Bez wodki nie razbieriosz. Część 1. Ustawa o ochronie zabytków… Art. 3. 1) zabytek - nieruchomość lub rzecz ruchomą, ich części lub zespoły, będące dziełem człowieka lub związane z jego działalnością i stanowiące świadectwo minionej epoki bądź zdarzenia, których zachowanie leży w interesie społecznym ze względu na posiadaną wartość historyczną, artystyczną lub naukową;
Na podstawie samej ustawy i tej o muzeach można wykazać, że ustawa dotyczy m. in. rzeczy ruchomych (bo te są przedmiotem zainteresowania), które otrzymały status zabytku, a więc podlegają ochronie. Ten status jest nadany przez m. in. wpisanie rzeczy ruchomej do rejestru zabytków [por. Art. 7. 1) z Art. 10 i 11 i Art. 13. 4. 2) ustawy o ochronie zabytków] lub wciągniecie do inwentarza muzeum. Zobacz Art. 24. 3. ustawy o muzeach. Czyli ktoś nadaje jakiejś rzeczy ruchomej status zabytku. Na papierze, kak car prikazał. Ustawowe „poszukiwanie ukrytych lub porzuconych zabytków (rzeczy ruchomej wpisanej do rejestru lub inwentarza) ruchomych w tym zabytków (rzeczy ruchomej wpisanej do rejestru lub inwentarza) archeologicznych, przy użyciu wszelkiego rodzaju urządzeń elektronicznych i technicznych oraz sprzętu do nurkowania” można zgodnie z ustawą zrealizować tylko wtedy, gdy WKZ wciągnie rzecz ruchomą do rejestru lub muzeum do swojego inwentarza, a potem już jako zabytek ruchomy bądź zabytek archeologiczny ukryją lub porzucą na polu lub w zbiorniku, cieku wodnym; lub poszukiwacz uda się z wykrywaczem do miejsca przechowywania zabytku, np. do muzeum i tam, najlepiej na oczach autorów ustawy, rozpocznie swój proceder. Wezwanie stosownych służb oraz badanie psychiatryczne rzeczonego poszukiwacza są wskazane. Sprawa pewnie zostanie umorzona z uwagi na ograniczoną poczytalność poszukiwacza. Jak w świetle ustawy można nazywać zabytkiem rzeczy ruchome leżące w ziemi? Dopóki nie są w rejestrze lub w inwentarzu muzeum są tylko rzeczami ruchomymi, a niektóre z nich mogą mieć wartość historyczną, artystyczną lub naukową, ale to muszą stwierdzić ci, których wymienia ustawa. Żeby to zrobić przedmiot musi zostać np. przekazany lub znalezisko pozostaje na miejscu, które oznacza się i wzywa np. WKZ, z wiarą, że nikt w międzyczasie go nie zabierze. Człowiek z wykrywaczem i rzeczą ruchomą w ręku nie może jeszcze łamać ustawy o ochronie zabytków. Jeśli ktoś interpretuje to inaczej, to niczego nieświadomy rolnik, który odrzuci ociosany ręką człowieka krzemień i zostanie na tym przyłapany przez pracownika WKZ lub donosiciela, może zostać oskarżony o łamanie ustawy, bo naraża zabytek na zniszczenie, a powinien krzemień odłożyć na miejsce, wezwać na miejsce WKZ i przestać uprawiać pole, by nie zniszczyć kontekstu. Wówczas owa rzecz ruchoma będąca zabytkiem (niewpisanym do rejestru) i do tego archeologicznym znajdzie spoczynek w klimatyzowanej gablocie miejscowego muzeum, a pole stanie się stanowiskiem archeologicznym. Rzeczony rolnik może z kolei pozwać WKZ o niedopełnienie obowiązków, ponieważ owego krzemienia, będącego przecież zabytkiem archeologicznym, nie wpisał do rejestru, kiedy ten jeszcze zalegał na polu i niszczał. Nie chronili zabytku. Wg interpretacji potłuczonych, mógłbym wziąć z pola ruchomy przedmiot, o którym wiem, że powinien otrzymać status zabytku i oskarżyć WKZ, że nie dopełnili ustawowej powinności, bo nie wpisali go do rejestru i nie chronili. To oczywiście nielogiczne, ale gdzie w tej ustawie i interpretacjach jest logika? Bez wodki nie razbieriosz, bo chyba na trzeźwo ustawy nie pisano. Współczuję oskarżonemu i sędziom.
|