frank napisał(a):
Następna propozycja:
Upublicznione na portalu mapowym NID, naniesione na mapę strefy szczególnie chronione, o dużym nasileniu występowania zabytków archeologicznych chronione np. w 2 km otulinie, gdzie na poszukiwania z użyciem detektora byłaby wymagana zgoda WKZ.
Bardzo dobry kierunek i jeden z nielicznych postulatów pod którym bez problemu podpisze się zarówno większość archeo jak i większość poszukiwaczy.
Za każdym razem kiedy pojawia się ten temat, towarzyszy mu następujący kontrargument: "gdyby takie miejsca były oznaczone, to niektórzy dopiero wtedy kopaliby tam na potęgę". Jednak uważam, że ten argument bardzo prosto obalić. Wystarczy wprowadzić surowe kary za kopanie w takich miejscach (co już de facto działa) oraz usprawnić monitorowanie takich miejsc. W tym ostatnim punkcie jest dużo do zrobienia, ale myślę że jeżeli zostaną wydzielone obszary w których nie wolno kopać, przy jednoczesnym pozwoleniu na uprawianie hobby w pozostałych miejscach bez konieczności załatwiania zgód WKZ (jedynie właściciela terenu), to detektoryści sami pomogą i będą tego pilnować lepiej niż niejeden monitoring elektroniczny czy doraźne patrole policyjne.
Pójdę nawet o krok dalej i powiem, że moim zdaniem część składek na PZE mogłaby iść na produkcję tabliczek pt. "teren objęty nadzorem archeologicznym, prowadzenie poszukiwań surowo zabronione pod karą więzienia".
Oczywiście miałoby to sens tylko wtedy gdyby poszukiwacze mieli poczucie, że w zamian za to mogą z powodzeniem eksplorować pozostałe tereny. Czyli po zdjęciu aktualnego bata, blokującego wszelką aktywność i wprowadzającego poczucie wielkiej niesprawiedliwości.