Lipek napisał(a):
Temat bardzo śliski i skomplikowany, sam to kiedyś rozważałem. Zagrożeń jest cała masa, choćby to, że efekt końcowy może być daleki od wyobrażeń zlecającego, który może chcieć dochodzić swoich praw na drodze sądowej za zniszczenie (w jego mniemaniu) zabytku. Druga sprawa to wycena - ile weźmiesz za czyszczenie i konserwację boratynki? Bo licząc roboczogodziny + podatek + zużyte materiały to wyjdzie kwota wielokrotnie przewyższająca wartość czyszczonego obiektu, na co mało kto się zgodzi. Kolejna rzecz - skąd wiesz, jakie będzie pochodzenie przedmiotu który będziesz konserwować? Przyjdzie do Ciebie jakiś Zenek z rekamówką monet i prośbą o czyszczenie. Będziesz chciał to trzymać w domu na własną odpowiedzialność?
W konserwacji zabytków pieniadze są gdzie indziej, a nie w drobnicy. Z tego nie wyżyjesz, tym bardziej że konkurencja jest duża a Ty nie masz żadnej renomy w środowisku i dyplomu. Mimo wszystko życzę powodzenia i chętnie skorzystam czasem z możliwości konsultacji, tym bardziej że mamy chyba do siebie całkiem blisko :)
Miałbym kilka drobnych zleceń na miesiąc - wiadomo, że to bardziej hobbystycznie, a nie dla dużego zarobku. Mógłbym działać na rynku lokalnym z kolekcjonerami, których znam, i którym już kiedyś konserwowałem jakieś drobnostki nieodpłatnie. Byłaby to dla mnie duża reklama zwłaszcza na okres po studiach. Wyśle zapytanie w WKZu i zapytam ich o stanowisko w tej sprawie. Już wstępnie sobie napisałem druczek, mam nadzieję, że nie zabiją mnie śmiechem ;)
Do Gdańska gdzie odbywałem staż mam obecnie niecałe 200 km ;)