Nie będzie niczym odkrywczym stwierdzenie, że prawidłowa identyfikacja monety nie jest rzeczą prostą, zwłaszcza dla laika. Nawet podstawowe określenie numizmatu obejmujące nominał oraz miejsce i datę wybicia potrafi sprawić wiele problemów. Uwaga ta dotyczy w mniejszym stopniu monet nowszych, dziewiętnasto-, dwudziestowiecznych pochodzących z europejskiego kręgu kulturowego, które z reguły noszą dość czytelne i zrozumiałe dla współczesnego odbiorcy wyobrażenia i legendy. Znacznie trudniejsze w percepcji są przedstawienia i napisy (z reguły po łacinie!) na starszych monetach europejskich. Wystarczy wspomnieć pozostawiające bardzo szerokie pole do interpretacji wyobrażenia i legendy na monetach wczesnośredniowiecznych lub niesłychanie trudny do odczytania gotycki krój liter na numizmatach z XIV-XV w. Poprawna identyfikacja takich monet wymaga często dużej wiedzy i sporego doświadczenia, co niejednokrotnie przekłada się na wymierne korzyści w sytuacji, kiedy kolekcjonerowi uda się okazyjnie nabyć błędnie określony jako popularny lub w ogóle nie zidentyfikowany przez sprzedającego numizmat, w rzeczywistości bardzo rzadki i cenny. Problem mylnego określania monet wiąże się również w dużym stopniu z badaniami nad znaleziskami monetarnymi. Do zajmujących się tą tematyką naukowców docierają1 mniej lub bardziej kompletne2, często zniekształcone informacje dotyczące odkrytych w terenie numizmatów, obejmujące miejsce i okoliczności znalezienia oraz opis monet3. W dobie fotografii cyfrowej i internetu dane te uzupełniane są coraz częściej zdjęciem, co jednak nie jest regułą, szczególnie w sytuacji, kiedy informacja o znalezisku pochodzi z drugiej bądź trzeciej ręki. Temat błędnej identyfikacji monet ze znalezisk był wielokrotnie podnoszony w literaturze4, głownie przy okazji interpretacji informacji źródłowych na temat poszczególnych odkryć5. Jednak nikt z polskich badaczy nie pokusił się dotychczas o całościową analizę problemu.
Awersy denarów: Antoninusa Piusa (A), Marka Aureliusza (B), Kommodusa (C) i Karakalli (D)
Podczas rejestracji znalezisk monet rzymskich z terenu Polski dokonywanych przez tzw. poszukiwaczy niejednokrotnie zetknąłem się z sytuacją, kiedy po otrzymaniu opisowej informacji o znalezionej monecie, jakiś czas później udawało mi się uzyskać z tego samego, bądź innego źródła zdjęcie tejże monety. W ten sposób mam możliwość zweryfikowania identyfikacji monety dokonanej przez osobę zgłaszającą znalezisko, w większości przypadków tożsamą z odkrywcą. Uzyskany w ten sposób materiał pozwala na sformułowanie pewnych ogólnych wniosków, które być może staną się punktem wyjścia do opracowania zasad krytycznego podejścia do niepełnych, opisowych informacji o znaleziskach wykorzystywanych jako źródło historyczne.
W swojej, dość powierzchownej na razie analizie tematu ograniczę się do rzymskich denarów z I-III w. pochodzących ze znalezisk z terenu Polski. Monety takie, szczególnie drugowieczne, występują na naszych ziemiach masowo i z reguły są bez większych problemów identyfikowane przez znalazców jako rzymskie. Problem zaczyna się wraz z próbą przypisania znaleziska konkretnemu panującemu, co pozornie wydaje się proste, zważywszy na staranne wykonanie stempli i czytelny krój liter na wczesnocesarskich denarach. Pomijając trudne do zinterpretowania przypadki określania monety "na chybił trafił", można zaobserwować pewne prawidłowości dla błędów popełnianych przy identyfikacji monet rzymskich przez poszukiwaczy i osoby związane z tym środowiskiem, dla uproszczenia zwane dalej "znalazcami". Dla denarów z I-III w. zetknąłem się dotychczas z następującymi omyłkami przy określaniu panujących i członków ich rodzin, których portrety i imiona umieszczono na monetach:
Trudności może sprawiać interpretacja imienia Antoniusz (Antonius) lub Marek Antoniusz, jednak z dotychczasowej praktyki wynika, że Antoniusz to zniekształcone imię Antoninusa Piusa a Marek Antoniusz oznacza zazwyczaj Marka Aureliusza. Oczywiście nie można całkiem wykluczyć, że znalazca prawidłowo określił denara Marka Antoniusza, jednak wystąpienie na ziemiach polskich znaleziska monety z imieniem tego wodza ze schyłkowego okresu Republiki jest na tyle mało prawdopodobne, że bez możliwości weryfikacji informacji na podstawie oryginału monety lub zdjęcia można taką ewentualność pominąć.
Analizując przyczyny takich a nie innych pomyłek przy określaniu pierwszo-, drugo- i trzeciowiecznych denarów należy przede wszystkim brać pod uwagę trzy czynniki: legendę i portret umieszczone na monecie oraz stan zachowania numizmatu, z reguły bardzo słaby w przypadku monet ze znalezisk. Na denarach z okresu wczesnego Cesarstwa stosowano alfabet łaciński i bardzo zbliżony do współczesnego krój liter. Nie powinno więc dziwić, że pierwsze podejmowane przez znalazców przymiarki do identyfikacji tego typu monet rozpoczynają się z reguły od odczytywania, a następnie prób interpretacji legendy. Interpretacja polega na dopasowywaniu części legendy do imion cesarzy rzymskich zapamiętanych z lekcji historii lub odnalezionych w dostępnej literaturze, albo internecie. Nie jest więc niczym zaskakującym nagminne, omyłkowe przypisywanie nawet dobrze zachowanych denarów Antoninusowi Piusowi, skoro znaczna część cesarzy od połowy II w. do początków III w.6 używała - m.in. na monetach - słowa "ANTONINVS" lub jego skrótu jako jednego z członów imienia. Podobnie jest przypadku, kiedy ze względu za zły stan zachowania legenda jest czytelna jedynie szczątkowo. Przykładowo mocno zniszczony denar Hadriana z czytelnym fragmentem legendy awersu "TRAIAN(us)" i całkowicie zatartym fragmentem "HADRIANVS" ma duże szanse zostać określonym jako moneta Trajana. Można założyć, że ta sama moneta w dobrym stanie zachowania, z czytelną całą legendą byłaby zidentyfikowana prawidłowo. Jeżeli znalazcy nie udaje się określić monety na podstawie legendy, stara się posiłkować podobieństwem portretu umieszczonego na denarze do wizerunków odszukanych w literaturze lub internecie, gdzie można znaleźć całe galerie cesarzy rzymskich i członków ich rodzin na monetach. Dla mniej wprawnego oka takie dopasowywanie może okazać się zdradliwe. Szukając mylących podobieństw w portrecie wystarczy wymienić następujących po sobie "brodaczy" z II w. oraz całą serię drugowiecznych portretów kobiet uczesanych w kok. Tak jak w przypadku legend, również w odniesieniu do portretów kluczowy dla prawidłowej identyfikacji monety bywa w dużej części przypadków stan zachowania. Prawidłowe przypisanie konkretnemu cesarzowi mocno wytartych denarów Wespazjana i Tytusa jest zadaniem trudnym nawet dla specjalisty. Ciekawym przykładem monet, na których występuje zarówno daleko posunięte podobieństwo portretu, jak i legendy są denary Wespazjana i jego synów, a także denary Nerwy i Trajana z pierwszych lat panowania.
Awersy denarów: Wespazjana (A) i Tytusa (B)
W ramach procesu określania monet przez znalazców zaobserwowałem również zjawisko, które roboczo można nazwać "imieniem-kluczem". Problem ten wymaga bardziej dogłębnych badań, ale prawdopodobnie wśród poszukiwaczy dość szeroko rozpowszechniony jest stereotyp, że każdy "brodacz" na denarze to Antoninus Pius, a każda sportretowana kobieta to Faustyna (bez uściślenia, czy chodzi o matkę, czy córkę). Prawdopodobnie wynika to z faktu, iż rzeczywiście najwięcej ze znajdowanych w Polsce denarów pochodzi z okresu panowania Antoninusa Piusa7 i nosi portret jego lub jego żony Faustyny Starszej. Przypuszczalnie poszukiwacze, którzy uzyskali kiedyś prawidłową identyfikację znalezionych przez siebie denarów Antoninusa Piusa i którejś z Faustyn, odnoszą te imiona to kolejnych monet z "brodaczami" i "kobietami" znajdowanymi nie tylko przez nich, ale również przez ich kolegów.
Aby potwierdzić lub zanegować swoje spostrzeżenia postanowiłem przeprowadzić badanie ankietowe na jednym z internetowych forów poszukiwaczy. Pod pretekstem konkursu zamieściłem na forum zdjęcia awersów czterech denarów rzymskich (Trajana, Marka Aureliusza, Tytusa i Lucylli) z pytaniem, czyje portrety są przedstawione na tych monetach. Wszystkie monety na zdjęciach były w bardzo dobrych stanach zachowania z w pełni czytelnymi legendami. Efekt ankiety obejmujący pierwszych 20 odpowiedzi uzyskanych w ciągu 2 dni przedstawia się następująco:
Po kilku dniach powtórzyłem "konkurs" na takich samych zasadach z kolejnymi czterema denarami (Domicjana, Kryspiny, Hadriana i Karakalli). Wynik drugiej ankiety obrazuje poniższa tabela:
Na podstawie odpowiedzi osób uczestniczących w ankiecie, które z pewnymi zastrzeżeniami8 można uznać za reprezentatywne dla środowiska poszukiwaczy, sformułowałem kilka wniosków.
Awersy denarów: Nerwy (A), Trajana (B i C) oraz Hadriana (D)
Przeprowadzone przeze mnie ankiety mają kilka słabych punktów. Po pierwsze ograniczenia wynikające z formy "konkursu" nie pozwoliły na jednorazowe zadanie pytań dotyczących zbyt wielu monet. W związku z tym wyniki pierwszej ankiety wyczuliły uczestników drugiego "konkursu" na popełnione za pierwszym razem błędy. Przykładowo przy określeniu Karakalli jako Antoninusa Piusa w 2. ankiecie odpowiadający byli prawdopodobnie ostrożniejsi niż w przypadku Marka Aureliusza z 1. ankiety. Po drugie wszystkie monety na zdjęciach były w dobrych stanach zachowania, praktycznie niespotykanych wśród denarów odkrywanych w Polsce. I wreszcie po trzecie dla uproszczenia całkowicie pominąłem zagadnienie emisji z portretami następców tronu (cezarów) i pośmiertnych. Jest to bardzo istotny problem zważywszy, że monety wybite z imieniem następcy tronu należy zgodnie z wszelkimi prawidłami badań nad monetami rzymskimi traktować jako emisje cesarza będącego wówczas u władzy, a monety pośmiertne (z pewnymi wyjątkami) jako emisje władcy następnego W związku z tym wszystkim wyniki moich ankiet należy traktować raczej jako ciekawostkę i nie odnosić uzyskanych wyników liczbowych wprost do badań nad znaleziskami monet rzymskich. W przyszłości można by rozważyć przeprowadzenie badań ankietowych, które pozwoliłyby na zbadanie poprawności identyfikowania monet rzymskich przez znalazców w możliwie szerokim spektrum panowań, wziąwszy pod uwagę różnice w stanach zachowana. Na tej podstawie można by się pokusić o zbudowanie modelu matematycznego pozwalającego na przypisywanie znanych tylko na podstawie opisu monet z odkryć konkretnym emitentom z uwzględnieniem rozkładów statystycznych emisji poszczególnych władców i stanów zachowania monet rzymskich z polskich znalezisk. Myślę, że zadanie takie byłoby wykonalne, jednakże niezmiernie pracochłonne, zważywszy na ogrom materiału i ogromną liczbę czynników, które należałoby uwzględnić. Jedynym wnioskiem z przeprowadzonych przeze mnie ankiet, który można wprost zastosować w badaniach nad znaleziskami monet rzymskich jest stwierdzenie ponad wszelką wątpliwość, że nie można w pełni zaufać przekazywanym przez poszukiwaczy informacjom opisowym na temat znalezionych przez nich monet. Przy różnego rodzaju szczegółowych zestawieniach chronologicznych do informacji tych, jako obarczonych dużym ryzykiem błędu, należy podchodzić krytycznie. W ostateczności, w zależności od przyjętych kryteriów dokładności, nawet zupełne pominięcie niepełnych informacji o znaleziskach nie będzie zbyt wielką stratą dla badań, zważywszy na olbrzymi i wciąż narastający materiał znaleziskowy możliwy do zweryfikowania na podstawie zdjęć lub nawet oryginałów monet.
Arkadiusz Dymowski