cd sprawy.
Cytuj:
Adam Janas został oskarżony o próbę przemytu VII-wiecznego topora bojowego. Kiedy okazało się, że to współczesna replika broni, nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności za popełniony błąd. - Urzędnicy napisali mi, że powinienem się cieszyć, że zostałem uniewinniony - mówi Janas
Problemy kolekcjonującego białą broń Janasa zaczęły się w 2009 roku, kiedy postanowił sprzedać wiszący w jego mieszkaniu topór bojowy. Zaoferował go muzeom w Malborku, na Wawelu, Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie oraz Narodowemu w Kielcach. Muzealnicy grzecznie mu podziękowali, twierdząc, że topór nie przedstawia żadnej wartości historycznej.
Janas wystawił go więc w portalu eBay. W czerwcu 2009 roku za 300 dolarów topór kupił kolekcjoner z Ameryki. Katowiczanin zapakował broń w karton i wysłał za ocean. Topór nie dotarł jednak do Ameryki. Na lotnisku Okęcie przejęli go celnicy i zawiadomili pracowników Wojewódzkiego Urzędu Konserwatora Zabytków w Warszawie. Powołano tam komisję, która stwierdziła, że Janas usiłował przemycić zabytek, bo - zdaniem członków komisji - topór pochodził z XVII-XVIII wieku i na jego wywóz potrzebne było zezwolenie ministra kultury i dziedzictwa narodowego.
Mieliśmy natłok obowiązków
Na tej podstawie katowicka prokuratura oskarżyła kolekcjonera o próbę przemytu zabytkowej broni. Przez prawie dwa lata przed sądem toczył się proces w tej sprawie. W końcu Janas został uniewinniony. Koronnym dowodem była opinia, z której wynikało, że topór jest XX-wieczną repliką broni i na jej wywóz nie trzeba zezwolenia. Wydał ją ten sam biegły, który jako członek komisji przy Wojewódzkim Urzędzie Konserwatora Zabytków stwierdził wcześniej, że to jednak zabytek. Przed sądem przyznał, że z powodu natłoku obowiązków i braku czasu komisja dokonała wtedy pobieżnej analizy.
Uniewinniony Janas zaczął więc walczyć o odszkodowanie za problemy, na jakie narazili go urzędnicy. Wezwania o wypłatę 10 tys. zł wysłał do Ministerstwa Kultury, wojewody mazowieckiego oraz wojewódzkiego konserwatora zabytków w Warszawie. Wszyscy mu odmówili.
Klasyczny przykład spychologii
- Z ministerstwa odpisano mi, że nie poczuwają się do winy, podobnie u wojewody - mówi Janas. Najbardziej kuriozalną odpowiedź dostał jednak od konserwatora zabytków, który przypomniał mu, że został uniewinniony, a odszkodowanie należy się tylko w przypadku niesłusznego skazania. Dodatkowo konserwator zarzucił Janasowi, że sam jest sobie winien, bo przed wysłaniem topora mógł poprosić o wydanie zaświadczenia, że to replika. "Z tego, co mi wiadomo, nie podjął pan wymaganych prawem czynności w celu uzyskania potwierdzenia braku przeszkód prawnych do dokonania wywozu, które uchroniłoby Pana od zatrzymania przesyłki przez Oddział Celny I" - napisał Rafał Nadolny, mazowiecki konserwator zabytków.
Grzegorz Wójkowski ze stowarzyszenia Bona Fides, które monitoruje działalność instytucji publicznych, uważa, że to klasyczny przykład spychologii. - Urzędnicy zapominają, że gdyby nie błędna ocena wartości historycznej topora, nie byłoby sprawy karnej. Za błędy trzeba płacić, a nie zrzucać odpowiedzialności na kogoś innego - podkreśla Wójkowski.
Janas w tym tygodniu idzie do prawnika, który przygotuje pozew o odszkodowanie. - Nie chcą zapłacić po dobroci, to poboksujemy się w sądzie - zapowiada kolekcjoner.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... z1yuaSsPuo