Witam, pozdrawiam
Znikoma część z kolegów na forum wie o tym, ze przez pewien czas bylem mieszkańcem miasteczka (wyolbrzymionej wsi) Gogolin. Niedaleko Gogolina a w sumie miedzy Gogolinem a Kamieniem Sląskim znajduje się wzniesienie w lesie zwane "Góra Szpica", z która wiąże się pewna legenda:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zakrzowska_SzpicaBiegałem tam z wykrywka kilka razy, rozmawiałem z starszym panem, który oprowadzał tam "wycieczkę" niemiaszków. Fantów godnych przygarnięcia - brak. Guzik Pruski tam wyskoczył, wystrzelony granat (zgłoszony) i masa żelastwa pochodząca z wieży obserwacyjnej.
Czyli miejsce raczej nieciekawe a dodatkowo pozostałości po lotnictwie Radzieckim (12,7mm :cop ) trochę. Kto był tam kiedyś to wie, ze do tej góry prowadzi stara aleja przez las i kolo samej góry nie ma raczej żadnych dróg leśnych.
Bylem tam na tej górce kiedyś i zastał mnie zmierzch wiec powoli schodziłem z tej górki w kierunku wielkiego pola (PGR) by po polu szybciej dojść do auta. Mam 38 lat (wtedy miałem 32 lata) ale do moich uszu dobiegło szczekanie, którego nie zapomnę i którego wcześniej nie słyszałem. Szczekanie Wilczura czy Bernardyna wydaje się szczekaniem Pudelka w porównaniu z tym co usłyszałem. Szczekanie dobiegało dokładnie z kierunku szczytu góry, który jakieś 8 minut wcześniej opuściłem... przyspieszyłem kroku. Może kiedyś wrócę na ta górkę i zgodnie z planem spędzę tam noc ale czy... ?
Pozdrawiam - Piotr