Zdzicho mówisz o rzeczach oczywistych. Jasne,że te pojedyncze przedmioty znalezione przez detektorystę dostarczają pewnej wiedzy . Ale brak wiedzy o lokalizacji tych przedmiotów to tylko i wyłącznie wina systemu ,który nie chce ogarnąć tego tematu i koniec kropka. Mówiąc krótko państwo nie jest zainteresowane tworzeniem " map" o których mówisz.Nigdy nie było i wiele wskazuje,że nigdy nie będzie.

Sporo osob tworzy takie mapy wraz z opisaniem teego typu znalezisk, prywatnie i na wlasne potrzeby, GPS-y kosztuja juz grosze, cyfrowki to samo, jest oprogramowanie umożliwiajace nawet dosc profesjonalne wykonanie takich map wraz z bazami danych, ale beznadziejny system prawny powoduje ze nie zostana one najprawdopodobniej nigdy ujawnione.
Rodzi sie pytanie, kto bedzie na tym per saldo bardziej stratny, poszukiwacze czy "obroncy dziedzictwa" :lol:

Bardzo się cieszę :D

Ale my zdzicho rozmawiamy o popierdółkach w strefie chumusu a nie konkretach,dr.Wróblewski bardzo dobrze mówi jednak zwracam uwagę że w większości spraw karnych dokonuje się karkołomnych tez aby tylko udowodnić że dwie marki z 1945 roku poprzez wyciągnięcie z pola straciło swój KONTEKST :ups: ,dokładne miejsce znalezienia jest tylko informacją bo Kontekst znaleziska można lub nie można dopiero udowodnić gdy się jest wstanie potwierdzić wszelkimi metodami że nie jest to przypadkowe znalezisko przywiezione np. na wywrotce .Kwestia informacyjna skąd,gdzie dokładnie jest kluczowa jednak jak ktoś już wcześniej mądrze napisał opresyjne zmiany wcale tego nie poprawiły,śmiem twierdzić że teraz to dopiero zacznie się informacyjna próżnia.

Dokładnie Pułkowniku L. Tylko,że zdzicho nie może przyjąć do wiadomości,że postawa jaką przyjmuje Urbańczyk działa na niekorzyść wiedzy jaką chce posiąść . Już teraz poszukiwacze przecież mniej się dzielą wynikami swoich odkryć. To oczywiste.