Odszkodowań nie dostaje się "bo tak". Tu też nie jest tak różowo dla rolników, jakby chcieli. Ale jak ktoś nie wie, o co chodzi, to powtarza zmyślne teorie. Koła łowieckie zazwyczaj jasno określają też kryteria zapraszania myśliwych spoza koła łowieckiego.
Prawo łowieckie dość jasno definiuje, że wypłacanie odszkodowań nie przysługuje:
"3) posiadaczom uszkodzonych upraw lub plonów rolnych, którzy nie wyrazili zgody na budowę przez dzierżawcę lub zarządcę obwodu łowieckiego urządzeń lub wykonywanie zabiegów zapobiegających szkodom;"
Między wyproszeniem a poproszeniem nie ma absolutnie żadnej różnicy, chyba że ktoś na siłę chcę się dalej czepiać, nie mając zbytniego pojęcia o czym pisze. W celu zminimalizowania ryzyka postrzału trzeba przerwać polowanie i jak najszybciej pokierować osoby trzecie w bezpieczne miejsce. W przypadku dużych miotów absolutnie nie ma czasu na wymiany argumentów, czy proszenie. Tu wchodzi w grę zagrożenie życia ludzkiego.
Prawo łowieckie jest niestety już mocno niedoskonałe, szczególnie w kwestiach naruszania własności prywatnej podczas wykonywania polowania. Niestety większość osób, którym "odwidzi się" gospodarka łowiecka na ich terenach nie poinformuje o tym odpowiednich organów, tylko próbuje uszczęśliwiać myśliwych, którzy w kwestii administracyjnego wydzielania granic obwodu nie mają nic do powiedzenia.
Według "szpeców" NSA się tym nie zajmował, ale wkleję lekturę od poczytania:
http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/22DEF22F19