ciekawostka z Rzepy: najstarsze groby w Europie odkryte nad Drwęcą. Dla mnie największym zaskoczeniem jest stwierdzenie, że na terytorium dzisiejszej Polski zyło w tym czasie tylko 1600-3000 ludzi! no i te pół miliona znalezionych krzemieni! Pół miliona?!?!?
Groby, jelenie i uczeniPolski naukowiec odkopał nad Drwęcą najstarsze w Europie groby "pod gołym niebem". 10 tysięcy lat temu zmarłych owijano w korę i palono.
Ok. 15 tysięcy lat temu wydmę zaczęły formować wiatry wiejące od lodowca. Tuż obok do Drwęcy wpada strumyk Rypienica. Dawniej było jeszcze płytkie jeziorko, żyły w nim żółwie; Drwęca przepływała przez ten zbiornik, dziś zarośnięty. Wokół była tundra. W miarę ocieplania klimatu porastały ją drzewa. 400 lat po tym, jak zarósł ją las brzozowo-sosnowy, na wydmie zamieszkali ludzie - na suchym, zdrowym podłożu. Wokół rozciągał się bór pełen zwierzyny, a wody roiły się od ryb. Analizy spalonego drewna - metodą węgla radioaktywnego C14 - pozwoliły ustalić, że ludzie osiedli na wydmie w okresie 10 500 - 9500 lat temu. Zamieszkiwali ją jeszcze przez kilka tysięcy lat, do momentu, gdy przestała być atrakcyjna - koryto rzeki odsunęło się, jeziorko zarosło.
Odkrycie w piasku
Takich miejsc jest na Niżu Europejskim dużo, wiele z nich badali archeolodzy, ale ich łupem padały głównie krzemienie. Panowało przekonanie, że w piasku w zasadzie nic więcej nie może przetrwać. W trakcie wykopalisk, którymi kierował Marian Marciniak z Muzeum w Brodnicy, okazało się, że w piasku widać o wiele więcej niż przypuszczano (piasek rzeczywiście nie sprzyja zachowaniu materii organicznej), pod warunkiem że badania są bardzo precyzyjne.
Z wydmy nad Drwęcą archeolodzy wydobyli ponad pół miliona krzemieni, fragmenty kości i rybich ości, ułamki naczyń glinianych, kamienne tłuczki i rozcieracze, ale najcenniejsze okazały się ślady grobów i mieszkalnego szałasu. W Europie nie natrafiono dotąd na równie stare pochówki na otwartej przestrzeni, poza jaskiniami.
Umarli
Archeolodzy odnaleźli na wydmie pięć grobów, w których spoczęło sześć osób: kobieta w wieku 18 - 21lat z dzieckiem od 1,5 roku do 3 lat, spoczywała na boku, jak gdyby obejmując je w naturalny sposób; niemowlę; dziecko 5 - 7 lat; dorosły mężczyzna, wiek nieokreślony; dziecko 7 - 11 lat. Ściany grobów wykładano sosnowymi belkami o średnicy 10 - 20 cm, w jednym pionowo, w pozostałych poziomo. Zwłoki owijano w duże płaty kory drzew liściastych.
Mężczyznę pochowano na siedząco, na "fotelu" wyciętym w piasku. Ten pochówek różni się od pozostałych zmarłych, którzy spoczywają wyprostowani w kierunku, w którym wschodzi wiosenne słońce. - To nie przypadek - uważa Marian Marciniak. - Ten okres to przednówek, kończy się zima, nowej roślinności jeszcze nie ma, pogłowie zwierzyny zmalało; wskazuje to, że ludzie ci żyli w rytmie przyrody, w tym okresie najciężej im było przeżyć.
Żywi
We wszystkich grobach znajdowała się ochra, ale nie w czystej postaci, lecz jako mieszanka z piaskiem, wszędzie w jednakowych proporcjach: od 0,98 do 1,12 proc. ochry. - To jest precyzja - podkreśla odkrywca - jakiej nie uzyskują współcześni budowlani, mieszając w betoniarkach piasek i cement. Podczas pochówku zużywano do pół metra sześciennego ochry - trudno sobie wyobrazić, aby taką ilość sprowadzano z odległych o 600 kilometrów Gór Świętokrzyskich, gdzie występuje ten minerał. Dlatego archeolodzy zrobili eksperyment - za pomocą ognia uzyskali ochrę z osadu żelaza i manganu na styku wydmy i rzeki; okazało się, że przez odpowiednie jego używanie można uzyskiwać barwniki od czarnego po zielony.
Część jadłospisu stanowiły ryby, z czego 90 proc. - szczupaki nie mniejsze niż 1,5 kg i nie większe niż 3 kg; za małe nie wystarczały na jednorazowy posiłek dla rodziny, za duże były niesmaczne. Najwięcej znalezionych kości należy do żółwi (ciepłe wody jeziorka, jaja), dzików, jeleni, łosi i turów.
O efektywności polowań świadczy liczba zębów, jakie znalazły się we wszystkich grobach. Najwięcej było w grobie dziecka w wieku 7 - 11 lat, koncentrowały się one wokół głowy i na wysokości piersi (być może naszyte na skórzanym kapturze i na bluzie); archeolodzy doliczyli się od 150 do 300 siekaczy jeleni, turów i łosi, co oznacza, że pochodzą one od 75 do 150 zwierząt.
Mieszkanie stanowił okrągły szałas z 98 słupków leszczynowych, wysokości prawie sześciu metrów, ścianę tworzyła plecionka, glina i trzcina. Otwór w górze dachu idealnie odprowadzał dym z ogniska, jakie płonęło przy ścianie (archeolodzy sprawdzili to eksperymentalnie).
Nie wiadomo, jak wyglądał świat ducha tych ludzi. Być może zwierzęciem totemowym był dzik - zachowały się kości dorosłego osobnika i warchlaka; nie zjedzono ich, lecz spalono w całości na stosie, kości starannie przepłukano i złożono w pęcherzu bądź skórzanym worku obok jamy z trzema warstwami kamieni.
KRZYSZTOF KOWALSKI
http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wyd ... a_a_2.html