witam!
Cytuj:
Poznanianka na szlaku bursztynowym
W niedzielę dotarła do Tczewa, a dzisiaj wyrusza w kierunku Gdańska. Mowa o 49-letniej poznaniance, Mirosławie Stroińskiej. To jej pierwsza tak poważna piesza eskapada.
Do wyprawy przygotowywała się przez trzy miesiące. Dziennie w weekendy pokonywała średnio 20 km.
- Za cel swojej wyprawy wybrałam odnogę szlaku bursztynowego przebiegającą przez Pragę - mówi pani Mirosława. - Taki wybór jest podyktowany pewnym sentymentem, jakim darzę to miasto. Studiowałam tam zaocznie kulturoznawstwo. Szlak bursztynowy był pierwotnie tematem mojej pracy magisterskiej. Niestety, sytuacja rodzinna mocno mi się skomplikowała i musiałam go zmienić.
Na trasę swojej wędrówki z Pragi z Kotliny Czeskiej Mirosława Stroińska wyruszyła 30 lipca.
- Przygotowanie takiej trasy, to mrówcza praca - przyznaje pani Mirosława. - Po obronie pracy magisterskiej dostałam 30 dni urlopu. Aby zdążyć jeszcze "zaliczyć" Gdańsk udało mi się dostać jeszcze trzy dodatkowe dni. Ludzie zazwyczaj są przyjaźnie nastawieni. Pomagają przetrwać najtrudniejsze chwile.
Główny szlak bursztynowy w Cesarstwie Rzymskim stał się celem pieszej wyprawy 49-letniej poznanianki Mirosławy Stroińskiej. Kobieta przewędrowała już ponad 900 kilometrów tego historycznego traktu. We wtorek wyrusza z Tczewa i planuje dotrzeć do Pruszcza Gd.
- Najpierw miałam iść przez Skowarcz, ale jeszcze mam w pamięci wędrówkę „jedynką” w okolicy Torunia i nie chciałabym powtórki tamtego odcinka - mówi Mirosława Stroińska.
Jej wczorajsza wędrówka po terenie powiatu tczewskiego wiodła z Rudna, przez Międzyłęż, Mały Garc, Rybaki, Małą Słońcę, Gorzędziej, Bałdowo.
- W Tczewie zakończyłam wędrówkę koło wieży ciśnień - mówi pani Mirka.- Przemierzyłam około 26 kilometrów. Teraz marzę o kąpieli i noclegu.
Podczas ponadmiesięcznej wędrówki nie brakowało trudnych chwil. Takie przeżyła w okolicy Wrocławia, kiedy woda zalewała ulice.
- Najtrudniej było wówczas o nocleg - wspomina. - Zwichnęłam nogę. Musiałam na kilka dni przerwać marsz.
Niecodziennych wrażeń dostarczyła jej trasa wzdłuż wybrzeża na płw. Sambii.
- W dawnych czasach kupcy też wędrowali na północny kraniec Sambii - mówi Mirosława Stroińska. - Pewien odcinek trasy skracali sobie pokonując go drogą wodną przez zalew. Teraz jednak nie jest to możliwe ze względu na przebiegającą tam granicę. Przedzierałam się do drogi przez rozlewiska, chaszcze. To tam spotkałam „poławiaczy” bursztynu. Łowili jantar, tak jak ryby siatką. To było niesamowite przeżycie móc potrzymać w ręku świeżo wyłowione sporej wielkości bursztyny.
Dzisiaj pani Mirosława zdobędzie 1000 km podczas swojej wędrówki,. Przypadnie on kawałek za Pruszczem Gdańskim.
źródło -->
http://news.webwweb.pl/2,7533,0,Poznani ... nowym.html
pozdrawiam
bogdans