysponowano je po jednostkach terenowych. Znając życie będą nimi jeździli komendanci, a patrole dalej w starych Astrach G :D

Na szczęście jest jeszcze wiele miejsc gdzie nawet takie cuda nie wjadą

Wjechać to by i może wjechały, ale załoga tych pojazdów rzadko kiedy ma na to ochotę.

Tylko, że do tej pory nie licząc Nissana Navary pickup, którego swojego czasy widywałem na mieście nie bardzo mieli czym.
Sam bym chętnie takim Criuserkiem poskakał :)

Mieli jeszcze rumuńskie ARO które koledzy wyciągali kiedyś UAZem z pola, bo teren przerósł tą "terenówkę" :)

Gdyby pozostali przy Navarrach byliby niegroźni. Moja zdechła (ale tak ostatecznie) nie dożywając roczku.

Nieźle...
Ten samochód psuł się już w katalogu...od samego patrzenia...
Chyba jakiś obcy wywiad chciał sabotować nasze służby podsyłając ten wynalazek...

Sam samochód to 10% sukcesu, reszta to umiejętności kierowcy :)
Jak ktoś nie zrobił tysięcy godzin w terenie to nawet najlepsze auto nic nie wniesie. Znając władzę, to wyślą kierowców na 5 godzinny kurs, a absolwenci będą unikać błota, bo nie będzie mi się chciało myć auta i pisać sprawozdań gdzie i co urwali w samochodzie.

W moich stronach (powiat z dużą powierzchnią lasów) od dawna mają Isuzu D Max i patrolują drogi leśne dopuszczone do ruchu. Głównie polują na nietrzeźwych klientów, zmierzających pod osłona lasu do domu z imprezy.
Pewnego razu wracając moją Fronterą po zmierzchu, zatrzymali mnie pełną dyskoteką świateł. Kontrola dokumentów, trzeźwość itp. Sprzętu nie miałem, bo akurat jechałem w innym celu, więc nie musiałem odpowiadać na żadne kłopotliwe pytania.
Na pewno nie wjeżdżają celowo w żaden off road ani inne leśne drogi.

Zasadniczo to w rejonach górskich zimą ja nie wyobrażam sobie jazdy zwykłym samochodem. Kolejny raz powstaje teoria spiskowa. :)

Dokładnie tak. Tym bardziej że auta policyjne nie mają AC a za wszelkie uszkodzenia odpowiada kierowca własną kieszenią. Dlatego np. w Bydgoszczy nikt się specjalnie nie rwał do jeżdżenia nowymi nieoznakowanymi BMW (które i tak rozbili po kilku miesiącach) :)

Myślę że panowie że służb mają niezłą bekę czytając takie tematy i pewnie nie tylko oni.

Lipne te auta mają :lol:
Skodą Yeti kiedyś próbowali w bagnach dogonić cały dzień ich wyciągali :666

To nie auto lipne, a kierowca. Dobry kierowca oceni czy da radę wjechać i wyjechać, czy lepiej odpuścić.