@: "Aby nie wałkować tematu odpowiem tylko, że może i dało by się podciągnąć poszukiwania z wykrywaczem pod tak ustawiona tezę gdyby nie kilka nieścisłości jak np. definicja zabytku oraz zabytku archeologicznego."
Wałkować trzeba, Jacku, chcemy, czy nie. I tak, dzięki analizie Warsa z PP z 2007 r. i wykładni kancelarii e-porady, wedle których poszukiwania zabytków wymagają pozwolenia tylko na terenach rejestrowych, jest spory postęp od czasu, gdy wtłaczano do łbów, że samo wzięcie wykrywacza do ręki to już wykroczenie. Bo w linkowanym wyżej materiale autorzy dostrzegli przecież, że stosowne rozporządzenie dotyczy wydawania pozwoleń na tereny rejestrowe i piszą:
Cytuj:
Mogłoby się wydawać, że w sytuacji, w której ustawodawca nie uregulował trybu wydawania pozwoleń na poszukiwanie pewnej kategorii zabytków ruchomych, to uzyskiwanie pozwoleń nie jest w takim razie konieczne. Oczywiście tego typu pogląd uznać należy za błędny, gdyż z treści powoływanego już art. 36 ust. 1 pkt 12 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami jednoznacznie wynika, że obowiązek uzyskania pozwolenia na poszukiwanie zabytków dotyczy wszystkich rodzajów zabytków ruchomych, zarówno tych znajdujących się w zabytkach wpisanych do rejestru zabytków, jak również znajdujących się poza nimi.
żeby potem dodać:
Cytuj:
Podsumowując, niezrozumiałe wydaje się tak nieprecyzyjne uregulowanie przez ustawodawcę kwestii wydawania pozwoleń na poszukiwanie zabytków. Należy postulować de lege ferenda, że w ustawie o ochronie zbytków i opiece nad zabytkami powinno znaleźć się jednoznaczne stwierdzenie na temat trybu wydawania pozwoleń na poszukiwanie zabytków ruchomych innych niż te znajdujące się w zabytkach wpisanych do rejestru zabytków, tak, by nie było wątpliwości, że również poszukiwanie takich zabytków obarczone jest wymogiem uzyskania stosownego zezwolenia.
zdradzając, że sami spore wątpliwości mają. Trudno ich zresztą nie mieć. Autorzy gładziutko przeszli bowiem np. nad bardzo ważną sprawą: kto miałby wydawać pozwolenia na poszukiwania poza rejestrem? Ustawa mówi, że wydaje je WKZ. Ale jest ich 16. W przypadku poszukiwań na terenach rejestrowych jednoznacznie kwestię rozstrzyga rozporządzenie, podając, że wniosek składa się do WKZ właściwego ze względu na położenie zabytku. I nie chodzi tutaj o zabytek, który ma być poszukiwany, lecz ten, w którym poszukiwania mają być prowadzone (ten wpisany do rejestru). A co z miejscami poza rejestrem? Gdyby zgodzić się, że pozwolenia na takie poszukiwania mogą i mają być wydawana w trybie kpa, to trzeba pamiętać, że kpa, zgodnie z art. 1 normuje postępowanie przed organami administracji publicznej
w należących do właściwości tych organów sprawach indywidualnych rozstrzyganych w drodze decyzji administracyjnych. A właśnie z ustawy o zabytkach nie wiadomo, który organ (który z 16 konserwatorów) byłby właściwy w sprawie. Nie jest uregulowana właściwość miejscowa. Wydawać pozwolenie miałby WKZ właściwy dla miejsca zamieszkania poszukiwacza, dla miejsca prowadzenia poszukiwań, czy może miejsca, gdzie docelowo ma trafić zabytek? Można też sobie wyobrazić, że poszukiwany ma być zabytek np.skradziony z jakiegoś muzeum i gdzieś ukryty; i czy wtedy aby właściwy nie byłby WKZ dla województwa, w którym zabytek był skradziony?
Nie ma też żadnych wskazówek, jakie dokumenty miałyby być dołączane do wniosku i jakie miałyby być kryteria udzielania pozwoleń, czyli kiedy organ może odmówić, a kiedy nie.
Ciekawe jest spostrzeżenie autorów, że ustawa nie określa w ogóle, czy pozwolenie ma być w formie decyzji administracyjnej. Zgadzam się z ich interpretacją, że tak powinno się przyjąć. Ale między "powinno", a "prawo mówi" jest istotna różnica i można gdybać, o co ustawodawcy chodziło. Równie dobrze można gdybać, że pozwolenia (na tereny pozarejestrowe) mają mieć postać zgody domniemanej. Jak w przypadku zgłoszenia niektórych prac budowlanych: informuje się o zamiarze, a jeśli organ (tylko który, he, he?) w ciągu miesiąca się nie odezwie, uznaje się, że pozwolenie jest wydane.
No i trzeba pamiętać, że pozwolenia dotyczą tylko zabytków ukrytych lub porzuconych. Gros przedmiotów poszukiwanych i znajdowanych przez poszukiwaczy, to przedmioty zgubione. Bo kto ukrywał lub porzucał pojedynczą monetę czy jakieś odznaczenie?
Tak czy owak, jeśli są jakiekolwiek wątpliwości w sprawie przepisów, nie mamy innego wyjścia,jak wykorzystywać je na swoją obronę, dlatego trzeba to wszystko ogarniać. Poza tym pozwoli to trzymać rękę na pulsie, kiedy przyjdzie pora na zmianę ustawy, bo przyjść musi. Jak wynika z powyższego artykułu, także prokuratura błaga o jasność:))
Artur