Mam za sobą już ładnych kilkanaście lat poszukiwań, może już koło 10tys. godzin w terenie, w wyjątkowo interesującej części kraju. Dane mi było "kopnąć" rzeczy, o których nawet nie śmiałem marzyć, i takie, co do których nie wierzyłem, że kiedyś znajdę.
Przez te lata aktywnego szukania, dane mi było (i jest) doświadczyć dosyć "dziwne" sytuacje. Sytuacje tak skrajnie nieprawdopodobne, że aż trudne do uwierzenia. Parę takich przytoczę. Dwie pierwsze są z pierwszych kilku lat poszukiwań, kiedy efekty miałem dosyć mizerne (1. srebrna moneta dopiero po 2. latach).
1. Pierwszym dziwnym zbiegiem okoliczności jaki zaobserwowałem, było to, że podejmuję same boratynki litewskie. Przez pierwszy sezon i większość sezonu drugiego poszukiwań, znalazłem może 40-50 boratynek, i każda bez wyjątku była litewska :D Może nie byłoby to bardzo dziwne, ale szukam po lewej stronie Wisły, w miejscu, gdzie, jak to mawia mój kolega "zawsze była Polska" ;) Po przełamaniu lodów i kopnięciu w rejonie pierwszej mojej koronnej, te z Orzełkiem już znajduję w normalnych proporcjach do tych z Pogonią.
2. Druga przedziwna rzecz, która mnie spotkała - nazwałem ją "klątwą 5 groszy z 1949 miedzionikiel". Przez kilkanaście wypadów (właściwie ciągle to samo miejsce, ten sam rejon co wyżej wspomniane boratynki), ta moneta była pierwszą i ostatnią monetą wykopaną na poszukiwaniach. Trafiałem je w ciągu pierwszych 30 i ostatnich 10 minut poszukiwań, były dwa wyjątki, - raz wpadła tylko na koniec i raz tylko na początku kopania. Pamiętam, jak może w ok 10 dzień "serii", pod koniec nie znalazłem tej 5gr a już się zbierałem, i dałem sobie ostatnią szansę - na szybko przebadać 6m2 ogródeczka z kwiatkami pod oknem domu babci. Parę minut, i wpadło to, co miało wpaść :) Od tamtej pory, te monety wykopuję bardzo rzadko, kilka na rok.
3. Denarki jagiellońskie i późniejsze. Kopanie denarków to moja "specjalizacja", uwielbiam to, szczególnie w trudnym, zaśmieconym terenie. Lekko licząc znalazłem łącznie na pewno ponad 450 sztuk, trafiły się w tym unikaty i wysokie eRki. I co ciekawe, do dziś nie udało mi się znaleźć ani jednego dwudenara.
4. Chodziły za mną paręnaście lat trzy monety, które bardzo chciałem znaleźć. Jedna, u mnie, popularna - zwyczajny trojak Zygmunta III, druga - moneta krzyżacka, u nas to spora rzadkość. Trzecia - trafiające się znacznie częściej niż "krzyżaki" - monety typowo pomorskie, denar, szerf itp.
W ciągu ostatnich 3 lat (właściwie to 2 i 3 lata temu) udało mi się "odhaczyć" wszystkie - a rzecz dziwna to taka, że - trojak okazał się być z nieznaną odmianą interpunkcyjną (Iger nie noruje), krzyżak - nienotowana odmiana szeląga Jana von Tiefena, a moneta pomorska - nieznanym/nieopisanym do niedawna ;) obolem (z tego co się orientuję to 2. znany egzemplarz i zarazem pierwszy opracowany przez numizmatyka).
Takich dziwnych sytuacji doświadczyłem znacznie więcej, opisałem te najmniej prawdopodobne i jedną z dziwniejszych.
Słyszeliście o Prawie Serii?
http://prac.im.pwr.edu.pl/~downar/old/p ... serii.htmlWśród poszukiwaczy, których poznałem, wiem tylko o jednej osobie, która doświadczałaby podobnych historii (może jest ich więcej, ale na dziś dzień wiem tylko o jednej). Zastanawia mnie, kto z Was może powiedzieć, że spotykały go podobne "przypadki"? A może zechcecie się podzielić jakimiś historiami? Chętnie poczytam :)