arturborat napisał(a):
McKane, miałem okazję czytać kilka róznych opinii dot. zabytków i one najczęściej nie są pisane po to, aby ustalić prawdę, ale po to by usłużnie zadowolić organa ścigania zgodnie z zapotrzebowaniem procesowym. Niekompetencja bije z nich na kilometr. Przeróżne matołki z wukazetów i muzeów podejmują się chętnie, bo liczą, że nikt nie będzie podważał tych opinii. To się niestety bardzo często udaje, dlatego to się kręci. Do czasu aż trafi na jakiegoś ślusarza. Nie widziałbym powodu żeby wdawać się w dysputę, gdybym uważał tę sprawę za incydentalny błąd, wyjątek od reguły. Jestem jednak przekonany, że to nie wyjątek, ale reguła. I nie bierze się to z braku dofinansowania, ale z kiepskiej jakości materiału ludzkiego w tych urzędach. Osobiście lekarstwo widzę w zmianie ustawy o biegłych i rezygnacji z biegłych ad hoc, którzy właściwie nie podlegają żadnej kontroli i nie muszą wykazać się niczym szczególnym oraz wprowadzeniu procedury weryfikacji biegłych z list sądowych. Ale to już sprawa na odrębną dyskusję.
Artur
Ja też właściwie jestem przekonany że takie sytuacje są nagminne bazując na doświadczeniach z zakresu badań archeologicznych.
Ale nadal uważam że to wynik niedofinansowania urzędów. Żaden szanujący się ekspert (nieważne w jakiej dziedzinie) nie pójdzie pracować do WKZ czy muzeum za 1300 czy nawet 2000 zł. Zatrudniane są więc osoby, które swoją wiedzą i doświadczeniem są adekwatne do proponowanej im gaży.