A wiec pokolei....4ego wyruszylismy w bardzo szerokim gronie na rajd szlakiem walk(oddzialow mjr. Lupaszki) i meczenstwa ( filie obozu Stuthoff). Grono bardzo zroznicowane ludzi, ktorzy teoretycznie nigdy nie powinni sie umowic bo maja tak rozne zajecia - a jednak sie udalo!!! W moim pojezdzie zasiadla grupa milosnikow reakcyjnego podziemia : Niwol + 2 super dziewczyny :luv (IPN), Tommy, VW Wojtek i ja.A w duzej loduwie reszta towarzystwa a dokladniej jego glowna czesc tj. Vipy z SW, muzeum Stuthof(nie pamietam jak to sie pisze),mocno rozrywkowa ekipa z archiwum panstwowego i chyba jeszcze pare osob.
Obralismy kierunek na Bory Tucholskie. Celem naszej wyprawy bylo gospodarstwo w miejscowosci Zwierzyniec, ktore zostalo niedawno namierzone przez IPN w trakcie jednego rajdu szlakiem Lupaszki w ramach zbierania terenowych relacji.Moze wiecej szczegolow doda Niwol.Niestety wybralism tzw skrot czyli jak to zwykle w Borach bywa okazalo sie wrecz przeciwnie - na szczescie Tommy zalatwil lodowke i zapelnil ja duzymi kolorowymi sygnalami wypelnionymi przyjemnym plynem.Dosc powiedziec, ze mimo perfekcyjnie przygotowanych map przez Tomka ( nawet z 1935r.) Bory wygraly - po ok. 2 godzinach jezdzenia po piaszczystych drogach w glebi lasow dotarlismy wreszcie do samotnej lesniczowki w ktorej wcale nie mielismy byc, i zaciagnelismy jezyka. Grupa nazwijmy to rozrywkowa byla bardzo zmeczona ( pewnie dla tego, ze nie mieli lodowki :lol: a wiadomo jakie kapitalne znaczenie ma temperatura plynow) i zdecydowali sie na odjazd w kierunku noclegu a my pojechalismy dalej.Dotarlismy w koncu na miejsce, w ktorym jakby czas sie zatrzymal od lat 40ych - gdyby nie traktor w szopie to moznaby sie pomylic. Przesympatyczny gospodarz zaprosil nas na kawe...do stolu przy ktorym spozywal posilki m.in mjr Lupaszko, Lufa, Mercedes, por. Stefan, Inka i inni!!!! Pan Jerzy - w tamtych czasach 10letni syn gospodarzy zapamietal bardzo wiele cennych szczegolow a zaufanie ludzi majora do tej miejscowosci musialo byc wielkie bo wielokrotnie korzystali z jej goscinnosci.Pokoj prawie tak jak wtedy - tylko kanapa i krzesla z obecnej epoki - nawet lustro na scianie sluzylo partyzantom do codziennej toalety.To stad odchodzil demobilizujacy sie Czajka - wczesniej ukryl swoja bron, stad tez Inka wyruszyla w swoja ostatnia misje do Gdanska zakonczona jej aresztowaniem i zamordowaniem, W szafie pas - czesciowo odtworzony - chyba Kajtka, we framudze dziura po kuli UB, ale to juz inna historia...To w tej okolicy dochodzilo do koncentracji szwadronow Majora. Pobiezne poszukiwania we wskazanych nam miejscach pokazaly, ze teren wymaga dluzszego czasu co wkrotce chyba zaowocuje kilkuosobowa wyprawa eksploracyjna.Poza tym udalo sie na 90% zlokalizowac lesniczowke ze znanego zdjecia jednego ze szwadronow a teren w ogóle jest bardzo rozwojowy bo w tej okolicy ludzie majora przebywali takze i w innych gospodarstwach - do tej pory brak bylo relacji na ten temat w literaturze. Ze wzgledu na zblizajaca sie noc oraz program rajdu pozegnalismy sie serdecznie z gospodarzem i udalismy sie na nocleg w osrodku SW polozonym w niezwykle malowniczej okolicy nad jeziorem.Po kolacji przystapilismy do integracji o czym nie sposob napisac ( kto nie przezyl ten nie zrozumie :jump ) Powiem tyle, ze proby uciszenia naszego zapalu do piesni partzanckiej pewnego funkcjonariusza nie powiodly sie a jeden z kolegow w trakcie zazywania kapieli w jeziorze lekko sie podtopil zyskujac ksywe" zolty czepek" :dnc ale on chyba niezbyt dobrze pamieta ten wyjazd choc stal sie czyms w rodzaju maskotki zespolu...Po krotkiej drzemce i sniadaniu ruszylismy na przeciwlegly skraj Borow - do Brus. Po drodze toczylismy niezwykle interesujace rozmowy z Niwolem a wlasciwie to on cierpliwie odpowiadal na tysiace pytan z dziejow oddzialow Majora (moze napisze o kilku z nich pozniej albo Wojtek cos dorzuci).Nieopodal Brus w miejscowosci Chelmy - znajdowala sie w dworze Sikorskich( obecnie szkola) komenda SS obsugujaca wielki poligon i przylegle filie obozow.Temat nadzwyczaj ciekawy jednakze z przyczyn obiektywnych zabraklo autora ksiazki na ten temat a tym samym na niewiele zdaly sie nasze piszczalki - Tommy wykopal troche ciekawych drobiazgow m. in guzik - bezdyskusyjnie angielski co potwierdza teze o wykorzystywaniu do pracy tam takze jencow. Zlokalizowalismy takze nie znany badaczom barak ochrony sztabu - obecnie mieszkalny.Wobec zarezerwowanego zwiedzania wiezienia w mcowosci Czarne musielismy sie ewakuowac bez wiekszej penetracji terenu - ot 1h szukania. Wiezienie zwiedzilismy dzieki niezwyklej uprzejmosci jego wladz - powiem tyle: wrazenie niesamowite, nie polecam nikomu dluzszago pobytu.Kolacyjka, rozmowy o Majorze (wlasciwie nigdy nie konczace sie) z Niwolem, a potem zmylismy sie z Tomkiem, Niwolem i Wojtkiem na pas ziemi miedzy jedn. wojskowa a aresztem( przed wojna koszary kawalerii wermahtu) Godzinne szukania to pelno lusek - glownie radzieckich, 3 czesci do mg (moze kiedys wreszcie zrobie skladaka ;) ), odwaznik i smieci.No a wieczorkiem ciag dalszy integracji, grill, ognisko itd itp. No i oczywiscie dojechal kolega Traper :za - Biedny Niwol cierpliwie nam wszystko tlumaczyl - z tego przesluchania jest kupa materialow do postow w tym temacie.No i dzis bladym switem musialem niestety opuscic rajd razem z Wojtkiem wrocilismy do Gdanska nie zalapujac sie niestety na poszukiwania w rejonie miejscowosci Budy( o tym to juz Tommy z Traperem napisza :x ). Podsumowujac to w ciagu w zasadzie 2 dni zrobilismy 560 km po Borach Tucholskich, ze wzgl. na Zwierzyniec i super rozmowy glownie ze wspanialymi ludzmi z IPN Gdansk wyjazd byl bardzo udany - jednak mysle, ze na przyszlosc zrobimy wyprawe czysto poszukiwawcza w waskim gronie " Lupaszkowcow" pod kierunkiem Niwola - w bardziej polowych warunkach, ale z wieksza iloscia czasu na kopanie.Nawiazalismy wiele bardzo fajnych znajomosci no i chyba przelamalismy lody z IPN zdobywajac wzajemna sympatie ;) i zaufanie.No i po raz pierwszy od dluzszego czasu niesamowicie zrelaksowalem sie nie myslac o robocie :1 Mowiac krotko - juz wiem, ze niedlugo powrocimy na szlak Majora... :pa
|